Zmarł redaktor Henryk Leśniowski, dziennikarz, pasjonat harcerstwa i historii

| 6 maj 2019  19:33 | Jeden komentarz

W sobotnie południe (4.05) zmarł niespodziewanie w Olsztynie redaktor Henryk Leśniowski: historyk, dziennikarz, działacz harcerski i społeczny, autor licznych publikacji, w tym na temat bitwy pod Grunwaldem. Miał 82 lata.

Urodził się 23 maja 1937 roku w Żywcu. Smak życia zuchowego, a potem harcerskiego poznał w Przeworsku na Podkarpaciu, przechodząc wszystkie szczeble kariery w Związku Harcerstwa Polskiego. Jako instruktor ZHP bywał na zlotach grunwaldzkich, a w 1967 roku został zastępcą Szefa Sztabu Operacji 1001 – Frombork, jednej z największych akcji harcerskich, podjętej dla uczczenia 500-lecia urodzin Mikołaja Kopernika.

> Czytaj dalej >>>

Jerzy Mianowski (1949 – 2019). Odszedł Redaktor z Wągrowca

| 4 kwi 2019  18:37 | Brak komentarzy

Do dziennikarstwa „przywiodła” go transformacja. W 1990 roku założył „Głos Wągrowiecki”, który po latach stał się częścią Oficyny Wydawniczej o tej samej nazwie. Jego ambicją było służenie piórem swojej Małej Ojczyźnie. Obchodziło go co słychać u sąsiadów, jak sprawuje się lokalna władza wobec której zawsze był życzliwy i krytyczny zarazem.

Kilka lat temu na jednym z jubileuszy „Głosu” a te systematycznie obchodził, powiedziałem, że Jurek wraz z ekipą uprawia najtrudniejsze dziennikarstwo. Najtrudniejsze, bo lokalne. Każde kolejne wydanie natychmiast poddawane jest weryfikacji setek znajomych i lokalnej władzy, przy której był blisko ale nigdy w niej. Miałem wtedy okazję rozmawiać z wieloma wągrowczanami, którzy mówili o Redaktorze: fajny facet, nieustępliwy, nie dający się złamać.

> Czytaj dalej >>>

Odszedł od nas Bruno Brożyniak

| 15 mar 2019  19:30 | Brak komentarzy

Szeregi dolnośląskich dziennikarzy zostały znów uszczuplone. 13 marca 2019 roku zmarł w wieku 87 lat wieloletni dziennikarz „Słowa Polskiego” – red. BRUNO BROŻYNIAK.

Z Brunonem pracowałem wiele lat w dzienniku „Słowo Polskie”. Był moim szefem, najpierw w dziale terenowym, potem ekonomicznym. Zapamiętałem Go nie tylko jako cenionego przełożonego, ale także lubianego kolegę. Bezinteresownie pomagał młodym adeptom sztuki dziennikarskiej. Sam też pisał interesujące teksty, głównie o tematyce ekonomicznej i społecznej.

> Czytaj dalej >>>

Znałam Go „od zawsze”…

| 13 lut 2019  19:18 | Brak komentarzy

Odszedł Wiesław Klimczak (21 II 1933 – 4 II 2019).

Działacz i Przyjaciel – szanujący ludzi i demokrację, zawsze gotowy pomagać. Wreszcie nieoceniona skarbnica wiedzy o Zrzeszeniu Studentów Polskich i opiekun – kustosz dorobku ZSP.

To właśnie Wiesław Klimczak doprowadził do powstania w 1985 roku Stowarzyszenia Ogólnopolska Komisja Historyczna Ruchu Studenckiego. Komisją Historyczną Ruchu Studenckiego kierował do końca życia. Był inicjatorem i założycielem wielu organizacji, m.in. Fundacji Polsko-Niemieckiego Dziedzictwa Kulturowego im. Wita Stwosza, Polskiego Stowarzyszenia „Dom Europejski”, Stowarzyszenia Obywatelskiego „Dom Polski”, Fundacji „Mazowsze”. Wiele tych organizacji zmieniało się przez lata, czasami zmieniało nazwy, ale zawsze służyło dialogowi, demokracji, pluralizmowi. Wszystkie oparły się próbie czasu i zawieruchom społeczno-politycznym – Historyczna Komisja Ruchu Studenckiego i Stowarzyszenie Obywatelskie „Dom Polski” są tego najlepszym dowodem.
> Czytaj dalej >>>

Red. Sławomir Szof nie żyje

| 11 sty 2019  12:36 | Brak komentarzy

Sławomir Szof (fot. PAP/CAF/Tadeusz Zagoździński)

10 stycznia na warszawskich cmentarzu Wojskowym na Powązkach rodzina i przyjaciele pożegnali zmarłego 3 stycznia po ciężkiej chorobie redaktora Sławomira Szofa.

Urodzony 11 lipca 1933 roku w stolicy, był jednym z najbardziej popularnych redaktorów radia i telewizji, prezenterem Dziennika TV, sprawozdawcą parlamentarnych i z licznych uroczystości państwowych oraz korespondentem Polskiego Radia i Telewizji w Rzymie.

Ukończył Wydział Dziennikarski Uniwersytetu Warszawskiego.

> Czytaj dalej >>>

Danuta Dunin-Wąsowicz (31 stycznia 1930 – 30 października 2018)

| 9 lis 2018  18:25 | Brak komentarzy

Bardzo osobiste wspomnienie o red. Danucie Dunin-Wąsowicz przekazała nam red. Irena Scholl, która mówi o Danusi: moja najdłuższa psiapsiółka.

„Moja najdłuższa psiapsiółka”

Że z Danką jest źle, wiedziałam już od wielu tygodni przed Jej śmiercią. Marek (mąż) nigdy nie tracił nadziei. Używał formy informacyjnej, unikał ukazującego skrywaną rozpacz tonu felietonowo – komentarzowego, mówiąc np. o tym, że pielęgniarz nosi bezsilną Danusię do wanny. W ten sposób poznawałam coraz gorszą prawdę. 30 października poznałam tę najgorszą, ostateczną: o 8 rano Jej zwykły sen, w który coraz częściej zapadała, przekształcił się w wieczny. Odeszła spokojnie, już nie cierpiąc dzięki środkom uśmierzającym ból.

Od tamtej chwili, a zwłaszcza 6 listopada, podczas żałobnego nabożeństwa i pogrzebu na cmentarzu ewangelicko-reformowanym przy ul. Żytniej 42 w Warszawie, i teraz wciąż jeszcze, przewija się w mojej głowie taśma z nagraniami, których dokonała zawodna, niestety, pamięć.

Znałyśmy się z Danusią 88 lat, czyli – rzec można – od narodzin w tym samym, 1930 roku. Ona była córką Stanisławy i Józefa Pośpiechów – tata był księgowym w naszej kalwińskiej (jak mawiają w Warszawie) parafii, zaś mój wujek, pastor Ludwik Zaunar, jej drugim proboszczem. Obie rodziny zajmowały mieszkania „służbowe” w lewej oficynie Pałacu Zuga przy ul. Leszno 20 – obie oficyny poległy podczas zagłady Warszawy po Powstaniu, a po wojnie nie zostały, niestety, odbudowane. Do dawnej świetności wrócił główny budynek pałacu z pomieszczeniami parafialnymi, m. in. salą zborową. I to właśnie na podłodze tej sali w 1930 r. ćwiczyłyśmy raczkowanie, potem chodzenie kuksając się, ściskając, wymieniając całuski, zabawki, cukierki.

Działo się to regularnie co tydzień podczas agap. Agapa, po grecku miłość, słowem tym pierwsi chrześcijanie określali swoje pierwsze spotkania po śmierci Chrystusa. Odbywały się po eucharystii, a u nas kontynuuje się tę tradycję pod nazwą „herbatka”, na którą przychodzą po nabożeństwie całe rodziny. Tu był niejako nasz drugi dom. Bardzo byliśmy zżyci.

Podrosłyśmy i rozpoczęłyśmy naukę religii w niedzielnej szkółce. Wśród katechetek był moje obie ciocie: pastorowa Irena i Mela (siostry mojego taty). Mela, nauczycielka i działaczka ZNP, po I wojnie tworzyła bibliotekę Związku, szkoły dla pracujących i uniwersytety robotnicze na warszawskim Powiślu, o czym Danka dowiedziała się ode mnie, bo ciocia Mela była uosobieniem skromności i o popisywaniu się czymkolwiek nie było mowy. Pamiętam że Danka, jak już przybywało nam w głowach oleju, wypytywała ciocię Melę o tamte dzieje. Tak więc bardzo wcześnie ujawniła się Jej dziennikarska ciekawość i sądzę, że nie było przypadkiem Jej zainteresowanie właśnie tematyką społeczną, edukacyjno-oświatową. Ale o tym za chwilę.

Kiedy Powstanie Warszawskie padło i niemcy (nie poprawiać, o członkach tej narodowości pisało się wówczas małą literą) weszli na teren parafii i spytali, kto tu jest nie polskiego pochodzenia, najwyraźniej oczekiwali odpowiedzi twierdzącej, wszak znaleźli się wśród ewangelików, ale i Zaunarowie i Pośpiechowie ich zawiedli, nie skorzystali z okazji, aby ujść wolno, uniknąć Pruszkowa. A przecież mogli odpowiedzieć twierdząco. Tak, z pochodzenia nie jesteśmy Polakami, co było prawdą. Ich korzenie były w Czechach! Wujka Lutka wywieźli do Dachau, tej znanej kaźni duchownych różnych wyznań, gdzie zginął w lutym 1945 r. Pani Stanisława z Danusią, także ciocia Irena znalazły się w Ravensbruck, dzieląc los 30 tys. Polek. Szczęśliwie nie podzieliły losu 17 tys., które zginęły w tym strasznym koncentraku. Kiedy po wojnie warszawiacy jakoś się poodnajdywali, nie pamiętam, aby któraś z nich opowiadała o horrorze, jaki przeżyła. Epatowanie cierpieniem, demonstrowanie martyrologii, popisywanie się patriotyzmem – to nie w kalwińskim stylu.

Ale przecież w każdej z nich tamten okres pozostawił ślady. Ciocia Irena żyła raptem 64 lata, zaś Danusi młodziutki organizm nie wytrzymał głodowych racji i ciężkiej, niewolniczej pracy. Jeszcze przed 20-tką dopadła Ją gruźlica. Los sprawił, że podczas jednego z etapów Jej choroby pracowałyśmy przez 4 lata (1953-1957) w jednym pokoju redakcji związkowego dziennika „Głos Pracy”, który znajdował się na IV piętrze budynku przy ul. Smolnej 12. W tamtym okresie nie było w nim windy! Podczas wojny zburzony został sąsiedni dom, nośna ściana naszego naruszona i jakoś tam podparta, ale o uruchomieniu dźwigu nie było mowy. Nastąpiło to po latach, gdy na styk zbudowano nowy dom. (Za te wszystkie szczegóły nie ręczę. Dziury w pamięci.) Gdy Danka odbyła wspinaczkę, padała pół żywa na krzesło, a ja przykładałam ucho do Jej klatki piersiowej skąd dochodziło głośne rzężenie. Pooperacyjne zrosty zaciskały się wokół aorty… Potem je wypalano poprzez dziurę w boku. Moja wspinaczka stała się uciążliwa, gdy rósł mi w brzuchu Władek. Wtedy Danka mnie osłuchiwała, ale to były wesołe chwile. Zwłaszcza, że miała poczucie humoru i gdy Władek zaczął serwować solidne kopniaki, zamieniała się w sprawozdawcę z meczu piłkarskiego. W tamtych czasach fundowałyśmy sobie jeszcze jedną wspinaczkę – na III piętro kamienicy przy ul. Górskiego, gdzie po ślubie Dunin-Wąsowiczowie zamieszkali u mamy Marka. Ukochana teściówka podawała natychmiast pyszną zupkę, a brat Marka, Krzysztof, historyk, gdy właśnie był w domu, opowiadał ciekawe historie z historii, bo go maglowałam i dostawałam najnowsze książki.

Kiedy poszłam na urlop macierzyński, najpierw ustawowy, a potem bezpłatny, do domu letniskowego zbudowanego przez moich rodziców przed moim pojawieniem się na świecie, w którym zamieszkałam po ślubie, przyjeżdżała na letnie niedziele cała redakcyjna ferajna. Był piękny ogród, Zbyszek robił nalewki na owocach z naszych własnych drzew. Nie pamiętam, abym kiedykolwiek i gdziekolwiek tak się śmiała, jak wtedy. Piękna Danka była, jak zawsze, duszą towarzystwa. Wesoły Mietek Ziemski, szef naszego działu, jak również Andrzej Dobrzyński, wówczas głosopracowy główny prawnik (gazeta była świetnym edukatorem w dziedzinie prawa pracy, a na pierwszej stronie znajdowała się stała pozycja piętnująca łamanie tego prawa pod tytułem „Bolesne sprawy dnia powszedniego”) opowiadali niecenzuralne kawały obyczajowo-politycznie. Ale naczelnym rozśmieszaczem był Mariusz Kwiatkowski, nasz działowy kolega, syn Remigiusza Kwiatkowskiego, znanego przed wojną autora aforyzmów „Parasol noś nawet przy pogodzie”.
Te wesołe spotkania przypominały Dance i mnie wygłupy podczas niedzielnych spotkań w Skolimowie, gdzie rodzina Pośpiechów zamieszkała po wojnie. Moim popisowym numerem było stanie na głowie.

W 1957 r. rozstałyśmy się z Danką na długie lata. Przeszła do nowej popołudniówki „Kuriera Polskiego”. I – jak to Ona – całym sercem i umysłem zaangażowała się najpierw w jej tworzenie, a potem prowadzenie działu – oczywiście – kulturalno-oświatowego. Potem pracowała w innych działach, m. in. była korespondentem „Kuriera” w Pradze. Minęło kilka lat, przeszła do „Tygodnika Demokratycznego” na stanowisko zastępcy redaktora naczelnego. Miała coraz więcej obowiązków, bo rodzina się powiększała. Syn Tomek zafundował Jej trzech wnuków, których uwielbiała i poświęcała im każdą wolną chwilę. Potem pojawiła się prawnuczka. Poznawałam ich podczas uroczystych obchodów rocznic ślubu Dunin – Wąsowiczów i urodzin Danusi. Wątpię, czy ich kiedyś zobaczę. Zapamiętam, jak podczas pogrzebu ukochanej babci podtrzymują nie mogącego utrzymać się na nogach Marka. Zapamiętam pożegnalne słowa, które napisał, ale nie mógł wypowiedzieć, w czym zastąpił go prof. Roch Dunin – Wąsowicz, wykładowca na Londyńskim Uniwersytecie. Mój kochany Roszek, mówiła o nim Danka, dumna ze świetnie wyedukowanego, między innymi w USA, wnuka. Pamiętam jak w „Głosie” z dumą pisała o sukcesach w walce z analfabetyzmem, dzięki którym coraz więcej młodzieży ze wsi, z robotniczych rodzin może studiować…

Czy ktoś o tym wspomni w 100-lecie odzyskanej niepodległości? -zastanawiała się Danka, kiedy jeszcze mogła rozmawiać przez telefon. A z badań socjologicznych wynika, że dziś coraz więcej studentów pochodzi z zamożnych rodzin… Na takie refleksje stać dziś tylko bardzo starych ludzi.

Ale zanim zrobiłyśmy się takimi, w 1988 r. połączyła nas jeszcze na kilkanaście lat wspólna praca w Społecznym Komitecie Opieki nad Zabytkami Cmentarza Ewangelicko-Reformowanego w Warszawie. Z pomocą Jerzego Waldorffa opracowałam statut Komitetu, zaprosiłam „znane nazwiska” i energiczne osoby z parafii, ówczesny proboszcz Bogdan Tranda (nieodżałowany !) pomógł zarejestrować Stowarzyszenie w sądzie, a Danusię, człowieka wielkiej rzetelności i pracowitości poprosiłam, aby była sekretarzem. Zgodziła się natychmiast, choć to przecież papierkowa robota, niewdzięczna i żmudna. Obie jej nienawidziłyśmy. Tak z ręką na sercu, to my obie przez kilkanaście lat „ciągnęłyśmy” Komitet. Tych różnych formalności było sporo, parafia pomagała, gdy żył Bogdan, potem różnie bywało. Nie będę opisywała naszych osiągnięć z tamtego okresu. Można je odczytać na naszym cmentarzu. Zostało odrestaurowanych 26 najbardziej zniszczonych, pięknych nagrobków, w których spoczywają prochy naszych słynnych przodków. Pomocą finansową wspierało nas miasto dzięki wystąpieniom o dotacje stołecznego konserwatora zabytków, któremu przekazywałyśmy uzasadnione wnioski. Podczas pogrzebu podziękowałam Dance za tamte lata. Dziękuję też Markowi, który nam świadczył samochodowe usługi.

Irena Scholl

Poznawaliśmy filmy z Jego felietonów

| 12 paź 2018  19:00 | Brak komentarzy

Nie żyje Czesław Dondziłło (7.08.1942 – 9.10.2018). Pożegnamy Go w poniedziałek, 15 października, o godz. 13.30 na Cmentarzu Komunalnym Północnym w Warszawie. Dziennikarz, krytyk filmowy, dla którego branża filmowa nie miała tajemnic.

> Czytaj dalej >>>

We wtorek 2 października zmarła Redaktor Józefa Kozaczyńska–Apenit

| 10 paź 2018  15:13 | Brak komentarzy


Urodziła się 26 czerwca 1927 roku w Brześciu nad Bugiem. Jej ojciec był dziennikarzem Polskiej Agencji Prasowej (zginął w 1939 roku). Do Zielonej Góry przyjechała w roku 1953 ze Szczecina, gdzie pracowała w redakcji Głos Szczeciński i została członkinią zespołu redakcyjnego Gazety Zielonogórskiej. Był to czas kształtowania się tego dziennika, w którym to procesie red. Józefa Kozaczyńska miała znaczący udział.

W roku 1959 poproszono Ją o zasilenie zespołu redakcyjnego młodej, niedawno uruchomionej rozgłośni Polskiego Radia. Zgodziła się i pracowała w radiu aż do emerytury. Pełniła w nim wiele ważnych dla programu funkcji: Kierownika Redakcji Ekonomicznej i Społecznej, a następnie Kierownika Redakcji Publicystyki i Reportażu. Opiekowała się także dziennikarską młodzieżą. Swoją wiedzą i doświadczeniem chętnie dzieliła się z adeptami dziennikarstwa i początkującymi dziennikarzami. Wpajała im zasadę, że dziennikarstwo to nie jest praca lecz służba społeczeństwu a podstawową powinnością dziennikarza jest zachowanie niezależności i dążenie do poznania i ukazania prawdy. Przekonywała, że ta zasada obowiązuje dziennikarza niezależnie od tego w jakim systemie ideologicznym czy politycznym przyszło mu pracować.
Od początku swojej dziennikarskiej pracy red. Józefa Kozaczyńska–Apenit była bardzo aktywną członkinią Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, a następnie Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej. W mediach zielonogórskich przepracowała łącznie 29 lat.
Po przejściu w roku 1982 na emeryturę nie zrezygnowała z przynależności do SDRP i jako członkini Lubuskiego Oddziału nadal chętnie dzieliła się swoim doświadczeniem z członkami Stowarzyszenia. W czerwcu minionego roku świętowaliśmy Jej dziewięćdziesiąte urodziny.

Wspominamy Przyjaciela

| 12 wrz 2018  21:16 | Brak komentarzy

Sekretarz generalny Stowarzyszenia Dziennikarzy RP, Tadeusz Myślik. Gdyby żył, 14 września 2018 roku wspólnie świętowalibyśmy 90. rocznicę Jego urodzin.

Był wybitnym reprezentantem polskiego dziennikarstwa. Człowiek wielu talentów. Dziennikarz, społecznik, polityk, dyplomata, parlamentarzysta. Przez całe życie był wierny swoim ideałom.

> Czytaj dalej >>>

Ryszard Karpowicz (1 II 1931 – 26 VIII 2018)

| 4 wrz 2018  17:29 | Jeden komentarz

Walne zebranie Oddziału Warszawskiego SD RP – 12 września 2012

Ciągle w ruchu, ciągle z nowymi pomysłami. Miał ogromną wiedzę. Był gadułą, ale erudytą. Wiele można się było od Niego nauczyć. Wszędzie Go było pełno – również w naszym Stowarzyszeniu, w klubach, na spotkaniach. Był w Zarządzie Oddziału Warszawskiego (2000 – 2004). Od VII Zjazdu Stowarzyszenia Dziennikarzy RP (maj 2008) był członkiem Terenowego Sądu Dziennikarskiego Oddziału Warszawskiego SD RP.

Przez całe życie zaangażowany w sprawy tzw. „wschodniej ściany” – uważał, że to ta część Polski najbardziej ucierpiała na transformacji ustrojowej. Chciał i działał na rzecz ożywienia gospodarczego i kulturalnego tego regionu Polski. To tam, urodził się 1 lutego 1931 roku Ryszard Karpowicz. Kodeń, niegdyś miasto, obecnie wieś w powiecie bialskim. Zmarł 26 sierpnia 2018 roku. Już nie pojedzie na ukochane Podlasie.

> Czytaj dalej >>>

« Wyświetl poprzednieWyświetl więcej »
  • Międzynarodowa Legitymacja Dziennikarska

    legitymacja Członkowie naszego stowarzyszenia mogą uzyskać legitymacje dziennikarskie (International Press Card) Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy FIJ (IFJ), z siedzibą w Brukseli.
  • POLECAMY

    Dziennikarz Olsztyński
    1-2/2024
       
    BEZPIEKA WIECZNIE ŻYWA Trafiamy na książkę Jacka Snopkiewicza „Bezpieka zbrodnia i kara?”, wydaną wprawdzie przed trzema laty, ale świeżością tematu zawsze aktualna. „Bezpieka” jest panoramą powstania i upadku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, urzędu uformowanego na wzór radziecki w czasach stalinizmu.

    Więcej...


    Wojciech Chądzyński: Wrocław, jakiego nie znacie Teksty drukowane tutaj ukazywały się najpierw w latach 80. ub. wieku we wrocławskim „Słowie Polskim”, nim zostały opublikowane po raz pierwszy w formie książkowej w 2005 roku.

    Więcej ...


    Magnat prasowy, który umarł w nędzy 17 grudnia 1910 roku ukazał się w Krakowie pierwszy numer Ilustrowanego Kuryera Codziennego – najważniejszego dziennika w historii polskiej prasy. Jego twórca – pochodzący z Mielca – Marian Dąbrowski w okresie międzywojennym stał się najpotężniejszym przedsiębiorcą branży medialnej w Europie środkowej.

    Więcej ...


    Olsztyńscy dziennikarze jako pisarze Niezwykle płodni literacko okazują się członkowie Olsztyńskiego Oddziału Stowarzyszenia. W mijającym roku ukazało się sześć nowych książek autorów z tego grona. Czym mogą się pochwalić?

    Więcej ...



    Wyścig do metali rzadkich Niedawno zainstalowany w Warszawie francuski wydawca Eric Meyer (wydawnictwo o dźwięcznej nazwie Kogut) wydał na przywitanie dwie ciekawe pozycje, z których pierwszą chcemy przedstawić dzisiaj. To Wojna o metale rzadkie francuskiego publicysty Guillaume Pitrona, jak głosi podtytuł Ukryte oblicze transformacji energetycznej i cyfrowej.

    Więcej...

     

  • RADA ETYKI MEDIÓW

  • ***

    witryna4
    To miejsce przeznaczamy na wspomnienia dziennikarzy. W ten sposób staramy się ocalić od zapomnienia to, co minęło...

    Przejdź do Witryny Dziennikarskich Wspomnień

    ***

  • PARTNERZY

    infor_logo


  • ***

  • FACEBOOK

  • ARCHIWUM

  • Fundusze UE

    Komitety Monitorujące Reprezentacja Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej jest pełnoprawny, członkiem Komitetów Monitorujących programy krajowe i programy regionalne. Aby wypełnić wszystkie wymogi postawione przed Stowarzyszeniem Dziennikarzy podajemy skład poszczególnych Komitetów Monitorujących.

    Więcej...