Gdyby media…
Dziennikarze RP | 30 kwi 2013 23:39 | Brak komentarzy
Rozumiemy, że ambicją naszych gazet jest pozycja bardziej lub mniej atrakcyjnych biuletynów politycznych, ponieważ, jak się to powszechnie obserwuje, Polacy najwyraźniej masowo i ze szczególną uwagą śledzą, kto kogo w teatrze tej polityki i jak. Polacy też w swej podświadomości odczuwają potrzebę okrucieństwa i klęski, dlatego zamiast zwykłych interesujących telewizji oglądamy telewizyjne kroniki wypadków samochodowych i wszelkich innych nieszczęść, które wypierają z ekranów nawet takie nieszczęście jak Palikot.
Nie może być zatem gwiazdą mediów Polak odnoszący światowe sukcesy, nie możemy niczego dowiedzieć się o takim, ani go zobaczyć. Nie dowiadujemy się, jak doszedł do swego sukcesu, jakie przeszkody musiał pokonać, co myśli o naszym sposobie życia i jak widzi nasz świat, kto mu pomagał, kto utrudniał, a także czy miał choć trochę szczęścia – którego my, czytelnicy i widzowie, nie mamy do naszych mediów, uważających się za informacyjne. > Czytaj dalej >>>
Tabloidyzacja naszego fachu
Ryszard Sławiński | 28 kwi 2013 10:06 | Brak komentarzy
Jedna z gazet jakieś trzy miesiące temu doniosła, że dziennikarstwo jest zawodem elitarnym, bo pracuje w nim ledwie (a może aż?) 10 tysięcy osób. Żyjąc na tym świecie te ileś lat, mając z zawodem do czynienia od prawie pięćdziesięciu, przecierałem oczy i uszy ze zdumienia. Jeśli w poprzednim ustroju dziennikarzy było ponad 25 tysięcy, możliwości realizowania się w nim daleko mniejsze niż obecnie – nie było przecież tylu telewizji, rozgłośni radiowych, tytułów prasowych, że o komputerach nie wspomnę – to skąd ta niewielka liczba uprawiających ten zawód i dlaczego on jest zawodem elitarnym?
Nadejście transformacji na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych w naszym zawodzie wywołało pospolite ruszenie. Nadzieja na bez przymiotnikową wolność słowa, całkowity brak jakichkolwiek regulacji zawodowych, a właściwie nie zwracanie na nie uwagi, sprawiło, iż nowy zaciąg był młody, ambitny, liczny i bezrefleksyjny. Oto otwarły się bramy raju. Pod starym prawem prasowym, jedynie „dogładzanym” do nowych czasów, prasa pisana nie miała żadnych regulacji i nie ma zresztą do dziś. Skutkiem ich braku jest bałagan, brak reguł, niechęć nowych właścicieli do dziennikarzy, a zwłaszcza do ich ewentualnej ochoty do doskonalenia zawodowego. -Masz być do dyspozycji młody człowieku i nic nie gadać. Jesteś do dyspozycji bez ograniczeń czasowych, ostro rywalizując między sobą, podejmując często zadania dziennikarskie bez refleksji jakościowej, bez rzetelności, bez fair play, bez etyki. Czytelnictwo, słuchalność, oglądalność, liczba odsłon stały się bożkami transformacji. Jeśli tak, to poza wąską grupą tygodników opinii, kilku dzienników reszta bardzo szybko sterowana była i coraz bardziej jest ku pozyskiwaniu mamony. Jakim sposobem? Jakim kosztem? Przede wszystkim kosztem jakości wykonywanej pracy dziennikarskiej, jej poziomu. Kolorowa szata, duże zdjęcia, możliwie najmniej byle jakiego tekstu i…reklama, reklama, jeszcze raz reklama – oto wizerunek dzisiejszej prasy. > Czytaj dalej >>>
Kto był? Kto jest? Kto będzie?
Wiesław Marnic | 28 kwi 2013 09:59 | Brak komentarzy
Kiedy przed blisko czterdziestu latu wstępowałem do Stowarzyszenia Dziennikarzy był to proces skomplikowany. Nie od razu pozwalano dostąpić zaszczytu przekroczenia progu Domu Dziennikarza na Foksal, gdzie wstęp był tylko za okazaniem legitymacji stowarzyszenia. Szatniarz, prawie taki sam jak przesławny Pan Franio w SPATiFie, pilnował tego aż za bardzo, zwłaszcza w odniesieniu do młodzieży. Maleńka legitymacja kandydacka SDP o wymiarach 7,5 cm na 6,5 cm, oczywiście czerwona, otwierała drzwi przesławnej restauracji „U Dziennikarzy”, która choć oficjalnie nazwy nie miała, nosiła w Warszawie takie miano.
Kandydatem stowarzyszenia mógł zostać tylko ten, kto pracował na etacie dziennikarskim, pilnowali tego doświadczeni kadrowcy w wydawnictwach, i miał dorobek. Nieco ponad dwa lata, od roku 1977 do 1979, czekałem aż szanowne władze Oddziału Warszawskiego pozwoliły na wydanie mi oprawnej w skórę legitymacji członkowskiej ze złotym napisem „Prasa”. Litery na legitymacji były duże i widoczne z daleka. Robiły wrażenie na płci pięknej, gdy legitymacja „przypadkowo” wypadała z kieszeni. O legendzie restauracji zamilczę, bo na ten temat lepsi ode mnie napisali dostatecznie wiele. Tak było naprawdę, to zapewnienie kieruję do młodzieży, która może mieć wątpliwości. W redakcji delegat stowarzyszenia też się liczył. Nie tylko z urzędu zasiadał w kolegium, ale miał prawo weryfikowania wycen materiałów, co dawało mu poczesne miejsce w redakcyjnej hierarchii. Nie pamiętam dokładnie, ale coś mi się wydaje, iż nie regulowały tego żadne przepisy wyższego rzędu, po za regulaminem redakcji, a i to nie zawsze. W kilku, spośród redakcji, w których pracowałem, jakoś o opracowaniu regulaminu zapomniano, co wcale nie zmieniało pozycji „delegata redakcyjnego”. Był on wybierany za zebraniu koła stowarzyszenia w wyborach jak najbardziej demokratycznych. I jak sięgnę pamięcią na ogół brakowało ludzi godnych zaufania, którzy godziliby się na objęcie tej zaszczytnej funkcji. Teraz delegaci już nie istnieją, ale tak samo jak przed laty brakuje chętnych, spośród osób powszechnie szanowanych, do podjęcia trudu działania na rzecz środowiska. Jednak w tamtych czasach nie było problemów, kto jest dziennikarzem. > Czytaj dalej >>>
Dokąd zmierzamy?
Dziennikarze RP | 23 kwi 2013 09:40 | Jeden komentarz
DZIENNIKARZ. Organizacja dziennikarska. Niegdyś szanowany zawód, powoli przeistacza się w sprzedawcę informacji, jak to niedawno określił pewien absolwent uczelni medialnej. Zaś organizacje zawodowe środowiska silne i twórcze ongiś stają się klubami towarzyskimi starszych pań i panów. Guru światowego dziennikarstwa, profesor Marshall McLuhan, rzucił hasło: ZROZUMIEĆ MEDIA, bo to „przedłużenie człowieka”. Temat media-dziennikarz w naszym portalu istnieje od jego narodzin. Do rozważań nad rolą organizacji dziennikarskich, tu i teraz, włącza się dziś Ireneusz Michał Hyra, sekretarz Zarządu Małopolskiego Oddziału SD RP w Krakowie. Poniżej jego tekst.
Redakcja Dziennikarze RP
Od kilku lat obserwuję środowisko dziennikarzy skupionych w różnych stowarzyszeniach i klubach twórczych i w rozmowach z nimi nasuwają mi się różne skojarzenia związane z przyszłością stowarzyszenia, nie tylko naszego.
Jako, że historia lubi się powtarzać, sięgnąłem do początków powstawania organizacji dziennikarskich i znalazłem: pierwsze stowarzyszenia dziennikarskie w Polsce istniały już ponad 100 lat temu. Były to małe zrzeszenia niezależne od siebie, które w zasadzie niewiele mogły zdziałać dla swoich członków, a istniały dla samego istnienia. Patrząc na dzień dzisiejszy mam wrażenie, że teraz jest podobnie. Mamy w Polsce Stowarzyszenie Dziennikarzy RP, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, Stowarzyszenie Dziennikarzy Katolickich, Stowarzyszenie Dziennikarzy Sportowych, Stowarzyszenie Dziennikarzy Radia i Telewizji i wiele mniejszych, o których gdzieś, ktoś kiedyś słyszał. Nie znaczy to, że ja, jako autor tego artykułu, nie doceniam wkładu pracy i środków jakie te stowarzyszenia niosą dla swoich członków. > Czytaj dalej >>>
Szumlewicz: Wildstein ma „układ” z Michnikiem i Lisem
Dziennikarze RP | 22 kwi 2013 15:51 | Brak komentarzy
Z Piotrem Szumlewiczem, socjologiem, publicystą Superstacji, rozmawia Agata Czarnacka.
Jakiś czas temu zrobiłam wywiad z Bronisławem Wildsteinem na temat, po pierwsze, niezależności mediów, a po drugie – wymarzonego ustroju pana redaktora. W szczególności w części ustrojowej pojawiło się kilka postulatów, w odniesieniu do których przydałby się może komentarz socjologa polityki… Na przykład, jak mamy rozumieć deklarację, że demokracja ma swoje miejsce w państwie, ale istnieją obszary, w których jej być nie powinno – jak rodzina, instytucje, gospodarka?
Moim zdaniem ujęcie demokracji Wildsteina jest bardzo ubogie. W gruncie rzeczy przemyca on treści antydemokratyczne. Z góry zakłada, że tak ważne obszary życia społecznego, jak rodzina, religia czy gospodarka nie powinny podlegać demokratyzacji. Ostatecznie więc za jego wizją tkwi antydemokratyczne ujęcie społeczeństwa. Przecież rodzina, rynek czy media to jedne z najważniejszych wymiarów współczesnego państwa i społeczeństwa! Wydaje się, że ruch na rzecz demokratyzacji rodziny to jedna z podstawowych zmian, która nastąpiła – czy raczej zaczęła następować – w Europie po II wojnie światowej. > Czytaj dalej >>>
Biznes a media
Dziennikarze RP | 22 kwi 2013 13:26 | Brak komentarzy
Konferencja „Biznes a media 2013”, jaka się odbyła 13 kwietnia br. w Niedrzwicy Kościelnej koło Lublina, zdominowana została przez problematykę gospodarczą Lubelszczyzny oraz relacje między szeroko rozumianym biznesem, a środkami masowego przekazu. W spotkaniu, zorganizowanym przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Podróżników „Globtroter” oraz Lubelski Oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy RP, uczestniczyli przedstawiciele wojewódzkich, powiatowych i gminnych władz samorządowych, przedsiębiorcy oraz dziennikarze prasy krajowej i lokalnej.
Przewodniczący zarządu Lubelskiego Oddziału SDRP Stanisław Wojnarowicz omówił relacje między biznesem a mediami. Wskazał nie tylko na pojawiające się napięcia w stosunkach między obu sferami, pokutujące mity i wzajemne uprzedzenia, ale nade wszystko na możliwe płaszczyzny współpracy. W konkluzji zauważył, że biznes i media w zglobalizowanym świecie są na siebie skazani i powinni wypracować racjonalny sposób współżycia. > Czytaj dalej >>>
Stanowisko SDRP ws. ochrony prawnej dziennikarzy
Dziennikarze RP | 22 kwi 2013 10:17 | Brak komentarzy
STANOWISKO
STOWARZYSZENIA DZIENNIKARZY RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
w sprawie ochrony prawnej dziennikarzy
22 kwietnia 2013 roku
Prezes Gremi Media Grzegorz Hajdarowicz, pozbawił ochrony prawnej Tomasza Wróblewskiego, byłego redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”, Cezarego Gmyza, współpracującego z tym tytułem i Pawła Lisickiego, byłego naczelnego „Rzeczpospolitej” oraz tygodnika „Uważam Rze”.
Odmowę wsparcia prawnego można uznać za naruszenie kodeksu dobrych praktyk wydawców prasy. Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej sprzeciwia się generalnie tego typu działaniom właścicieli wydawnictw i dołącza do tych organizacji, redakcji i stowarzyszeń, które apelują do Zarządu Gremi Media, by spółka wywiązywała się z przyjętych w cywilizowanym świecie obowiązków wobec dziennikarzy.
Dziennikarze zwolnieni z „Rzeczpospolitej” znajdują się w sytuacji specyficznej. Jak wyjaśnia Zarząd Gremi Media przyczyną odmowy wsparcia prawnego jest fakt zaprzestania współpracy z tymi dziennikarzami z ich winy oraz prowadzenie przez nich działań wrogich wobec wydawnictwa oraz jego tytułów. W tej sytuacji wydawnictwo nie może pozostawać z takimi osobami w sporze na jednym polu i jednocześnie udzielać wsparcia na innym.
Patrząc od strony formalnej wydawca rzeczywiście nie ma obowiązku finansować tego rodzaju ochrony prawnej. Od dawna jednak istniał obyczaj, że wydawcy wspierali dziennikarzy, którzy wykonując odpowiedzialny zawód popadali w konflikt z prawem.
Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej apeluje do prezesa Hajdarowicza, by w tej sprawie, zapominając o konflikcie i urazach, postąpił zgodnie z dobrym obyczajem.
Jerzy Domański przewodniczący ZG SDRP Andrzej Maślankiewicz sekretarz generalny ZG SDRP
Apel Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej — 18 kwietnia 2013 r.
Dziennikarze RP | 19 kwi 2013 12:10 | Brak komentarzy
Do wszystkich Koleżanek i Kolegów — dziennikarek i dziennikarzy, do wszystkich ludzi polskich mediów!
Koleżanki i Koledzy!
Myślimy, że przychodzi najwyższa pora poważnego zastanowienia się nad sytuacją w naszym kraju i rolą mediów w przestrzeni publicznej.
Powiecie, że nie grozi nam przecież żaden dramat, a w wielu częściach świata sprawy mają się znacznie gorzej.
To prawda. Ale jest też prawdą, że napięć o takiej skali, takiego ostrego tonu wewnętrznej dysputy nie ma prawie nigdzie w krajach rozwiniętych. Jest także prawdą, że takiego udziału w tych napięciach prawie nigdzie nie mają środki przekazu. U nas często same media te napięcia tworzą i eskalują.
Nikt nie oczekuje, by media mówiły w Polsce jednym głosem. Ten czas już minął. Wielogłos jest zdobyczą demokracji. Ale jest różnica między wyrażaniem odmiennych zdań, poglądów, stanowisk; między polemiką a cynicznym, brutalnym obrażaniem, poniżaniem, przypisywaniem przeciwnikom politycznym, rywalom, najgorszych intencji, stawianiem zarzutów o brak patriotyzmu.
W Polsce pewne granice zostały już przekroczone, łamane są wszelkie obyczaje, zanika dziennikarska etyka zawodowa. W mediach zanika rzetelna dwustronna debata.
Szanowne Koleżanki, Szanowni Koledzy!
Nie chcemy być uważani za naiwnych. Zwracamy się jednak w najlepszej wierze z prośbą i propozycją o wspólną próbę powstrzymania tej słownej i drukowanej agresji, o przywrócenie w mediach kultury słowa i polemiki, szacunku dla odmiennych poglądów, o poważną refleksję nad stanem spraw w kraju. Spróbujmy nawiązać do najlepszych tradycji naszej tolerancji, naszego dziennikarstwa.
Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej
ŻUK: Jutro mogą przyjść po Ciebie
Dziennikarze RP | 16 kwi 2013 20:16 | Brak komentarzy
Tytuł felietonu to hasło reklamowe nowego filmu Ryszarda Bugajskiego „Układ zamknięty”.
Bezprawie państwowych służb pokazane w filmie rozgrywa się nie w dalekiej przeszłości, lecz w „wolnej, demokratycznej,prawej” współczesnej Polsce. Wbrew niektórym komentarzom nie dotyczy ono jednak wyłącznie przedsiębiorców, ale dotyka wszystkich obywateli. Państwo polskie może być represyjne wobec każdego. Można nawet powiedzieć, że zwykły szary człowiek, choć stanowi mniejsze zagrożenie dla systemu, ma jednocześnie mniejsze środki do swojej obrony i dlatego jest bardziej narażony na szykany państwa. > Czytaj dalej >>>
Kuczyński: Milczenie polskich naukowców
Dziennikarze RP | 14 kwi 2013 21:46 | Brak komentarzy
W czasie mszy jest spowiedź powszechna a w niej takie oto wezwanie: „Spowiadam się Bogu wszechmogącemu i wam, bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”. Zaniedbaniem, niezrobieniem czegoś, co powinno być zrobione. Boginią nauki jest prawda, a obowiązkiem, misją naukowca – dążenie do prawdy, dawanie świadectwa prawdy, a kiedy trzeba bronienie prawdy, bez dwuznaczności, bez uników, bez omówień, ewangelicznie „tak, tak, nie, nie”.
Była katastrofa smoleńska. Państwo polskie, niepodległe i demokratyczne, decyzją władzy, której suwerenni obywatele dali mandat, powołało komitet do zbadania tej katastrofy. Komitet opublikował raport, niełatwy w lekturze, pełen terminów fachowych dotyczących materii różnych dyscyplin nauk. Przede wszystkim, choć nie tylko ścisłych; uniwersyteckich, politechnicznych. Do raportu człowiek nieuprzedzony, nie kierujący się z góry przyjętymi niechęciami, czy nieufnościami, może mieć różne uwagi, także krytyczne. W sprawie podstawowej, że był to wypadek lotniczy wywołany szeregiem przyczyn, nikt nieuprzedzony wątpliwości mieć nie może. I większość Polaków, nawet gdy uważają, że nie wszystko wyjaśniono, to faktu podstawowego, że w Smoleńsku doszło do wypadku nie podważają. Jestem pewien, że podobne proporcje są w środowisku polskich naukowców, że dla większości tam był wypadek. > Czytaj dalej >>>