Dokąd zmierzamy?
Dziennikarze RP | 23 kwi 2013 09:40 | Jeden komentarz
DZIENNIKARZ. Organizacja dziennikarska. Niegdyś szanowany zawód, powoli przeistacza się w sprzedawcę informacji, jak to niedawno określił pewien absolwent uczelni medialnej. Zaś organizacje zawodowe środowiska silne i twórcze ongiś stają się klubami towarzyskimi starszych pań i panów. Guru światowego dziennikarstwa, profesor Marshall McLuhan, rzucił hasło: ZROZUMIEĆ MEDIA, bo to „przedłużenie człowieka”. Temat media-dziennikarz w naszym portalu istnieje od jego narodzin. Do rozważań nad rolą organizacji dziennikarskich, tu i teraz, włącza się dziś Ireneusz Michał Hyra, sekretarz Zarządu Małopolskiego Oddziału SD RP w Krakowie. Poniżej jego tekst.
Redakcja Dziennikarze RP
Od kilku lat obserwuję środowisko dziennikarzy skupionych w różnych stowarzyszeniach i klubach twórczych i w rozmowach z nimi nasuwają mi się różne skojarzenia związane z przyszłością stowarzyszenia, nie tylko naszego.
Jako, że historia lubi się powtarzać, sięgnąłem do początków powstawania organizacji dziennikarskich i znalazłem: pierwsze stowarzyszenia dziennikarskie w Polsce istniały już ponad 100 lat temu. Były to małe zrzeszenia niezależne od siebie, które w zasadzie niewiele mogły zdziałać dla swoich członków, a istniały dla samego istnienia. Patrząc na dzień dzisiejszy mam wrażenie, że teraz jest podobnie. Mamy w Polsce Stowarzyszenie Dziennikarzy RP, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, Stowarzyszenie Dziennikarzy Katolickich, Stowarzyszenie Dziennikarzy Sportowych, Stowarzyszenie Dziennikarzy Radia i Telewizji i wiele mniejszych, o których gdzieś, ktoś kiedyś słyszał. Nie znaczy to, że ja, jako autor tego artykułu, nie doceniam wkładu pracy i środków jakie te stowarzyszenia niosą dla swoich członków.
Trzeba jednak spojrzeć w przyszłość i odpowiedzieć sobie na pytanie – dokąd zmierzamy? Zapewne zaraz znajdą się ludzie, którzy będą mówili, że jak to sekretarz Zarządu Oddziału Małopolskiego krzywo patrzy na własne Stowarzyszenie? To zanim zaczną pokrzykiwać, odpowiem zawczasu — patrzę w przyszłość i widzę, że jedyną słuszną drogą jest silne stowarzyszenie, które może być partnerem do rozmowy z pracodawcami, wydawcami i władzami ustawodawczymi. Od razu nasuwa się pytanie – Jak to zrobić? No, i tu należy po raz kolejny sięgnąć do historii i popatrzyć na kolegów w innych krajach.
Za rok będzie setna rocznica powołania do życia syndykatów dziennikarskich lwowskich i krakowskich (w sumie osiem organizacji regionalnych), które organizowały struktury stowarzyszeniowe dziennikarzy na ziemiach polskich. W 1924 roku doszło do porozumienia i syndykaty stworzyły jeden duży silny organizm pod nazwą Związek Syndykatów Dziennikarzy RP. Była to tak silna organizacja, która skupiała wszystkie środowiska dziennikarskie, że w odpowiedzi w 1928 roku na poczynania dziennikarzy powstał Polski Związek Wydawców Dzienników i Czasopism. Dopiero w roku 1938 roku oba związki doprowadziły do wypracowania Układ Zbiorowy Pracy (dzisiejsze prawo prasowe).
Analogia tej historii polega na tym, że dziś żadne działające w Polsce stowarzyszenie dziennikarzy nie jest partnerem ani dla Izby Wydawców Prasy, ani dla właścicieli mediów, ani tym bardziej dla władz ustawodawczych. Aby zmienić archaiczne na dzisiejsze czasy prawo prasowe i dostosować je do wymogów Unii Europejskiej, stowarzyszenie musi być silnym i godnym partnerem dla wszystkich instytucji.
Jeśli zerkniemy do innych krajów Unii Europejskiej, to zobaczymy tam odmienny obraz stowarzyszeń i federacji dziennikarskich.
W Niemczech gwarancją wolności mediów są silne związki dziennikarzy. Należy do nich blisko 70 procent pracujących dziennikarzy; największym jest Związek Dziennikarzy Niemieckich (Deutscher Journalisten Verband Gewerkschaft der Journalisten). Związek grupuje ponad 16 000 dziennikarzy, głównie z prasy i zajmuje się przede wszystkim: statusem społecznym i prawnym zawodu dziennikarskiego, zagrożeniami wolności prasy, dostępem dziennikarzy do informacji, etyką zawodową, doskonaleniem warsztatu zawodowego, kształceniem kadr dla mediów, a w ostatnich kilkunastu latach – coraz mocniej – warunkami pracy i płacy dziennikarzy. Drugą, bardzo silną, organizacją grupującą dziennikarzy jest Grupa Fachowa Dziennikarzy w przemysłowym związku zawodowym (Industriegewerkschaft Medien Druck und Papier, Publizistik und Kunst Fachgruppe Journalisten in der IG Median) liczy 15 000 członków.
Do Szwedzkiej Unii Dziennikarzy należą wszyscy dziennikarze w tym kraju. Pozycja Stowarzyszenia jest bardzo mocna w stosunku do pracodawców, oraz władzy państwowej. Większość spraw sądowych pomiędzy Kanclerzem Sprawiedliwości a dziennikarzami, nakłanianymi zwłaszcza do ujawnienia źródeł informacji, dziennikarze wspierani przez Unię wygrywają.
W Wielkiej Brytanii interesy dziennikarzy najpełniej reprezentuje Krajowy Związek Dziennikarzy (NUJ National Union of Journalists). Jego kodeks etyczny (Code of Conduct), obowiązuje wszystkich dziennikarzy brytyjskich. Wespół z organizacjami wydawców i innymi, mniejszymi stowarzyszeniami dziennikarskimi tworzy Krajową Radę Kształcenia Dziennikarzy (NCTJ – National Council for the Training of Journalists), bowiem kształcenie i doskonalenie zawodowe dziennikarzy to jedno z głównych zadań NUJ. Związek ten liczy obecnie ponad 30000 dziennikarzy. NUJ przeciwstawia się ograniczeniom wolności prasy i dziennikarzy, które często mają miejsce. Działa także w instytucjach, które chronią prawa publiczne naruszane przez media. Taką instytucją jest Komisja do Spraw Skarg przeciw Prasie, powstała w 1991 roku w miejscu dawniejszej Rady Prasowej. W Wielkiej Brytanii znana jest także instytucja Rzeczników Prasowych Czytelników, rozpatrująca skargi odbiorców krajowych gazet. Rzecznikami tymi są osoby pracujące ochotniczo.
We Włoszech Izba Dziennikarska jako instytucja prawa publicznego jest najważniejszym elementem systemu organizacji zawodowych włoskich dziennikarzy. Prowadzi rejestr dziennikarzy zawodowych, dba o ochronę tytułu zawodowego dziennikarza oraz czuwa nad etyką zawodową. 17 izb regionalnych tworzy Izbę Krajową. Władze Izby Krajowej wybierane są w drodze demokratycznych wyborów w izbach regionalnych i Izbie Krajowej. Reprezentuje także dziennikarzy w stosunku do właścicieli mediów.
Status dziennikarza w Danii określa dość specyficzna sytuacja, a mianowicie istnienie jednego, dość potężnego Związku Dziennikarzy Duńskich (DJ – Dansk Journalistforbund), którego członkami są zarówno dziennikarze pracujący zawodowo (na podstawie etatów lub współpracy), jak też spora grupa emerytów. Związek ten negocjuje z pracodawcami warunki płac i wysokość honorariów, prowadzi też sprawy ubezpieczeń społecznych dla dziennikarzy. Członkiem Związku zostają dziennikarze pracujący etatowo w mediach oraz wolni strzelcy, którzy utrzymują się z pracy dziennikarskiej lub są absolwentami Szkoły Dziennikarstwa prowadzonej przez Związek. W niektórych publikacjach można przeczytać, że członkami Związku są wszyscy czynni zawodowo dziennikarze duńscy, bowiem legitymacja Związku, to w istocie karta prasowa w Danii. Związek programowo zajmuje się doskonaleniem warsztatu dziennikarskiego; na tym polu współpracuje z pracodawcami, którzy traktują go jako podstawowego reprezentanta świata dziennikarskiego. Jest twórcą profesjonalnej szkoły dziennikarskiej (Danmarks Journalisthojskole), założonej w Arhus oraz powstałego równolegle Instytutu Badań Prasoznawczych (Institut for Presseforskning), ale instytucje te, prawie w całości, finansowane są przez państwo.
Na tych przykładach można wywnioskować, że jeden duży organizm może więcej niż kilkadziesiąt małych stowarzyszeń. Rozmawiając kiedyś z jednym z kolegów ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich usłyszałem od niego coś co mnie zaskoczyło, a mianowicie powiedział, że on to by chciał, żeby było takie stowarzyszenie jak przed 1989 rokiem. Na pytanie dlaczego tak uważa, wymienił w zasadzie jednym tchem aspekty tego: za komuny było jedno stowarzyszenie, skupiało ono dziennikarzy, było partnerem dla władzy (ale narzędziem także). Kształciło sobie nowe kadry, uczyło fachu i dbało o warsztat, dbało o starszych dziennikarzy, którzy odeszli już z zawodu. A dziś mamy „wielką czarną dziurę” w miejscu jednego stowarzyszenia.
Jako, że ja jestem za młody, żeby pamiętać takie rzeczy jak mój starszy kolega z SDP, doszedłem do wniosku, że zapewne tak było jak mówi. Co dziś stoi na przeszkodzie stworzenia jednej wielkiej organizacji skupiającej dziennikarzy? Ja widzę kilka zasadniczych przeszkód: po pierwsze to „wieczny wyścig szczurów”, czyli aby dojść do władzy i tam się utrzymać za wszelką cenę; po drugie to przesłanki polityczne – nie wiem czemu, ale zawsze uważałem, że dziennikarz powinien być obiektywny i nie powinien należeć do żadnej partii, oczywiście każdy ma wolny wybór i może sympatyzować z kim chce, ale to nie jest powód, żeby nie rozmawiać z kolegami z innego stowarzyszenia; po trzecie to obawa przed utworzeniem związku lub federacji, która kojarzyłaby się ze związkiem zawodowym, jest to niestety w obecnych czasach źle postrzegane wśród pracodawców; po czwarte to obawa przed likwidacją obecnych struktur stowarzyszeniowych – myślę, że niesłusznie, bo poprzedni Związek Syndykatów tworzyli dziennikarze zrzeszeni w Klubie Dziennikarzy Radiowych, Klubie Sprawozdawców Sądowych, Klubie Sprawozdawców Sportowych, Kubie Publicystów Gospodarczych, Klubie Publicystów Kulturalnych i wielu mniejszych. Powstanie Związku Syndykatów niejednokrotnie pozwoliło na jeszcze prężniejsze działania tych klubów. Czemu mielibyśmy nie spróbować w obecnych czasach i bardziej korzystnych warunkach?
Federacja w obecnych czasach byłaby świetnym rozwiązaniem patrząc na to z boku, bo każdy członek federacji miałby swoja osobowość prawną i swoją działalność gospodarczą.
Jak już wspominałem wcześniej federacja stowarzyszeń, czy jakkolwiek by na to spoglądać, ma większe szanse w starciu z dużą machiną państwową, innymi dużymi organizacjami społecznymi, z konsorcjami medialnymi, wydawcami czy w końcu prywatnymi właścicielami mediów. Oczywiście pozostaje jeszcze jedna siła – partie polityczne, ale silny odpolityczniony związek jest w stanie przeciwstawić się i machinom partyjnym. Co dałoby takie połączenie sił? W końcu dawałoby mocne prawo do występowania w imieniu środowiska dziennikarskiego oraz reprezentowania go wobec właścicieli mediów i władzy państwowej i ustawodawczej. Takie prawo mają związki dziennikarskie w wielu krajach Europy. Ale także dla tego celu należy zmienić obowiązujące w Polsce przepisy prawne dotyczące zawodu dziennikarza i prawo prasowe. Ponadto należałoby pomyśleć również o dziennikarzach seniorach, którzy w tej chwili w stowarzyszeniach stanowią prawie 65%. Wielu z nich mogłoby przekazać młodszym kolegom i młodzieży swoje doświadczenia, nauczyć fachu, być mecenasami i autorytetami. Ponadto wielu dziennikarzy, którzy w chwili obecnej nie należą do żadnego stowarzyszenia z pewnością przystąpiłoby do tak silnej i dużej organizacji, ponieważ wiedzieliby, że stanowi ona pewną ochronę i może reprezentować ich w wielu wymiarach.
Myślę, że polscy dziennikarze nie mają dzisiaj innej drogi. Jeśli nie stanie to się teraz, lub w najbliższej przyszłości, to ten krok i tak będziemy musieli wykonać, tylko kto wtedy będzie dyktował warunki. Stracimy sporo czasu, którego nie mamy, jeśli dziennikarze w Polsce mają mieć mocną pozycję, w stosunku do właścicieli i władzy, to musimy zastanowić się nad tym pomysłem bardzo szybko, należy zatem zasiąść do stołu do rozmów. Trzeba zaznaczyć, że jesteśmy na mapie Europy bodaj jedynym krajem, w którym liczna grupa zawodowa nie ma swojego reprezentanta wobec władzy i właścicieli mediów. Myślę, że kilka gotowych rozwiązań i pomysłów dla stworzenia takiej organizacji by się znalazło, które można by wdrożyć w polską rzeczywistość. A na razie mamy w swojej szarej rzeczywistości stowarzyszonka i klubiki, które nic nie mogą. Czy tak ma być? To już zostawiam do przemyślenia wszystkim czytelnikom.
Ireneusz Michał Hyra Sekretarz Zarządu Stowarzyszenie Dziennikarzy RP Oddział Małopolski
Tagi: dziennikarskie związki - dziennikarze na świecie - federacja - ochrona dziennikarzy - organizacje zawodowe - związki zawodowe dziennikarzy
Komentarze
Jeden komentarz do “Dokąd zmierzamy?”
Pozostaw komentarz:
środa, 28 - sty - 2015, godz. 12:56
Nie wymyslajcie prochu.
Bierzcie przykład z lekarzy.
Mamy i Izbę i związki .
Izby dbają o poziom fachu a związki o
poziom wynagrodzeń.
To w ramach pomocy inteligenta zorganizowanego
dla inteligenta zagubionego :-)