Tomasz Jastrun: Wielki strateg ma kłopot
Dziennikarze RP | 18 lis 2019 17:58 | Brak komentarzy
Znajoma pisze, że jest w rozpaczy z powodu życia, więc idzie do spowiedzi, po raz pierwszy od lat. Odpowiadam jej, że nawet gdybym wierzył, nigdy bym nie powierzał swojej wiary polskiemu Kościołowi i jego zdemoralizowanym, niezbyt mądrym urzędnikom w sutannach. Jeszcze kilka lat temu tak bym nie napisał. Zawsze byłem antyklerykałem, ale do głowy mi nie przyszło, że z naszym Kościołem jest aż tak źle. Chociaż abp Sławoj Leszek Głódź stał się dla mnie czarną owcą już w chwili, gdy wiele lat temu dowiedziałem się, że jest myśliwym.
Jakie to teraz wydaje się niewinne. Czarnych owiec w polskim Kościele, zdaje się, więcej niż białych. A duchowni, pożal się Boże, albo nieprzytomne chamy i magnaci jak abp Głódź, albo pedofile jak ks. Jankowski, albo „ajatollahy” jak abp Jędraszewski. Ale w naszym kościele w Międzylesiu jest porządny i rozsądny ksiądz. Zdarza się. Aż cisną się na usta słowa, które czasami łaskawi antysemici wygłaszają na temat jakiegoś Żyda: porządny człowiek, chociaż Żyd. Więc porządny jest nasz proboszcz, chociaż ksiądz.
Odkąd Tusk zszedł z linii strzału, wielki strateg jest w wielkiej biedzie. Potrzebuje za wszelką cenę wroga. Wszystkie swoje kampanie opierał na wrogu. Orbán ma Sorosa, idealny cel, bo i miliarder, i Żyd, i liberał. Kaczyński nie ma tak łatwo. Ale jest LGBT i ma swoje zalety. Bez kształtu jak trujący gaz. Czary-mary; co to jest, prosty naród nie wie, ale bije z tego groza. No i ta nauka masturbacji już w przedszkolu. A i żłobki są zagrożone.
•
Wymiana opon na zimowe. Jak zawsze z wulkanizatorem o polityce – dzieli klientów na pisowców i wrogów PiS, tych pierwszych ma niewielu. Chce dożyć chwili, gdy oni przegrają i będzie można wziąć ich za dupę za to, co zrobili. To marzenie staje się w Polsce powszechne. Pisowców często można poznać po twarzach. Ale to są weterani, zjedli zęby na PiS. Narodził się jednak nowy typ pisowca. Młody, gładkiego oblicza, energiczny, wygadany. To cynicy, którzy robią kariery, nowa młoda nomenklatura. Generalnie jednak prezes wie, że z kadrami, które tak ważne, ba, kluczowe, jest kiepsko. To ma być ta nowa elita, która powinna zastąpić dawną. Po PiS zostaną stajnie Augiasza. Jak je czyścić, ile lat to zabierze? Na dodatek trzeba będzie to robić demokratycznymi narzędziami, a one bywają nieporadne w takiej sytuacji. Na razie trudno sobie to wyobrazić. Niektórzy uważają, że psychologicznym wytłumaczeniem idei wymiany elit jest to, że Kaczyński uważa, że poprzednie elity zabiły mu brata. To zapewne jeden z powodów, głównym jednak jest wizja tworzenia nowej Polski i nowego Polaka. Tego nie da się zrobić bez nowych elit. Ale prezes wie, że jakość nowych kadr jest nędzna. I boli go od tego głowa. Ciągle zawodzi się na ludziach, jak nie na Misiewiczu, to na Banasiu.
Śledzę wypowiedzi Kazimierza Marcinkiewicza, byłego premiera. Znamienne, że on, Dorn, Giertych i Kamiński, dawni ludzie PiS lub bliscy tej partii, dziś są najbardziej przenikliwymi i najostrzejszymi jej krytykami. Marcinkiewicz pisze: „No i mamy nowe elity »dziennikarstwa« w postaci szczujni z reżimowej TV. Mamy nowe elity sędziowskie z Przyłębską, Pawłowicz i Piotrowiczem na czele »sędziowskiej kasty«. Mamy nowe elity urzędnicze z Banasiami, Misiewiczami, Markami Ch., przewalaczami VAT w Ministerstwie Finansów czy blondynkami prezesa zarabiającymi 60 tys. miesięcznie. Mamy nowe elity gospodarcze w spółkach skarbu państwa, w postaci »kolesi sprawdzających się w biznesie« i powoli degradujących finansowo świetnie działające firmy. Mamy nowe elity intelektualne w postaci profesorów zaprzeczających dokonaniom nauki czy biskupów wykorzystujących religię do celów politycznych i biznesowych (…) ich działania przypominają działania okupantów. Oni zawsze zaczynali od wymiany elit i grabieży”. No dobrze, powie prawicowiec, swoich elit dorobili się liberałowie i lewica, to teraz my. Brzmi to sprawiedliwie.
Ale jakość? Format nowych elit? To widać jak na dłoni. Zacznijmy od nowych elit dziennikarskich. Wystarczy na kilka minut włączyć telewizję publiczną albo otworzyć kilka pism prawicowych – włosy stają na głowie. Otchłań podłości, chamstwa i niekompetencji.
•
Opozycja ma Senat, światełko w tunelu. Z Tomaszem Grodzkim siedzę przy jednym stoliku w Czytelniku, w pobliżu Sejmu. Ten profesor chirurg robi świetne wrażenie, dałbym mu się zoperować. Kilka godzin potem został marszałkiem Senatu.
Felieton pochodzi z tygodnika „Przegląd”, nr 47/2019, www.tygodnikprzeglad.pl
Komentarze
Pozostaw komentarz: