PO MEDIACH Z ANGORĄ (27)
Dziennikarze RP | 19 lut 2024 15:43 | Brak komentarzy
Hejtem po oczach
Jerzy Połomski śpiewał: „Bo z dziewczynami nigdy nie wie, oj, nie wie się, czy dobrze jest, czy może jest, może jest już źle, spokoju się spodziewać, czy też przejść…”. Zamiast „dziewczyn” podstawmy „media publiczne” i będzie pasować. Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz powiedział, że jesteśmy w okresie przejściowym. Dobrze prawi, bo to prawda. Ale powiada też: „Ludzie, którzy zarządzali TVP z Nowogrodzkiej, nie wrócą już do tej telewizji. Czekamy na rozstrzygnięcia, a odpowiednim miejscem do budowy nowego ładu medialnego jest parlament”.
Z wypowiedzi ministra wynika, że czekamy na jakieś rozstrzygnięcia (prawne? sądów? parlamentu? prezydenta?) i że „najlepszym rozwiązaniem będzie powołanie nadzwyczajnej komisji sejmowej do spraw ładu medialnego”. Mam wrażenie, że nad tzw. ładem medialnym czuwają już takie ciała jak Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, Rada Mediów Narodowych, likwidatorzy w TVP i PR, zarządy, rady nadzorcze i rady programowe, a teraz do tego grona dołączy nadzwyczajna komisja sejmowa. Uff. Kamień z serca czy nowe kłopoty?
Minister Sienkiewicz zapewnia, że ma plan A, B, C, D i aż do Ź. W tej chwili wszystkie programy informacyjne TVP straciły w porównaniu z rokiem 2023 od 20 do 70 proc. widowni, a oglądalność głównego serwisu TV Republika wzrosła 37-krotnie. Przyczyny są oczywiste: duża część widzów TVPiS przeszła do Republiki, ale ta różnica nie pokrywa w całości strat poniesionych przez programy TVP. Trzeba zatem działać szybko, a zapowiadane powołanie nadzwyczajnej komisji sejmowej ds. ładu medialnego wróży długie i mozolne prace – o ile wszystkie siły polityczne będą w niej reprezentowane. Założenia dużej ustawy medialnej – jak zapewnia szef sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Bogdan Zdrojewski – są już gotowe. Ma ona wejść w życie jeszcze w tym roku. O wszystkim zadecyduje Sejm, ale mam nadzieję, że ostateczny ład medialny zostanie wypracowany w trakcie konsultacji ze środowiskami naukowymi, uniwersyteckimi, organizacjami oraz stowarzyszeniami dziennikarskimi, pracownikami mediów, organizacji pozarządowych itp.
Na odpolitycznienie mediów publicznych czekam od 1992 roku, kiedy została uchwalona ustawa o radiofonii i telewizji. To ona, przy pomocy KRRiT, utrwaliła władzę polityków nad mediami publicznymi. Likwidacja Rady Mediów Narodowych jest zapowiadana i oczywista, a co z KRRiT? Tacy ludzie jak obecny szef Krajowej Rady Maciej Świrski mogą się pojawić po różnych stronach barykady, a uprawnienia przewodniczącego określone w ustawie nadal obowiązują. W jego „karzących” rękach spoczywa zbyt duża władza, która powinna zostać ukrócona. Ponadto od kilku lat KRRiT oskarżana jest o bezprawne działania (ostatnio z tego powodu, że zamroziła wpłaty wpływów abonamentowych dla TVP i PR). Przypuszczam, że nowa władza zechce utrzymać ten organ przy życiu, bo zapewnia on polityczny nadzór nad mediami publicznymi, rozdziela stanowiska i pieniądze. Czy zatem wszystko ma się zmienić, żeby to, co najważniejsze, pozostało bez zmian?
MAREK PALCZEWSKI
TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Mikołaj Rej – sławny polski poeta i prozaik epoki renesansu – onegdaj rzekł był, iż nie ten jest mądry, kto wiele spraw umie, lecz kto złe od dobrego rozeznać rozumie. Od tego czasu wieki minęły, a owa sentencja nic nie straciła na aktualności. Generalnie odróżnianie zła od dobra kiepsko nam wychodzi! Ta bez wątpienia ułomność dotyka szczególnie polityków. Ich punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. To, co dla ludzi władzy jest dobre i pożądane, dla polityków opozycji jest złe, nie do przyjęcia; i na odwrót! W klasie próżniaczej relatywizm ma się wyśmienicie. Gdy w grę wchodzi interes państwa, prawda nie ma znaczenia, nie odgrywa większej roli! Dla zobrazowania powyższego tekstu posłużę się przykładem.
W 2016 roku śledziłem z wypiekami na twarzy kulisy nabycia przez ministra kultury Glińskiego kolekcji Fundacji Czartoryskich. Na ów zakup wydano z pieniędzy podatników pół miliarda złotych!!! Gliński – niedoszły premier z tabletu – nie wahał się wówczas nazwać kupna kolekcji cudem transakcyjnym! Znawcy tematu i dziennikarze okrzyknęli ten interes aferą stulecia! Politycy opozycji domagali się natychmiastowego wszczęcia śledztwa i głowy Glińskiego, a rodacy mający dobrze poukładane pod sufitem zastanawiali się, po jaką cholerę kupiliśmy ową kolekcję. Z jakiego powodu nabiliśmy kabzę Czartoryskim. Przecież prawo nie zezwalało im na wywiezienie z Polski rzeczonych dzieł ani na ich sprzedaż zagranicznym kontrahentom!
Żadnego wyjaśnienia ze strony Glińskiego nie było, za to 500 milionów zł szybciutko znalazło się w Liechtensteinie – raju podatkowym – na koncie nowej fundacji Czartoryskiego! Córka arystokratów Tamara powiedziała publicznie, iż ten interes bardzo ucieszył rodzinkę. Mamusia zaś była łaskawa oświadczyć: Polakom nie można ufać. Teraz będziemy żyć jak miliarderzy! A jakby inaczej?! Cud transakcyjny napełnił ich mocą! Gdyby dziś za ministra Sienkiewicza miało dojść do takiego szemranego zakupu, to Gliński rozdzierałby szaty jak Rejtan i wołał o pomstę do nieba!
ANTONI SZPAK
Komentarze
Pozostaw komentarz: