PO MEDIACH Z ANGORĄ (14)
Dziennikarze RP | 20 lis 2023 11:08 | Brak komentarzy
Hejtem po oczach
Upolityczniona Rada Programowa TVP nie chce zewnętrznego audytu w sprawie relacjonowania wyborów przez Telewizję Polską.
Wydawać by się mogło, że dla wszystkich widzów programów pseudoinformacyjnych i pseudopublicystycznych TVP1, TVP2 i TVP Info powinno być oczywiste, że w każdym okresie te programy w sposób rażący naruszały prawo, zasadę bezstronności i równowagi, uprawiając propisowską propagandę zamiast rzetelnej informacji i publicystyki. A kto tego nie dostrzega, jest chyba pozbawiony podstawowych zmysłów, włącznie ze zmysłem samodzielnego myślenia. Niby oczywiste, a jednak takie nie jest!
Rada Programowa TVP odrzuciła projekt zgłoszony w tej sprawie przez jednego z jej członków – Krzysztofa Lufta – stosunkiem głosów 5:3. Członków w Radzie jest piętnastu. Gdzie się podziała reszta? Przezornie milczą? Biorą diety za uczestnictwo w posiedzeniach Rady, dlaczego więc nie wzięli udziału w głosowaniu? Być może uznali, że „koń, jaki jest, każdy widzi” i nie warto się z nim kopać.
Jednak Luft nie ustępuje i w swoim projekcie zwrócił uwagę na brak transmisji ze zgromadzeń opozycji, a jednocześnie transmitowanie każdego dnia wielu wystąpień polityków obozu rządzącego. Z kolei według raportów Towarzystwa Dziennikarskiego TVP kłamała, manipulowała, przemilczała niewygodne informacje, uprawiała propagandę polityczną i agitację za PiS-em.
Uważny czytelnik tej rubryki zna te strategie i chwyty retoryczne na pamięć. Dlaczego więc wciąż są tacy, do których te prawdy o TVP nie docierają? Dlaczego niektórzy członkowie Rady Programowej TVP przymykają oczy, by nie widzieć? Mają problemy ze słuchem i najzwyczajniej w świecie nie potrafią przeprowadzić prostego rozumowania według kryteriów pozwalających rozróżnić, czym jest propaganda, a czym prawdziwe dziennikarstwo? Odpowiedź jest prostsza, niż się wydaje: bo są politrukami służącymi interesom swojej partii, lekceważącymi misję mediów publicznych.
Pisałem już, że rady programowe funkcjonujące tak jak obecnie nie mają sensu. Dziś – według Ustawy o radiofonii i telewizji – 10 członków rady programowej reprezentuje ugrupowania parlamentarne, pozostałych 5 powołuje się ze środowisk kultury i mediów. Te proporcje należałoby odwrócić, tak żeby rady oddać w ręce środowisk opiniotwórczych (edukacja, kultura, media, organizacje pozarządowe, związki wyznaniowe itp.) kosztem środowisk politycznych. Tylko wtedy będzie można mówić o odpolitycznianiu mediów publicznych. W przeciwnym razie nowa władza zastąpi starą, a pokusa propagandowego wykorzystania mediów przez polityków pozostanie. I ten kontredans będzie trwał nie wiadomo jak długo, bo nikt go nie miał ochoty – jak dotąd – przerwać.
Zmiany w TVP i PR powinny zacząć się natychmiast po sformowaniu rządu Donalda Tuska. Oprócz porządków w samych mediach nową władzę czeka sprzątanie w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, Radzie Mediów Narodowych i w radach programowych. Pominięcie któregoś z tych elementów byłoby błędem, również pozostawienie decydowania o nich wyłącznie politykom.
Przez osiem lat rządów PiS-u media publiczne zostały zaorane propagandą i serwilizmem oraz sprowadzone do roli tuby rządzącej partii. Zmiana tego stanu wymaga radykalnych czystek i elastyczności w myśleniu. Czołowi propagandyści TVPiS – Borecki, Holecka i Wąż – wciąż szczują na polityków demokratycznej opozycji, nazywają ich koalicją „niezgody, mściwości i zemsty”, próbują skłócić i podzielić. Dla takich antydziennikarzy nie będzie miejsca w przyszłych mediach publicznych. Wróci normalność, a pseudodziennikarze wylądują tam, gdzie ich miejsce – na śmietniku historii dziennikarstwa i mediów.
MAREK PALCZEWSKI
TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Nie wiem, nie rozumiem, naprawdę nie pojmuję, dlaczego porządni, przyzwoici, doświadczeni dziennikarze – zatrudnieni w profesjonalnych, nieskundlonych mediach, niemający nic wspólnego ze szmaciarzami, etatowymi funkcjonariuszami ministerstwa propagandy zadomowionego na Woronicza – oddelegowani do obsługi Sejmu i Senatu UGANIAJĄ SIĘ za wybrańcami narodu, którzy ostentacyjnie pokazują, że są CHAMAMI! Osobnikami, którym obca jest kultura osobista, nieznane są maniery świadczące o starannym wychowaniu i wykształceniu. Przecież widzą wyraźnie, że te człapiące po sejmowych korytarzach nadęte ćwoki wyniosły z domu jedynie słomę w butach, która im zawsze wyłazi, niezależnie od piastowanego przez nich stanowiska! Po kiego wuja, grzyba sflaczałego owi dziennikarze proszą ich natrętnie o wypowiedź, opinię, komentarz, gdy wiedzą dobrze, że z takim chamidłem nie pogadasz – że on jest z tych wybrańców, do których bez kija nie podchodź! Parlamentarne prymitywy – olewające otaczających ich pismaków – najlepiej czują się w stadzie! Będąc we własnym gronie, nabierają siły i pewności siebie. Z lubością, w pełnej krasie, pokazują swoje chamstwo! To jest z ich strony pewna forma manifestacji, zaznaczenia w parlamencie swojej odrębności.
Cechą wspólną dla tych gburów i prostaków jest brak poczucia humoru! Nie kumają żartów, nie pojmują, dlaczego ludzie drą z nich łacha. Toteż na widok dziennikarzy spinają się, usztywniają, stają się bezczelni i agresywni, gotowi do ataku na każdego, kto nie jest z ich parafii, kto ma odmienne od nich poglądy. Chamy z Wiejskiej nie znoszą dyskusji, gdyż oni zawsze mają rację, więc po co im one! Poza tym w owych dysputach nie widzą w przeciwnikach politycznych swoich adwersarzy, tylko wrogów i zdrajców ojczyzny!
Sumując: gdy się ma do czynienia na co dzień z takimi bucami, należy ich traktować adekwatnie do ich zachowania. Trzeba kmiotów ignorować – sięgnąć po ostracyzm! Gdy dziennikarze na ich widok zaczną odwracać się do nich plecami, to z pewnością zaboli owych chamów!
ANTONI SZPAK
Komentarze
Pozostaw komentarz: