PARADOWSKA: „Niepokorni” we własnym gronie
Dziennikarze RP | 21 sty 2013 13:19 | Brak komentarzy

Janina Paradowska
Czytam i oczom nie wierzę. W tym roku będą dwa bale dziennikarzy, jeden jak dawniej, charytatywny na Politechnice Warszawskiej, drugi dziennikarzy „niepokornych” w krakowskim Grandzie. Czyżby dlatego, że do wawelskich krypt blisko?
Okazuje się, że już nie tylko nie warto rozmawiać, także taniec nie we własnym niepokornym środowisku kala zapewne moralnie, chociaż tego do końca nie dopowiedziano. „Niepokorni” balować więc będą, aby zademonstrować „niezakłamane przez media mainstreamowe oblicze ludzi definiujących swoje poglądy jako konserwatywne lub prawicowe”, a bal ma być wyłącznie dla tych, którzy nie tylko potrafią się bawić, ale potrafią też być krytyczni”.
Przyznają Państwo, że podbudowa ideologiczna jest mocna, chociaż mam pewien kłopot, jak owa krytyka będzie wyglądała w trakcie balu – będzie się tylko narzekać, że na przykład orkiestra źle gra, co będzie przejawem daleko posuniętego krytycyzmu – Tusk rządzi tak źle, że nawet żadna orkiestra nic porządnie zagrać nie potrafi. Czy może pojawią się też transparenty z hasłami antyrządowymi? Może ktoś przebierze się za Komoruskiego czy mordercę Tuska? A może pojawią się liczne maski Putina z trotylem na rękach? Problem w tym, że bal ma pokazywać „prawdziwe oblicze”, a więc maski są z góry wykluczone. Może więc jako element scenografii. Tu zresztą można znaleźć spore pole do popisu. Czy głównym elementem scenografii nie mogłaby być smoleńska brzoza, pod którą zabrzmią patriotyczne pieśni? Może w komplecie z innymi prawdziwie polskimi drzewami, które tak udatnie wyliczył na jednym ze swych rysunków Henryk Sawka – wierzba płacząca, rozdarta sosna, smoleńska brzoza, tysiącletni dąb?
Może też niepokorność przejawi się zupełnie inaczej. Oto grają walca, a my wszyscy tańczymy tango (w dodatku koniecznie krytycznie), bo niby dlaczego mamy wykazywać pokorę wobec zachcianek orkiestry? Gdzieś przecież ową niepokorność trzeba wykazać. Ciekawe też kto w pierwszej parze otworzy bal. Że będzie jakiś polonez – to prawie pewne. Może poprowadzi go parapremier Gliński, który na razie niewiele ma do roboty, bo wprawdzie chciałby się dorwać do sejmowej mównicy, ale nie ma pewności, czy mu się to uda, może mieć nawet pewność, że mu się to nie uda, a jakaś rekompensata, za zbyt małą uwagę , jaką do jego ważnej postaci przywiązują mainstreamowe media, zdecydowanie się mu należy. Kandydatów jest zresztą sporo, bo, jak rozumiem, politycy też będą zaproszeni, oczywiście politycy również niepokorni tacy, jak na przykład Antoni Macierewicz. Skoro na bal w Warszawie przychodzą politycy, to Kraków pod tym względem nie może być gorszy. Osobiście ciekawa jestem, czy pojawi się Jan Maria Rokita, a może Jarosław Gowin, też przecież niepokorny, tyle że z większym umiarem. Ale sito kwalifikacyjne jest gęste. Tworzą go panowie Sakiewicz i Karnowski, nie wiadomo, czy Gowin się na Sali zmieści. Może tylko na miejsca stojące, bez stolika. Zapowiada się po prostu niezły ubaw.
Mam jednak poważną obawę związaną z owym przedsięwzięciem, czy aby ten projekt balowy wpisujący się w nurt państwa alternatywnego, państwa drugiego obiegu nie będzie dążył do tego, aby Kraków uczynić znów stolicą, zwłaszcza prawdziwych Polaków, patriotów. Bo przecież prezydencka para już na Wawelu jest, jakieś miejsce na Skałce dla czołowego literata jeszcze się znajdzie, Panteon Narodowy w budowie i pomniki stawiać można dość łatwo pod warunkiem nie przytwierdzania do podłoża w sposób bardziej trwały, tak jak choćby posąg Jana Pawła II na Wawelu, lub nawet przytwierdzając porządnie, jak Piotra Skargę szpecącego uroczy Plac. św. Magdaleny. Jest też Muzeum Lotnictwa, a więc może i miejsce dla wraku się znajdzie. Same zalety, a miasto to spokojne, takie co wiele zniesie. W dodatku z tradycjami takimi, że Warszawa nie może się równać, tyle że rządzi tam lewicowy prezydent Jacek Majchrowski. Ale przecież nie będzie rządził wiecznie, a wtedy stać się może to, przed czym ostrzegał kiedyś piosenkarz Andrzej Sikorowski, wzdychając: „nie przenoście nam stolicy do Krakowa”. Otóż wezmą i przeniosą. Na początek będzie bal. Dobrze jest bowiem od balu zacząć każde wielkie dzieło. Wcale nie jest powiedziane, że orkiestry grają tylko na Titanicu.
Janina PARADOWSKA Tekst pochodzi ze serwisu internetowego StudioOpinii.pl.
Tagi: dzienikarze prawicowi - niepokorni - paradowska - PiS
Komentarze
Pozostaw komentarz: