Gdy mówią o historii, zawsze kłamią
Dziennikarze RP | 6 mar 2021 10:23 | Jeden komentarz
Spadkobiercy szmalcowników, kolaborantów i bandytów mordujących i okradających Polaków, Żydów, Rosjan, Słowaków i kogo tylko się dało piszą swoją wersję historii. Jaką? Widzimy i słyszymy. Corocznego gloryfikowania „żołnierzy wyklętych” przez znanych z prawdomówności polityków prawicy nie mącą fakty. Odsłanianiu kolejnych tablic pamiątkowych towarzyszą peany niezłomnego prezydenta na cześć niezłomnych „wyklętych”. I opowieści Morawieckiego o bohaterskich czynach własnej rodziny.
Ci dwaj, gdy mówią o historii, zawsze kłamią. Duda potrafił powiedzieć, że w każdym polskim lesie byli po wojnie „prawdziwi patrioci”. Prezydent udaje, że nie wie, że ofiarami tych „patriotów” byli wiejscy nauczyciele, geodeci dzielący ziemię między bezrolnych chłopów, sołtysi, kobiety i dzieci. Wychwala „wyklętych”, a w pogardzie ma miliony Polaków, którzy odbudowali kraj z ruin. Z rąk „wyklętych” zginęły po wojnie 5143 osoby. Co powinno zmuszać każdego człowieka, a nawet polityka, do głębszej refleksji. Bo przecież jeśli są ofiary, to muszą też być sprawcy. Jak można pogodzić wiedzę o brutalnej śmierci 187 dzieci w wieku do 14 lat ze składaniem hołdu ich mordercom?
Znane są miejsca, gdzie dochodziło do zbrodni. Ofiary mają imiona i nazwiska. Niestety, nie mają nawet skromnych tabliczek na murze ani kamienia na polu czy w lesie, gdzie dopadła je śmierć. Słowa wygłaszane 1 marca są zamierzoną manifestacją. Niemądrą. Ideologicznie zacietrzewioną. Kłamstwem kwestionującym nawet ich, IPN-owskie, opracowania. A pomysł, by nominacje generalskie powiązać z „żołnierzami wyklętymi”, jest głupotą upokarzającą tych oficerów. Kiedy PiS czciło swoich bohaterów: „Ognia”, „Burego”, „Łupaszkę”, „Bohuna” i innych, bandytów mających na sumieniu wiele cywilnych ofiar, w tym kobiety i dzieci, to rodziny zamordowanych opłakiwały swoich krewnych.
Nie pamiętam, by był w PiS choć jeden sprawiedliwy, który pochylił się nad cierpieniami tych ludzi. Politycy weszli w rolę spadkobierców „wyklętych”, a nie ich ofiar. Jednym tchem wymieniają postacie tak skrajnie różne jak „Bury”, „Łupaszka” i „Ogień” oraz gen. August Fieldorf „Nil” czy rtm. Witold Pilecki. Przecież to oczywista paranoja. I plugawienie pamięci faktycznych bohaterów.
Tygodnik „PRZEGLĄD” nr 11
Komentarze
Jeden komentarz do “Gdy mówią o historii, zawsze kłamią”
Pozostaw komentarz:
poniedziałek, 8 - mar - 2021, godz. 09:54
Znakomity tekst i myśli w nim zawarte! Moje Gratulacje!
Wojciech Grabowski