Przypowieści świąteczno-noworoczne
Henryk Zagańczyk | 23 gru 2013 23:06 | Brak komentarzy
Zazwyczaj na portalach internetowych redaktorzy nie zamieszczają ckliwych życzeń świątecznych, częściej – zdawkowe w treści. Przejrzałem kilka takich. Również i na mój adres wpłynęły takie życzenia: „wesołych i radosnych”. I radość, i refleksja: jak tu nie ulec.
Tewje Mleczarz z Anatewki (Karsylewki) karcąc własne córki występujące przeciw jego woli, wznosząc oczy ku niebu wykrzykiwał, że łamią „tradycję”. W wykonaniu Chajma Topola w „Skrzypku na dachu” angielski „traditions” brzmiało przejmująco. I tu niechaj tak będzie: tradycja, to tradycja! Złamię rodzący się obyczaj. Postąpię zgodnie z kanonami…
Oto mówi papież Franciszek:
Papież Franciszek w wywiadzie dla Gazety Wyborczej z 10 grudnia 2013 roku (publikacja 21-22 grudnia 2013 r.) na pytanie, czołowego włoskiego watykanisty, Andrei Tornielli: Po co nam dziś Boże Narodzenie? Odpowiedział – Ono mówi o czułości i nadziei…Kiedy chrześcijanie tracą nadzieję, kiedy nie potrafią objąć i przytulić z miłością drugiego człowieka, ogarnia mnie lęk. Może dlatego, myśląc o przyszłości, mówię często o dzieciach i starcach, czyli o najbardziej bezbronnych. Przez całe życie jako ksiądz, ilekroć szedłem do parafii, starałem się zawsze okazywać tę czułość…
I dalej: Parę dni temu na środową audiencję generalną przyszła młoda matka, stała za barierką z paromiesięcznym dzieckiem na ręku. Kiedy ich mijałem, dziecko zanosiło się płaczem, a matka próbowała je utulić. – Proszę pani, pewnie dziecko jest głodne – powiedziałem. – Tak, chyba już czas… – odparła. – Proszę dać mu coś do jedzenia – poradziłem.
Miałem ochotę powiedzieć to samo wszystkim ludziom – dajcie głodnym coś do jedzenia… My mamy na świecie dość żywności, żeby nakarmić wszystkich…
Niech w dzień Narodzin Pańskich nadzieja i czułość uleczą nas z obojętności.
Mądre słowa – wezwanie. Głodują ludzie Afryki, Azji, Ameryki Łacińskiej. W bogactwie pławi się niewielu, a biednych coraz więcej. U nas też…
*
Św. Franciszek, „Biedaczyna z Asyżu”, we wczesnej młodości wiódł beztroskie, wręcz hulaszcze, życie. Płacił bogaty ojciec. Po wojennych doświadczeniach, straciwszy przyjaciół, zrzekł się bogactw, wybrał życie żebracze – z gronem nowych przyjaciół pomagał biednym. Umiłował nade wszystko tych najsłabszych, wszelkie stworzenia często pogardzane, głodzone, bite, zabijane bez powodu. ZWIERZĘTA. Stal się ich orędownikiem w obojętnym świecie. Od jego narodzin minęło 800 lat. Czy dzieło jego przetrwało? I tak, i nie. Przyjrzyjmy się jak jest u nas w XXI wieku?
Kilka dni temu na moim osiedlu – o północy! – ktoś „miłosierny” wezwał policję i straż miejską po to, aby ze śmietnika usunęła człowieka bezdomnego, tam śpiącego (nie, nie pijaka!), który „biwakował” wśród pojemników na nieczystości. Uratował go przed wywózką piękny wilczur, który nieszczęśnika ogrzewał swym ciałem. Ujadając, pies – przyjaciel, nie pozwolił zabrać pana do schroniska; on zaś, pies, z kolei uniknął niepewnego losu…
Również kilka dni temu „prawdziwy Polak” na bazarku zwymyślał Inną z Innym dzieckiem właśnie za to, że z wyglądu jest właśnie Inna. Przerażające jest to, że zarzucił jej właśnie to, że jest Inna. Nie Polka. Znamię czasu – Signum temporis.
Zarówno papież Franciszek, jak i „Biedaczyna z Asyżu” skrócili dystans lat. Pierwszy mówił o biedzie, i pomocy biednym; a ten z Asyżu doświadczał sam ubóstwa.
*
Wszystkim Ludziom Dobrej Woli życzę spokoju ducha – w święta. W całym zaś 2014 roku wszelkiej pomyślności.
Henryk Zagańczyk
Komentarze
Pozostaw komentarz: