PO MEDIACH Z ANGORĄ (15)
Dziennikarze RP | 26 lis 2023 09:12 | Brak komentarzy
Hejtem po oczach
W TVP wciąż to samo: zły Tusk, zła koalicja, zła Unia i źli Niemcy. Jak długo jeszcze będziemy musieli słuchać tych propagandowych idiotyzmów?
Normalnie nóż się w kieszeni otwiera, kiedy ogląda się nienawistne, pełne jadu i zacietrzewienia „Wiadomości” rzekomo polskiej telewizji. Komitet Obrony Demokracji opublikował list otwarty do liderów nowej koalicji, w którym apeluje o przywrócenie ładu konstytucyjnego i zerwanie z partyjnością w mediach publicznych. Zgoda, lecz najpierw, by zasiać dobro, trzeba wyplenić zło, które rozpanoszyło się w telewizji przy Woronicza i pl. Powstańców czy w siedzibach Polskiego Radia. Krótko mówiąc: najpierw trzeba wyrwać chwasty, następnie walczyć o ideały.
Podobno przyszły rząd Donalda Tuska ma plan, jak to zrobić: wprowadzić zarząd komisaryczny, zmienić prezesa TVP, potem wymienić szefów TAI i „Wiadomości” TVP. Jeszcze tego dnia z ekranu mają zniknąć m.in. Holecka i Lewandowska. Dobre na początek. Później przyjdzie czas na innych funkcjonariuszy i propagandzistów TVPiS, Polskiego Radia i Polska Press. Nowym prezesem może zostać Janusz Daszczyński, który właśnie wygrał w sądzie pracy proces z TVP o niesłuszne zwolnienie go z funkcji prezesa TVP w 2016 roku. Być może będzie nim Jan Dworak, prezes TVP w latach 2004 – 2006. Zmiany są nieuchronne i dlatego propagandzistom TVP trzęsą się portki.
Propaganda w TVP jednak nie ustaje, pokazując, czego możemy spodziewać się po PiS w nadchodzących latach: cynicznej, bezpardonowej, opartej na kłamstwach i pomówieniach walki z nowym rządem. To z ust propagandzistów TVP wciąż słyszymy: „Jest takie przekonanie, że Donald Tusk nie jest na całą kadencję”, „Tusk idzie w tango z niemieckimi interesami”, tworzy „koalicję zemsty” i „za pomocą uchwał nieistniejący jeszcze rząd Donalda Tuska chce demontować system państwa”. W sumie „miało być praworządnie, a okazuje się, że najważniejsze, by było szybko i po myśli Platformy Obywatelskiej”.
Jeszcze nie zaczęli rządzić, a już nowe rządy zostały obsmarowane pisowskim jadem. Pisowski poseł mówi o „dziadostwie, które może się za chwilę w Polsce pojawić”. Czyżby on i ci, którzy z lubością go cytują, nie widzieli dziadostwa, które się rozpleniło na wszystkich szczeblach ustępującej władzy i pospolitego chamstwa w państwowych instytucjach i na ulicach polskich miast? Byłaby szansa na przerwanie łańcucha nienawiści, gdyby nie tego typu wypowiedzi, gdyby nie szczujnia do końca broniąca swych przywilejów. Niektórzy wymiękli, inni zmieniają pracę, jeszcze inni walczą do końca, kąsając na prawo i lewo w nadziei, że zasłużą na posadki w prawicowych mediach. Muszą się spieszyć, bo zegar tyka, zwiastując nieuchronny koniec.
TVP chwyta się brzytwy i napuszcza widzów przeciwko przyszłej władzy, która rzekomo chce zlikwidować publiczne media?! Jak można zlikwidować coś, co nie istnieje? Przecież publiczne media w Polsce to oksymoron, to twór, który na gruzach obecnego chorego systemu trzeba będzie dopiero zbudować; przywrócić pluralizm, niezależność i warsztatową jakość, bo obecni propagandziści TVPiS nie mają o tym pojęcia. Pasek krzyczy: „Widzowie murem za TVP”, a recytowane opinie jak na akademii przedszkolaków mówią o podziwie dla „najlepszych”, „niepodporządkowanych” dziennikarzach „zadających niewygodne pytania”. Szkoda tylko, że owi „dziennikarze” nigdy nie byli niezależni od obecnej władzy i nigdy nie potrafili zadać niewygodnego pytania Jarosławowi Kaczyńskiemu, Andrzejowi Dudzie czy Mateuszowi Morawieckiemu.
Nie opisali żadnej z afer obecnego rządu i wciąż manipulują przekazami z obrad Sejmu, tworząc irrealną rzeczywistość, w której Mateusz Morawiecki jest szefem przyszłego rządu, a Polska straci suwerenność, gdyby rządziła krajem „niemiecka partia Tuska”. To gorzej niż ściek, tego zreformować się nie da – mówią politycy PO. Zmiana musi być radykalna: TVP należy się prawdziwy reset.
MAREK PALCZEWSKI
TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Andrzej Duda – prezydent jednego Kaczora, a nie wszystkich Polaków – z braku ważniejszych i mądrzejszych zajęć powołał na stanowisko szefa swojego gabinetu Marcina Mastalerka. Młodego, chorobliwie ambitnego człeka, który od pierwszego dnia urzędowania śmieszy, tumani, przestrasza! Paradny on jest i żałosny zarazem.
Mastalerek jak każdy zakompleksiony, niedopieszczony karierowicz robi w mediach wokół siebie dużo szumu i zamieszania. Stara się być w centrum zainteresowania. Posada szefa gabinetu rozdymała jego ego – już czuje się ważny! Ma o sobie Marcinek wysokie mniemanie – to widać, słychać i czuć! Toteż stara się wywołać wrażenie człowieka sukcesu! Osoby, której udało się chwycić Pana Boga za nogi, której nic już nie stanie na drodze do wielkiej kariery! Ten nadęty, arogancki bufon jest najzabawniejszy, gdy w telewizyjnych programach informacyjno-publicystycznych usiłuje się kreować na wybitnego znawcę, wytrawnego analityka rodzimej politycznej sceny, który dobrze wie, co w trawie piszczy! Z licznych, durnych wypowiedzi Marcinka przytoczę najkrótszą: „Podpisali umowę koalicyjną, ale nie mają ministrów, nie mają wiceministrów, nie dogadali się co do szczegółów programu!”.
Ręce opadają i mózg wywraca się na lewą stronę, gdy słyszy się taką kretyńską wypowiedź! Nawet niepisaty i nieczytaty przygłup WIE, że przedstawienie składu Rady Ministrów, tudzież upublicznienie szczegółów programowych, NALEŻY do polityka, którego prezydent desygnuje na premiera! Do nikogo innego! To od Morawieckiego, osoby uprawnionej do powołania rządu, a nie od Tuska, rodacy mają się dowiedzieć, kto w nim zasiądzie i jakimi sprawami zajmie się w pierwszej kolejności jego ekipa! Dla każdego jest to zrozumiałe, tylko nie dla Mastalerka. Dziwne to bardzo, bo na pierwszy rzut oka nie wygląda on na cymbała. Pozory, niestety, mogą mylić, ale w to nie wnikam! Jedno wiem na pewno – Mastalerek dołączył do Kowalskiego, Suskiego, Schreibera, Bochenka, Fogla – generacji polityków wymagających szczególnej troski!
ANTONI SZPAK
Komentarze
Pozostaw komentarz: