ZWYCIĘZCY WYMAZANI Z PODRĘCZNIKÓW
Dziennikarze RP | 8 maj 2020 16:55 | Brak komentarzy
Mówiąc o froncie wschodnim, nie można pominąć polskiego udziału w zmaganiach wojennych. Obecna polityka historyczna nie chce dostrzegać tego, że najliczniejsze polskie formacje wojskowe, które walczyły w II wojnie światowej poza kampanią wrześniową, powstały na froncie wschodnim. Było to Wojsko Polskie sformowane w ZSRR w latach 1943-1944, a później walczące na terenie kraju. Najpierw dywizja kościuszkowska, potem 1. Korpus Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR, następnie 1. i 2. Armia Wojska Polskiego. 1 maja 1945 r. w szeregach tego wojska służyło 334,8 tys. żołnierzy, w tym: w 1. Armii WP – 74,5 tys., w 2. Armii WP – 70 tys., w siłach powietrznych – 14,3 tys., a w pozostałych jednostkach i instytucjach MON – 176 tys. Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie liczyły wtedy ok. 200 tys. żołnierzy.
Faktem jest, że z Armii Czerwonej pochodziło 72% oficerów dywizji kościuszkowskiej i 19 tys. oficerów służących w Wojsku Polskim w 1945 r. Jednak ponad połowa z nich deklarowała narodowość polską. Historycy Henryk Stańczyk i Stefan Zwoliński scharakteryzowali polskie siły zbrojne utworzone w ZSRR następująco: „Życie wewnętrzne w 1. Dywizji Piechoty, a później w 1. Korpusie i 1. Armii Polskiej oparte zostało na wzorach wojska II Rzeczypospolitej. Dowódcą dywizji został zasłużony żołnierz Legionów Piłsudskiego, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. – Zygmunt Berling.
Polskie umundurowanie, piastowski orzeł, obecność kapelanów, polski ceremoniał wojskowy, a także śpiewane pieśni wojskowe »My, Pierwsza Brygada« i »Rota« nadawały obozowi, w którym powstawała jako pierwsza 1. DP, narodowy charakter. (…) Żołnierze tego wojska wywodzili się w większości z obszarów wschodnich II Rzeczypospolitej i mieli świadomość, że po wojnie ich ojcowizna pozostanie poza granicami odrodzonego państwa, mimo to bili się mężnie o niepodległy byt narodu. Byli symbolem polskiej obecności na froncie wschodnim; otworzyli drogę do rodzinnego kraju swoim rodakom z posiołków Kazachstanu, syberyjskiej tajgi, lodowatej północy, Dalekiego Wschodu”3. W tym wojsku służyli nie tylko ci, którzy „nie zdążyli do Andersa”. Po wejściu frontu na ziemie polskie nie zabrakło w szeregach 1. i 2. Armii żołnierzy z Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich i Armii Ludowej. Dlatego bardzo uproszczone i nieuczciwe jest nazywanie dzisiaj tego wojska przez niektórych przedstawicieli prawicy komunistycznym albo polskojęzycznym i wykreślanie go z tradycji polskiego oręża, co oficjalnie zrobił Sławomir Cenckiewicz.
Polski wkład w zwycięstwo
Najważniejszymi walkami 1. Armii WP były forsowanie Wisły pod Dęblinem i Puławami oraz walki na przyczółku warecko-magnuszewskim (sierpień-wrzesień 1944 r.), udział w bitwie o Pragę (wrzesień 1944 r.) i pomoc dla powstania warszawskiego, która kosztowała utratę 3,8 tys. żołnierzy (w tym 2,3 tys. poległych), udział w bitwie o Warszawę w styczniu 1945 r., następnie walki o przełamanie Wału Pomorskiego, udział w bitwie o Kołobrzeg i w operacji berlińskiej (16 kwietnia- -8 maja 1945 r.). 2. Armia WP – składająca się w większości z byłych żołnierzy AK – zapisała się tragicznym udziałem w operacji łużyckiej (16 kwietnia-4 maja 1945 r.), w której straciła 22% stanu, a następnie w operacji praskiej (5-11 maja 1945 r.). Na szlaku bojowym od Lenino do Berlina i Łaby dywizja kościuszkowska, 1. Korpus PSZ i 1. Armia WP straciły 66,9 tys. żołnierzy: ponad 17,5 tys. poległych, 9770 zaginionych, 39 tys. rannych i 260 wziętych do niewoli niemieckiej. Natomiast 2. Armia WP straciła 18,2 tys. żołnierzy, która to liczba obejmowała ok. 5 tys. poległych, 2,8 tys. zaginionych i 10,5 tys. rannych. Natomiast Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie straciły podczas wojny 43,5 tys. żołnierzy, w tym 7,6 tys. poległych. Olbrzymi wysiłek organizacyjny i bojowy oraz ofiary poniesione przez Wojsko Polskie na froncie wschodnim stanowiły zatem znaczną część polskiego wkładu w zwycięstwo koalicji antyhitlerowskiej nad Niemcami.
To spowodowało, że Polska znalazła się w czołówce państw tej koalicji. Bez tego nie byłyby możliwe powrót Polski nad Odrę, Nysę Łużycką i Bałtyk ani zachowanie przez powojenną Polskę odrębności państwowej (chociaż nie ustrojowej) od ZSRR. Niech więc polityka historyczna III RP nie wypisuje Polski z koalicji antyhitlerowskiej w imię antykomunizmu i antysowietyzmu. Polski wysiłek militarny na froncie wschodnim to nie tylko Wojsko Polskie sformowane w ZSRR i w wyzwalanym kraju, ale także Polacy walczący w Armii Czerwonej. Trafili do niej z poboru na Kresach Wschodnich w latach 1939- -1941 i 1944-1945 oraz z poboru w miejscach zesłania na terenie ZSRR.
Nie jest znana ich dokładna liczba. Mogło ich być ok. 250 tys. Nie ulega natomiast wątpliwości, że Polacy byli największą walczącą w szeregach Armii Czerwonej grupą narodowościową, która przed 1939 r. posiadała własne państwo poza granicami Związku Radzieckiego4. Przemilczanie, niedocenianie lub znieważanie polskiego wysiłku na froncie wschodnim podczas II wojny światowej – co z zaciekłością robi od 30 lat prawicowa polityka historyczna – jest nie tylko krzywdzące i niesprawiedliwe. Jest również działaniem antypolskim, ponieważ obniża, wręcz neguje, rzeczywisty wkład narodu polskiego w zwycięstwo nad niemieckim nazizmem. Żadne inne państwo nie prowadzi w tej mierze tak samobójczej polityki historycznej jak obecne państwo polskie. Jakże inaczej patrzy na historię sekretarz obrony USA, który 25 kwietnia 2020 r. – w 75. rocznicę spotkania wojsk radzieckich i amerykańskich w Torgau nad Łabą – zamieścił na FB następujący wpis: „Dziś mija 75. rocznica spotkania amerykańskich i radzieckich armii nad rzeką Łabą, wydarzenia, które zakończyło nazistowską agresję w Europie. Musimy na zawsze być czujni, aby bronić praw człowieka, wolności i praworządności”. Dedykuję ten wpis Marka Espera tym wszystkim, którzy ignorują znaczenie frontu wschodniego II wojny światowej i rolę ZSRR w pokonaniu niemieckiego nazizmu.
Bohdan Piętka
Fragment artykułu z tygodnika Przegląd nr 19
Komentarze
Pozostaw komentarz: