Z ANGORY nr 7
Dziennikarze RP | 10 lut 2025 08:24 | Brak komentarzy
Brzytwą po mediach
Kanał Zero ma prasę, nieważne, czy dobrą, czy złą. I tylko to się liczy w kampanii prezydenckiej jego szefa Krzysztofa Stanowskiego. Zwiększanie zasięgów to jego specjalność. A czy zgodnie ze standardami dziennikarskimi, czy nie, to już nie ma znaczenia. Kanał Zero tworzy nowe standardy etyczne. Po rozmowie Stanowskiego z mordercą Januszem Walusiem i ostatnim wywiadzie Roberta Mazurka z posłem Konfederacji Przemysławem Wiplerem Kanał Zero już chyba niczym mnie nie zdziwi, bo wszystko jest możliwe. Kolejne granice zostały przekroczone.
Rozmowa Mazurka z Wiplerem trwała prawie 2 godziny. Najciekawsze fragmenty dotyczyły picia alkoholu (piwa i wina) oraz rozmowy o „debilu”. Na pytanie Mazurka, czy Wipler pije piwo, ten odpowiedział, że Mazurek doskonale wie, że woli wino, bo nieraz spotykali się w lokalach na wspólnym piciu. Mazurek zaprzeczył: „Ja w życiu z panem nie piłem alkoholu” – na co poseł wymienił nazwy lokali. Zaskoczony Mazurek podciągnął rękawy, bo mu się zrobiło gorąco.
Dalej było jeszcze gorzej, bo Wipler przypomniał Mazurkowi, że ten zrobił z nim wywiad dla „Rzeczpospolitej”: „Zadzwonił pan do mnie po tym wywiadzie i powiedział, że mógł pan ze mnie zrobić totalnego wała, takie głupoty wygadywałem, ale zrobił pan ze mnie człowieka, więc jestem winien dobre wino, ale że jako jestem biednym posłem, to żebym wziął jakiegoś turbonudnego kolegę, który weźmie za to wino i kolację rachunek”. W 50. minucie programu Mazurek dostał „prywatnego esemesa” i przypomniał sobie, że byli razem na tym winie. Pół minuty później Mazurek zaproponował Wiplerowi: „Pójdziemy na wina, których nie znasz”. Teraz byli już na ty, choć wcześniej mówili sobie per pan… Dla każdego powinno być oczywiste, również dla Mazurka, że kiedy pijesz z politykiem, którego zapraszasz do studia, wchodzisz w konflikt interesu, tracisz dystans i zaciągasz zobowiązania.
Ta audycja to blamaż, zerodziennikarstwo pokazujące zblatowanie, dogadywanie się i układanie dziennikarza z politykiem oraz wspólne picie alkoholu, które Mazurek próbował ukryć przed widzami. Przypomnę, że wcześniej nie krył się ze swoimi kontaktami z politykami, a na własne urodziny zaprosił wielu czołowych polityków różnych opcji. Dlaczego teraz nie chciał się przyznać do komitywy z Wiplerem? Dlaczego nie pamiętał o wspólnym piciu wina? Może dlatego, że prowadząc rozmowy na Kanale Zero, stał się częścią kampanii wyborczej Krzysztofa Stanowskiego, tworząc jego nieformalny sztab wyborczy. Kanał Zero od momentu politycznej deklaracji jego szefa – mówiąc bez ogródek – jest trampoliną w kampanii wyborczej i tego nie da się ukryć. Czy dlatego Mazurek wmawiał lub jak kto woli przypominał Wiplerowi, że ten nazwał Sławomira Mentzena (kandydata Konfederacji w wyborach prezydenckich) debilem, bo „są ludzie, którzy mówią, że to słyszeli”. I taki ma być poziom debaty politycznej w mediach? Nie pytajcie, kto się skompromitował, bo skompromitowane zostało dziennikarstwo.
Dla mnie po tej rozmowie Mazurek przestał być dziennikarzem. Jest – to prawda – showmanem i satyrykiem. W porządku, ale nie nazywajmy tego dziennikarstwem. Bo to jest cyrk lub magiel, a w najlepszym razie kabaret. Nie ma sensu doszukiwać się w nim takich wartości, jak: obiektywizm, bezstronność, rzetelność, bo nie o te kategorie chodzi. Liczy się oglądalność, rozrywka, klikalność i zasięg. A przy okazji realizacja politycznych celów, choć odbiorcy chcieliby wierzyć, że media są bardzo ważnym instrumentem kontroli świata polityki, a dziennikarze patrzą politykom na ręce nie tylko wtedy, kiedy wznoszą toasty.
MAREK PALCZEWSKI
TELEWIZOR POD GRUSZĄ
31 stycznia w Domu Wariatów Polsce media oszalały! Nie były w ogóle zainteresowane przekazywaniem i komentowaniem napływających wiadomości z kraju i zagranicy, ponieważ zajmowały się wyłącznie relacjonowaniem wydarzeń mających miejsce w trakcie bezpośredniej transmisji NIEDOPROWADZENIA NA CZAS – przez policję – Zbigniewa Ziobry przed oblicze sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa! Obowiązkiem ministra było STAWIENIE SIĘ przed komisarzami DO godziny dziesiątej trzydzieści! Miał Zbyniu obowiązek, ale się nim nie przejął. Pojawił się w Sejmie po czasie. Postawił się ponad prawem i wywołał skandal!
We wszystkich telewizyjnych programach informacyjno-publicystycznych rozgorzały dyskusje trwające do późnego wieczora. Wybitni dziennikarze, politolodzy, prawnicy, eksperci specjalizujący się w robieniu widzom wody z mózgu poddawali szczegółowej analizie decyzję przewodniczącej komisji Magdaleny Sroki – dzielili włos na czworo! Rozbierali owo słuszne ze wszech miar postanowienie na czynniki pierwsze! Wymądrzali się, pouczali i z uporem osła dardanelskiego szukali dziury w całym! Wśród dyskutantów przeważał, i to zdecydowanie, pogląd, że pani Magda popełniła kardynalny błąd!
Według tych pięknoduchów powinna ona wraz ze wszystkimi członkami komisji cierpliwie CZEKAĆ, aż Ziobro zdecyduje się zaszczycić ich swoją obecnością, a nie kierować sprawę do sądu! Kto to widział, żeby śmiertelnie chorego, ledwo żywego, ale żwawego i zdrowo wyglądającego Zbigniewa traktować jak jakiegoś zwykłego Polaka, któremu policja może bez cackania się w każdej chwili wyłamać drzwi do mieszkania, zrobić kipisz w chałupie, założyć kajdanki i zamknąć w areszcie bez aktu oskarżenia na czas nieokreślony! No, to się tym krzewicielom praworządności, arbitrom moralności i poprawności nie mieściło we łbach! Generalnie owi dyskutanci uznali, że komisja Sroki się skompromitowała, a Ziobro, polityk o charyzmie trzęsącej się galaretki – guru Goska i jemu podobnych Kaletów umysłowych, zbił kapitał polityczny!
ANTONI SZPAK
Komentarze
Pozostaw komentarz: