Z ANGORY nr 43
Dziennikarze RP | 20 paź 2024 15:27 | Brak komentarzy
Brzytwą po mediach
Rozeszły się pogłoski o możliwym zakupie telewizji TVN przez PiS poprzez podstawionych biznesmenów. To byłaby zbójecka akcja, niewyobrażalna dotąd na naszym rynku medialnym; przypominająca orbanizację mediów na Węgrzech i mająca wiele wspólnego z putynizacją mediów w postsowieckiej Rosji. Dziennikarze piszą o tym ze spokojem, rozważając rozmaite scenariusze i obliczając możliwe konsekwencje takiego ruchu.
Tak, robią to, co należy do dziennikarzy – opisują całkiem możliwe warianty przyszłych wydarzeń. Ja pominę jakość tych spekulacji i napiszę wprost: jest to pomysł z piekła rodem, któremu musimy się przeciwstawić, bo jego realizacja oznaczałaby unicestwienie telewizji służącej milionom Polaków. A gdyby za tym stał kapitał węgiersko-rosyjski, to miałoby to jeszcze znamiona zdrady stanu.
Jarosław Kaczyński mediów nie rozumie, choć marzy o własnej telewizji. On i jego środowisko chcą, żeby media służyły ich partii politycznej, czyli Prawu i Sprawiedliwości. Leninowsko-stalinowskie nastawienie wobec mediów jako tuby propagandowej rządzących jest dla tej grupy charakterystyczne, co pokazała już telewizja (TVPiS) kierowana przez Jacka Kurskiego; obrzydliwa propagandowa szczujnia realizująca misję skłócania narodu. Dziś jej apologeci ubierają się bezwstydnie w szatki obrońców demokracji, pluralizmu, wolności i prawa w Polsce. Oprawcy łamiący konstytucję, zawłaszczający stanowiska i majątek narodowy chcieliby ponownie dorwać się do władzy, a do tego – jak sądzą – potrzebują własnej telewizji. Mało im usłużnej Telewizji Republika oraz telewizji wPolsce24, bo chcieliby mieć większą widownię i całkowitą kontrolę nad przekazem. Jeden z polityków PiS cytowany przez „Newsweek” powiedział: „Musimy mieć telewizję, której ludzie ufają, którą lubią i która pokaże im, że nie jesteśmy obciachowi”. Jednak, po pierwsze, jest mało prawdopodobne, aby dotychczasowi widzowie TVN zaufali pisowskiej telewizji działającej pod przykrywką zagranicznych inwestorów. Po drugie, nie wyobrażam sobie, żeby PiS umiał stworzyć inną telewizję niż obciachową, bo w tej dziedzinie PiS jest mistrzem świata.
Polski rynek mediów jest dziś dostatecznie spluralizowany i publiczność ma w czym wybierać. Nie jest więc prawdą, że PiS nie ma gdzie opowiadać swojej narracji. Kilka konserwatywnych telewizji plus sprzyjający tej partii Polsat (mimo autoprezentacji jako obiektywne medium) stanowią wystarczającą przeciwwagę dla TVP i TVN. Prawdą jest natomiast, że TVP nie jest wciąż w pełni obiektywna i należy dążyć, żeby stała się taka w przyszłości, bo w ten sposób powinna być rozumiana jej rola jako medium publicznego. Ale nie możemy przecież zapominać, że budowano nowe na zgliszczach zdegenerowanego medium. Piszę o tym rok po wyborach, które zapowiadały transformację, i spodziewam się, że wcześniej czy później (z naciskiem na to pierwsze) dojdzie do większego spluralizowania treści na kanałach TVP. A wówczas nie będzie już miejsca – nawet tylko w wyobraźni – na wysuwanie partyjnych projektów całkowicie zaprzeczających niezależności mediów, jak ten dotyczący przyszłości TVN.
W głowach polityków, którzy utracili władzę, roją się idee nie tylko absurdalne, lecz także groźne dla demokracji. To już przerabialiśmy; czas TVPiS kierowanej przez Jacka Kurskiego bezpowrotnie minął. Powtórka z historii byłaby tragikomedią, mało śmieszną, a bardziej złowieszczą.
MAREK PALCZEWSKI
TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Z wielką uwagą i należną powagą słucham wypowiedzi premiera Donalda Tuska i jego wszystkich ministrów, chociaż niektórych nie cierpię i nie trawię. Ot, mam taką charakterologiczną przypadłość, że staram się i lubię mieć informacje z pierwszej ręki. Chcę wiedzieć, co mnie z grubsza spotka w Przenajświętszej Rzeczpospolitej w najbliższym i późniejszym czasie – czy już mam się pakować i wypier….ć z kraju, czy mogę jeszcze trochę w ojczyźnie zabawić?!
Z ostatnich publicznych wystąpień premiera Tuska wyłania się obraz Polski, w której ludziom będzie chciało się żyć i pracować aż do śmierci! Symbolem owego nieuchronnie nadchodzącego SUKCESU – oznaką kwitnącej gospodarki, bezpiecznego, opływającego w dobrobyt państwa – ma być zorganizowanie w Warszawie letnich igrzysk olimpijskich w 2040, ewentualnie 2044 roku, nie później! Gdy w Warszawie będą walczyli o medale najlepsi sportowcy naszego globu, wtedy cały ŚWIAT zobaczy, z jakim zamożnym i potężnym krajem ma do czynienia! Z tego, co mi wiadomo, Polska już niebawem podejmie realne starania o przyznanie nam organizacji igrzysk! Sławomir Nitras, minister sportu, turystyki i budowy orlików, oświadczył, że: Od wielu miesięcy prowadzimy rozmowy na rzecz urealnienia tego marzenia! Od strony organizacyjnej jesteśmy w stanie taką imprezę przeprowadzić. Myślę, że polski sport na takie wydarzenie czeka!
Tak mnie te słowa Nitrasa uradowały, chwyciły za serce, że nie bacząc na kompletny brak słuchu muzycznego i zdecydowany sprzeciw rodziny, zacząłem śpiewać popularną, na wskroś optymistyczną piosenkę Ja to mam szczęście/że w tym momencie/żyć mi przyszło w kraju nad Wisłą/Ja to mam szczęście/mój kraj szczęśliwy, piękny, prawdziwy/ludzie uczynni, w sercach niewinni/Ja to mam szczęście! I śpiewałbym ją do rana, gdybym nie ochrypł! Po igrzyskach powinniśmy pójść za ciosem i zacząć budowę osiedli mieszkaniowych na Księżycu. O potrzebne fundusze na tego typu inwestycje nie musimy się martwić. Zapewni nam je SPRZEDAŻ GAZU ŁUPKOWEGO!
ANTONI SZPAK
Komentarze
Pozostaw komentarz: