Z ANGORY nr 18
Dziennikarze RP | 29 kwi 2025 09:30 | Brak komentarzy
Brzytwą po mediach
Od kilkunastu miesięcy słyszę wciąż tę samą piosenkę: Trybunał Stanu dla Macieja Świrskiego. Świrski, gdyby ktoś nie wiedział, to przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Sprawuje funkcję, która pozwala mu autorytarnie oceniać i bezkarnie karać media elektroniczne za wyemitowane programy.
Toczy się przeciwko niemu postępowanie Sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, ale wydaje się ono niezwykle przewlekłe i niemające końca. A czas biegnie, bo ten talib PiS nadal macha brzytwą. Kilka dni temu nałożył karę 145 tys. zł na TVP za emisję reportażu „Arcydzieło Rydzyka” Pawła Gregorowicza i Bianki Mikołajewskiej. Pół roku wcześniej Świrski ukarał TVN za reportaż „29 lat bezkarności. Fenomen ojca Tadeusza Rydzyka” zbliżoną kwotą – 142,8 tys. zł. Nie ma sensu przedstawiać uzasadnień, bo pełno w nich subiektywnych opinii i ideologicznych uprzedzeń.
Skąd bierze się niemoc organów państwa wobec działań człowieka, który już dawno powinien być postawiony przed Trybunałem Stanu i zwolniony z funkcji? Moim zdaniem wynika ona głównie z usadowienia przewodniczącego KRRiT w strukturach władzy, określonego w ustawie „O radiofonii i telewizji” z 1992 roku. Jest on powoływany i odwoływany przez członków Rady. Jego kadencja trwa 6 lat. Przerwać ją może jedynie śmierć, choroba uniemożliwiająca sprawowanie funkcji, skazanie prawomocnym wyrokiem (orzeczeniem sądu) lub naruszenie przepisów ustawy stwierdzone orzeczeniem TS. I tylko na tej ostatniej podstawie możliwe jest dziś odwołanie Świrskiego. Grupa 185 posłów złożyła przeciwko niemu wniosek, w którym postawiono m.in. zarzut blokowania wypłat abonamentu dla TVP i Polskiego Radia oraz koncesji dla nadawców prywatnych (w tym dla TVN i TOK FM). Ale nie można odwołać go za to, że ocenia programy stacji według własnego widzimisię, że kierując się uprzedzeniami i fobiami, nakłada kary na programy krytyczne wobec osób czy instytucji związanych z Kościołem katolickim – programy, których celem jest informowanie opinii publicznej o nieprawidłowościach w ich działaniu. Tu władza Świrskiego jest formą absolutnego jedynowładztwa. Może nałożyć karę i nie wymaga to uchwały Rady, bo kompetencje pozostałych członków Rady są kadłubowe. Winę za to ponoszą twórcy ustawy z 1992 r., dającej przewodniczącemu KRRiT nieograniczone prerogatywy, oraz politycy, którzy do tej pory nawet nie spróbowali wprowadzić w życie nowej ustawy medialnej. Kunktatorstwo i zaniechania obecnych decydentów utrwalają status quo.
Przewodniczący KRRiT powinien być strażnikiem wolności słowa w radiofonii i telewizji, a nie CENZOREM! Jeśli NIM jest, to powinien być skazany za cenzurowanie popublikacyjne i to ograniczenie uprawnień powinno zostać wpisane do przyszłej ustawy. Przewodniczącemu KRRiT należy odebrać prawo do postcenzury oraz karania twórców i stacji na podstawie mglistych przesłanek, jednostronnych ekspertyz i własnej ideologii. Takie postępowanie obraża poczucie sprawiedliwości i narusza wolność mediów. W latach 2022 –2025 Świrski wydał już ponad 260 decyzji o nałożeniu kar na kwotę ok. 6 mln zł. Chyba nie muszę dodawać, że karami obkładał głównie nielubiane przez siebie media, z którymi walczy od wielu lat: TVN, TOK FM, Radio Zet etc. Powoływanie się przez niego na naruszanie przepisów o polskiej racji stanu czy zarzucanie programom szerzenia poglądów sprzecznych z dobrem społecznym to farsa, albowiem przewodniczący KRRiT nie jest sądem, by o tym decydować. Najwyższy więc czas zabrać Świrskiemu brzytwę służącą do ideologicznej walki z wolnością słowa. Trybunał Stanu zbliża się.
MAREK PALCZEWSKI
TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Zmęczony, zirytowany bezczelnymi, załganymi wypowiedziami kandydatów na prezydenta Przenajświętszej Rzeczpospolitej zawierzonej wielokroć Matce Boskiej Częstochowskiej – Zawsze Dziewicy – omijam jak tylko mogę programy, w których politycy biorą się za łby. Nie rozmawiają ze sobą, tylko szczerzą kły i ujadają jak wściekłe psy! Przy najlepszych chęciach nie da się tej publicystycznej szmiry i chały oglądać! W telewizorni nastały takie czasy, że wszystkie programy są lepsze od politycznych dysput! Nawet te dla ogrodników i rolników. Mówię serio, bez cienia szydzenia! Niedawno obejrzałem przypadkiem program „Maja w ogrodzie”. Z dużą przyjemnością patrzyłem, jak ludzie tworzą ze skrawka ziemi swój wymarzony ogród – swoją tonącą w zieleni i kwiatach wyspę radości i przyjemności. Szczerze podziwiam autentycznych ogrodników, rolników, którzy od samego rana, od wschodu słońca, kultywują, użyźniają ziemię – czynią ją sobie poddaną. Mieszczuchy na ogół o tej porze jeszcze śpią. A ci, którzy gdzieś zabradziażyli, dopiero kładą się do wyrka. Taka jest ich natura.
Wśród wielu rodaków panuje przekonanie, że rolnik ma czasu pod dostatkiem, ponieważ wszystko samo rośnie i to tak jak trzeba, zielonym do góry. Generalnie chłop chodzi spać z kurami, tyle że jeden leży w łóżku ze swoją babą pod pierzyną, a drugi w rowie, przykryty rowerem. Obaj budzą się o świcie. O szóstej rano są już umyci, odziani, gotowi do spożycia śniadania. I to nie byle jakiego, tylko pożywnego i zdrowego. Z telewizyjnych reklam artykułów spożywczych wiem, że wszystko, co obecnie ludzie na wsi konsumują, zawiera ŻYWE KULTURY BAKTERII. Jakby inaczej? Wieś to nie miasto. Tam czego jak czego, ale żywych bakterii jest pod dostatkiem. Wystarczy sięgnąć ręką – wszędzie pełzają żywe bakterie. Ale jak powiadają chłopy obyte z mediami, takie żywe bakterie są jak nasze kandydaty na stołek Dudy! Bez KULTURY g…o warte! Dlatego oni na wsi jedną ręką zagarniają żywe bakterie, a drugą włączają telewizor, żeby kultury nabrały!
ANTONI SZPAK
Komentarze
Pozostaw komentarz: