Tajemnica nie jest świętością

| 23 cze 2014  10:19 | komentarze 2

Fot: www.freeimages.com

Fot: www.freeimages.com

Wejście prokuratorów – przy wsparciu ABW i policji – do redakcji tygodnika „Wprost” i przeprowadzenie nieudanej akcji przejęcia nośników z nagraniami podsłuchów, było nieprofesjonalne, bałaganiarskie i prowokacyjne. W tym kontekście skandaliczne medialnie zachowania sekundujących temu wydarzeniu reporterom i niektórych publicystów można uznać za wytłumaczone. Niczym natomiast nie można uzasadnić ignorancji prawnej dziennikarzy z redaktorem naczelnym „Wprost” na czele.

Nie mam zamiaru bronić ABW i policji, a tym bardziej prokuratorów. Ci ostatni przystąpili do akcji „przejęcia” nośników bez przygotowania i odpowiedniego uzasadnienia zamiarów. Nie jestem również zwolennikiem rządów premiera Tuska. Uważam, że popełnia szereg kardynalnych błędów, ustawiając społeczeństwo w niekomfortowej sytuacji totalnego zamieszania i codziennego zastanawiania się, czy rząd jeszcze rządzi. Ale to z kolei nie zwalnia mnie – jako dziennikarza – nieważne jakiej opcji, do myślenia kategoriami prawa i racji stanu.

Na tle nocnych wydarzeń w redakcji „Wprost” stwierdzić należy z całą stanowczością, że dziennikarz ma prawo nie ujawniać, a nawet ma obowiązek chronić swe źródła informacji. Nie wolno jednak redakcji ani dziennikarzowi posługiwać się źródłami informacji, które jak można domniemywać, oparte są na przestępstwie.

Podsłuch może być instalowany jedynie przez oficjalne organy ścigania, po uprzedniej  zgodzie sądu. Czy w przypadku podsłuchów, jakimi posłużyła się redakcja „Wprost”, mamy do czynienia z powyższą procedurą, tego nie wiemy, a przynajmniej nie jesteśmy pewni. Jeżeli podsłuchu dokonuje kontrwywiad, zachodzi wówczas inna okoliczność. Kontrwywiad po fakcie wykonania podsłuchu musi uzyskać urzędową autoryzację podjętych przez jego służby działań.

Świętym obowiązkiem dziennikarza jest sprawdzenie źródła informacji. Bez dopełnienia tego obowiązku nie może publikować otrzymanych materiałów w żadnej postaci, bowiem czyni to wbrew prawu (kodeks karny) i obowiązującym kodeksom dziennikarskim. Jeżeli dziennikarz nie wie o tych kanonach lub zapomina o nich, to publikując, na ten przykład podsłuchy pochodzące z nielegalnego źródła, może uczestniczyć w realizacji niecnych zamiarów osób, które mają na celu destabilizację państwa.

Warto więc wiedzieć, zanim się krzyknie hańba, że nieznane źródło informacji nie jest ochronione tajemnicą zawodową, dziennikarską. W takim przypadku tajemnica pochodzenia źródła informacji nie jest niestety świętością. I toczenie walki w jej obronie budzi zazwyczaj kontrowersje. Tak też się stało w przypadku publikacji „Wprost”.

„Zjednoczone” w ataku środowisko dziennikarskie, według Moniki Olejnik, pokrzykującej na premiera Tuska, występuje całością także przeciw premierowi. Myli się jednak niepanująca nad emocjami redaktorka „Kropki nad i”. Są dziennikarze , Jacek Żakowski, Stefan Bratkowski, Ewa Milewicz, którzy wyrażają odmienne oceny sytuacji.

Jakiekolwiek przejawy naruszania wolności słowa, czy to przez prokuraturę, służby specjalne lub z nadania sprawującej władzy, zasługują na ostry protest całego dziennikarskiego środowiska. Ale włączanie się w nurt rozgrzanej dyskusji na temat podsłuchów, epatowanie opinii publicznej treścią informacji pochodzących z niewiadomego, być może niesprawdzonego źródła, jest niczym innym jak legitymizowanie przestępstwa. Niektórzy dziennikarze o tym wiedzą. Znaczna część, ogarnięta emocjami zapomina. To nas, dziennikarzy, stawia w złym świetle.

Andrzej Maślankiewicz

Komentarze

komentarze 2 do “Tajemnica nie jest świętością”

  1. Lidia B.
    poniedziałek, 23 - cze - 2014, godz. 18:48

    Zgadzam się z treścią tego artykułu. Dobrze by było, gdyby stowarzyszenia dziennikarskie zainicjowały debatę na temat wolności i ograniczeń zawodu dziennikarza. Trzeba przywrócić etos zawodu, ale przede wszystkim należy ustalić bez wątpliwości KOGO nazywa się dziennikarzem. Bo chyba nie każdego, kto potrafi postaiwc litery!? Wolności nie należy mylić z dowolnością! Środowisko dziennikarskie powinno rozpocząć debatę i powrócić do dobrych wzorców w praktyce. Skoro wszystko się wokół psuje, to może przynajmniej dziennikarze niech trzymaja poziom. W tym gąszczu bałaganu, braku kultury i obłudy!

  2. Ryszard
    środa, 25 - cze - 2014, godz. 18:35

    W tej całej podsłuchowej aferze brakuje mi PAŃSTWA. Nic nie usprawiedliwia obrzydliwą decyzję redaktora naczelnego tygodnika, który zawsze był przeciwko Państwu. Przypomnę aferę Olina, której ta jest kontynuacją. Latkowski powiada, że uczynił to w trosce o naprawę państwa. Prawdopodobnie a nawet na pewno nie wie on co znaczy Państwo i na czym polega troska o nie. Powinien był materiał otrzymany, bo przecież nie wytworzony przez niego bądź redakcję skierować do prokuratury z zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa. Nie uczynił tego. To jest wina o charakterze kryminalnym. Wszystko, cały ten zgiełk ,”solidarność” większości środowiska dziennikarskiego (czy jest coś takiego jak dziennikarskie środowisko???) dowodzi marniutkiej kondycji ludzi korzystających z wolności słowa.

Pozostaw komentarz:





  • Międzynarodowa Legitymacja Dziennikarska

    legitymacja Członkowie naszego stowarzyszenia mogą uzyskać legitymacje dziennikarskie (International Press Card) Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy FIJ (IFJ), z siedzibą w Brukseli.
  • POLECAMY

    Dziennikarz Olsztyński 4/2023  
    BEZPIEKA WIECZNIE ŻYWA Trafiamy na książkę Jacka Snopkiewicza „Bezpieka zbrodnia i kara?”, wydaną wprawdzie przed trzema laty, ale świeżością tematu zawsze aktualna. „Bezpieka” jest panoramą powstania i upadku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, urzędu uformowanego na wzór radziecki w czasach stalinizmu.

    Więcej...


    Wojciech Chądzyński: Wrocław, jakiego nie znacie Teksty drukowane tutaj ukazywały się najpierw w latach 80. ub. wieku we wrocławskim „Słowie Polskim”, nim zostały opublikowane po raz pierwszy w formie książkowej w 2005 roku.

    Więcej ...


    Magnat prasowy, który umarł w nędzy 17 grudnia 1910 roku ukazał się w Krakowie pierwszy numer Ilustrowanego Kuryera Codziennego – najważniejszego dziennika w historii polskiej prasy. Jego twórca – pochodzący z Mielca – Marian Dąbrowski w okresie międzywojennym stał się najpotężniejszym przedsiębiorcą branży medialnej w Europie środkowej.

    Więcej ...


    Olsztyńscy dziennikarze jako pisarze Niezwykle płodni literacko okazują się członkowie Olsztyńskiego Oddziału Stowarzyszenia. W mijającym roku ukazało się sześć nowych książek autorów z tego grona. Czym mogą się pochwalić?

    Więcej ...



    Wyścig do metali rzadkich Niedawno zainstalowany w Warszawie francuski wydawca Eric Meyer (wydawnictwo o dźwięcznej nazwie Kogut) wydał na przywitanie dwie ciekawe pozycje, z których pierwszą chcemy przedstawić dzisiaj. To Wojna o metale rzadkie francuskiego publicysty Guillaume Pitrona, jak głosi podtytuł Ukryte oblicze transformacji energetycznej i cyfrowej.

    Więcej...

     

  • RADA ETYKI MEDIÓW

  • ***

    witryna4
    To miejsce przeznaczamy na wspomnienia dziennikarzy. W ten sposób staramy się ocalić od zapomnienia to, co minęło...

    Przejdź do Witryny Dziennikarskich Wspomnień

    ***

  • PARTNERZY

    infor_logo


  • ***

  • FACEBOOK

  • ARCHIWUM

  • Fundusze UE

    Komitety Monitorujące Reprezentacja Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej jest pełnoprawny, członkiem Komitetów Monitorujących programy krajowe i programy regionalne. Aby wypełnić wszystkie wymogi postawione przed Stowarzyszeniem Dziennikarzy podajemy skład poszczególnych Komitetów Monitorujących.

    Więcej...