Poławiacze pereł – fleszem po mediach
Andrzej Maślankiewicz | 6 cze 2013 15:35 | Brak komentarzy
O dziennikarzach nie mówi się ostatnio dobrze, a to oznacza , że jest źle lub wręcz jeszcze gorzej. Już nie tylko w kręgach odbiorców, ale także w tak zwanym środowisku słychać złowrogie pomrukiwania o upadku zawodu dziennikarskiego, malejącym prestiżu i zaufaniu. Na portalu „Studio Opinii” które przy okazji polecam, nestor polskiego dziennikarstwa Stefan Bratkowski poddaje nasze dziennikarstwo ostrej krytyce. Twierdzi, że dziennikarze stali się klasą polityczną, sprawują rządy nad atmosferą w kraju, przed nikim nie ponoszą odpowiedzialności, zawsze mają rację, decydują o wszystkim – o ministrach, nastrojach, przeszłości i przyszłości, a robiąc to w sposób nieodpowiedzialny, przybliżają polski rok 1933.
Co dzień nowy konflikt, co dzień nowa awantura, nieustanne pranie brudów – autentycznych i wymyślonych, tym głównie zajmują się media. Zjawiska pozytywne, postaci godne naśladowania, nie są bohaterami mediów, ponieważ to się nie sprzedaje. Sukcesy polskich informatyków w skali światowej liczą się tyle co nic. Zielona wyspa to był trick propagandowy. Dziennikarze przemalowują więc Polskę na smutną i nieudolną – pisze Bratkowski.
Podziela te obserwacje mistrz felietonu Daniel Patent (także na portalu „Studio opinii” –polecam) i stwierdza, że pewne zjawiska w mediach budzą niepokój. Galopująca komercjalizacja, która powoduje, że sensacja, poczytność, oglądalność i słuchalność ważniejsze są od poważnej debaty. Informacje radiowe i telewizyjne często przypominają kronikę wypadków, wiadomości o ciężko chorym dziecku, katastrofie drogowej, czy dziura w moście są ważniejsze niż wszystko inne, na co nie ma już miejsca lub czasu.
Dziennikarze i media nie są rozliczani ze swoich opinii, podkreślają zgodnie dwaj Panowie. Jeśli dziś dziennikarze mówią „białe”, a wczoraj mówili „czarne”, to uchodzi im to bezkarnie. Afera, klęska, łapówka sprzedaje się lepiej niż otwarcie nowego odcinka autostrady, uznanie, z jakim spotyka się Polska zagranicą nie ma swojego odpowiednika w Polsce. W znacznej części mediów króluje powszechne niezadowolenie, czarny obraz rzeczywistości nadomiar w kiepskim dziennikarskim podaniu.
Prawdą jest, że wydawcy, właściciele mediów stawiają wymagania, przymuszają dziennikarzy, szczególnie młodych, do pełnienia funkcji tropicieli, dostarczycieli tanich sensacji. To jednak nie usprawiedliwia tandety, jaka powszechnie opanowuje media od bulwarówek począwszy, a na telewizji, także publicznej, kończąc. Bylejakość zastępuje rzetelność.
Na szczęście są jeszcze wyspy szczęśliwości, gdzie chociaż przez chwilę jawi się obraz innego dziennikarstwa, profesjonalnego, rzetelnego, obiektywnie kreślącego rzeczywistość. Tym miejscem jest między innymi Kraków, gdzie od trzydziestu lat Stowarzyszenie Dziennikarzy RP wyławia z małopolskich mediów dziennikarzy wybitnych, zasłużonych i dobrze zapowiadających się, nagradzając tych pierwszych „Złotymi Gruszkami”, tych drugich, dojrzewających „Zielonymi Gruszkami”. Byłem tam ostatnio, w Klubie „Pod Gruszką”, gdzie się odbywała piękna uroczystość uhonorowania ”gruszkami” za ubiegly rok tegorocznych laureatów. Refleksja naszła mnie taka: jak to dobrze, że są jeszcze tacy poławiacze pereł, jak koledzy z Małopolskiego Oddziału SD RP, którzy potrafią z tej dziennikarskiej mizerii wydobywać co roku perełki i stawiać je za wzór. Szkoda tylko, że naśladowców ciągle mało.
Andrzej Maślankiewicz
Komentarze
Pozostaw komentarz: