Pokazywał, jak łączyć – nie dzielić
Dziennikarze RP | 30 cze 2018 14:56 | Brak komentarzy
Tadeusz Willan (15 października 1932 – 17 kwietnia 2018)
„Profesjonalista w każdym calu”, „Wierzył w sprawczą moc dziennikarskiego słowa”, „Mazurski redaktor” – to tylko niektóre wspomnienia o Redaktorze, które znalazły się w specjalnym wydaniu kwartalnika Olsztyńskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej (nr 2/2018) DZIENNIKARZ.
Członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich był od 1954 roku. Przez 18 lat stał na czele warmińsko-mazurskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy RP. „Czuł się Mazurem i podkreślał, ze współczesny Mazur to człowiek dwujęzyczny posługujący się językiem polskim i niemieckim, znający literaturę obu narodów i czerpiący z niej wartości nadające sens jego życiu Często mawiał, że przez Mazurów wiedzie droga do przyjaźni polsko-niemieckiej”
– napisał we wspomnieniu Alfred Czesla z Mazurskiego Towarzystwa Ewangelicznego.
Dziennikarz, autor wielu książek, cenionych reportaży, a także działacz społeczny.
Tematów do swoich książek szukał w przeszłości Warmii i Mazur, szczególnie w czasach II wojny światowej. Zadebiutował tomem reportaży „Nienawiść i pajda chleba” w roku 1968. W „Drodze przez morze” opisał dramatyczne zdarzenia z zimy 1944-45 wokół Zalewu Wiślanego.
Pracował i współpracował z wieloma redakcjami: „Sztandarem Młodych”, „Głosem Olsztyńskim”, „Gazetą Olsztyńską”. W roku 1977 został Szefem pisma „Warmia i Mazury”. „Był redaktorem niezwykle życzliwie nastawionym do młodych autorów. Dyskretnie sugerował poprawki. Uwagi krytyczne formułował w rzeczowym tonie. Niczego nie narzucał. Autorów darzył zaufaniem. Oczekiwał kompetencji i dobrego warsztatu” – wspomina prof. Andrzej Sakson, socjolog, który zadebiutował „pod okiem” pana Tadeusza.
Redaktor Tadeusz Willan w połowie lat 80. XX wieku zaangażował się w działalność Stowarzyszenia „Wisła – Odra”, a po „okrągłym stole” poświęcił się społeczności mazurskiej. Powołał do życia Stowarzyszenie Mazurskie. Jego siedzibą była rodzinna wieś Krutynia.
Przez wiele lat był redaktorem i głównym autorem biuletynu „Dziennikarz”. Warto sięgnąć w tym miejscu po tekst redaktora Willana „Przed kolejnym progiem”, otwierający numer 2/2012, opublikowany przed zebraniem sprawozdawczo-wyborczym Oddziału 12 września 2012 roku.
„Drukujemy w „Dziennikarzu” sprawozdanie PAP z rozprawy sądowej przed Sądem Okręgowym w Olsztynie, zatytułowane przez Agencję „Historyk IPN musi przeprosić byłego dziennikarza” [chodzi o pomówionego Zdzisława Szymochę – przyp. red.].
Ten tytuł przypomniał mi list, jaki w styczniu 2009 napisałem do ówczesnego sekretarza generalnego Stowarzyszenia Dziennikarzy RP, red. Tadeusza Myślika. Informowałem wówczas:
„W najbliższych dniach zbierze się zarząd naszego oddziału. Postawię wniosek o skreślenie kolegów nie płacących składek. Zostanie nas prawdopodobnie około dziesięciu. Będzie to się chyba równało likwidacji oddziału. Nie będzie to dla mnie wydarzenie nic nie znaczące. Robiłem wszystko, by oddział nie przestał istnieć. Miałem nadzieję, że coś się zmieni, że nastaną czasy sprzyjające działalności Stowarzyszenia Dziennikarzy RP, że w Zarządzie Głównym nie będą się toczyć jałowe dyskusje, że uwaga kierujących organizacją zostanie skierowana na sprawy najistotniejsze, decydujące o sprawnym funkcjonowaniu organizacji. Tego się chyba już nie doczekam. Może nadszedł czas, by w końcu przyznać, w imieniu własnym i kolegów, że jesteśmy byłymi dziennikarzami, a młodym nasza organizacja nie jest do niczego potrzebna”.
Pozostało nas 28. Postanowiliśmy nie likwidować oddziału. Niektórzy z nas przecież nie odkładali pióra, zajmowali się różnego rodzaju działalnością dziennikarską czy wydawniczą. Byli nadal dziennikarzami. Jako oddział Stowarzyszenia wydawaliśmy comiesięczny biuletyn pt. „Dziennikarz”. Dzięki temu mieliśmy łączność z naszymi członkami i byliśmy dostrzegani w całym olsztyńskim środowisku dziennikarskim. Powołaliśmy nagrodę „Dziennikarz Roku”. Po dwóch latach zaprosiliśmy do jury nagrody także przedstawicieli Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. „Dziennikarz Roku” stał się nagrodą całego środowiska. Po kilku latach oddział SDP w Olsztynie doprowadził do upadku nagrody, by ją potem wznowić jako własną.
Regres spotkał też nasz biuletyn „Dziennikarz”. Przekształcił się z miesięcznika w kwartalnik. Ukazuje się nieregularnie. Ale myślę, że warto „Dziennikarza” utrzymać. Stwarza on możliwość odnotowywania wszelkiego rodzaju osiągnięć naszych Kolegów, takich jak przyznanie odznaki „Zasłużony dla Kultury Polskiej” fotografikowi Wacławowi Kapusto i Bogumiłowi Osińskiemu, dziennikarzowi i krytykowi filmowemu lub wyróżnienie Marka Barańskiego, dziennikarza i redaktora „Gazety Olsztyńskiej” Nagrodą Prezydenta Olsztyna za całokształt pracy dziennikarskiej i upowszechnienie kultury. Nie żałujemy miejsca na dziennikarskie jubileusze.
„Dziennikarz” jest również miejscem pamięci o zmarłych dziennikarzach. Zaraz po ich śmierci i w rocznice ich odejścia. Często miejscem jedynym. Kiedyś prasa lokalna zamieszczała nekrologi dziennikarzy bezpłatnie, więc z zawiadomieniem o stracie Koleżanki czy Kolegi nie było problemu, dziś za to trzeba płacić.
„Dziennikarz” jest też pomostem łączącym nas z kolegami z innych województw, także z dziennikarzami, którzy niegdyś pracowali w Olsztynie. Przedrukowaliśmy na przykład z „Przeglądu” felieton Jerzego Domańskiego pt. „Naśladujmy Zagórskiego”. Autor opisuje sukces Stanisława Zagórskiego, „który w 1981 roku wymyślił Społeczne Stowarzyszenie Prasoznawcze »Stopka«, a przez następne 32 lata dokładał do tego pomysłu kolejne tomy książek i pamiętników będących plonem wielu konkursów”. Domański pisał: „Prowadzi doroczny konkurs o Nagrodę i medal Zygmunta Glogera, wielkiego etnografa i autora słynnej »Encyklopedii staropolskiej«, urodzonego w Tyborach–Kamiance nieopodal Łomży. Stanisław Zagórski, bo to on jest motorem i paliwem tego stowarzyszenia, ma takie sukcesy, bo obok niego maszeruje 200 stopkowiczów. Sam dziennikarz i wybitny reporter, potrafił przyciągnąć ludzi równie niespokojnych; dziennikarzy, naukowców, nauczycieli i animatorów kultury”.
Stanisław Zagórski, który ostrogi dziennikarskie zdobywał w Olsztynie, do dziś nie zapomina o swoich dawnych kolegach. Przysyła zaproszenia do udziału w konkursie na esej, reportaż, fotoreportaż i starą fotografię pt. „Narew, ludzie, przyroda, kultura” oraz w dorocznym konkursie o nagrodę i medal Zygmunta Glogera.
Przez okres zimowy i wiosenny tego roku zapraszaliśmy Koleżanki i Kolegów, członków naszego Stowarzyszenia na otwarte zebrania zarządu naszego Oddziału. Zebrania odbywały się w każdy pierwszy wtorek miesiąca w kawiarni „Staromiejska” w Olsztynie. Członkowie zarządu mogli konsultować swoje zamierzenia z Koleżankami i Kolegami, a jednocześnie korzystać z ich inspiracji i pomysłów.
Spotkania te były też okazją do uregulowania składek członkowskich. Kilka osób z tej możliwości skorzystało.
Ale przede wszystkim chodziło nam o to, by się spotkać, by łącząca nas więź nie przestała istnieć, by dzięki wymianie zdań, dzieleniu się informacjami o naszym aktualnym życiu i naszych problemach, więź ta umacniała się.
Podczas tych rozmów dowiedzieliśmy się sporo o sobie nawzajem. A także o kolegach, których stan zdrowia już nie pozwala na kawiarniane spotkania. Dzięki spotkaniom łatwiej było też gromadzić teksty do „Dziennikarza”.
Stajemy przed kolejnym progiem, przed nową kadencją istnienia i działania naszego stowarzyszenia. Mam nadzieję, że będziemy chcieli przekroczyć ten próg. By nadal być i pracować razem. By wspólnie cieszyć się i smucić. By nadal czuć się dziennikarzami.
Tadeusz Willan, przewodniczący Olsztyńskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy RP”.
Trwamy, działamy, choć w coraz trudniejszych czasach. I pamiętamy o Mazurskim Redaktorze.
Barbara Janiszewska
Komentarze
Pozostaw komentarz: