Po kongresie FIJ-IFJ
Dziennikarze RP | 12 cze 2013 15:09 | Brak komentarzy
Rozmowa z Andrzejem Bilikiem, reprezentującym Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej na kongresie Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy FIJ-IFJ w Dublinie.
Reprezentowałeś, obok Agnieszki Romaszewskiej – Guzy z SDP, polskie dziennikarstwo na kongresie Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy FIJ-IFJ w Dublinie. Jakie wrażenia z tej imprezy?
Może zacznę od wrażeń z samego Dublina. Są jak najlepsze. Podobało mi się miasto, jego atmosfera, ludzie. No, i kapitalne zabytki. Mieszkaliśmy w samym centrum stolicy Irlandii, w kampusie historycznego Trinity College, gdzie studiowali miedzy innymi Oskar Wilde czy Samuel Beckett.
No właśnie, przedziwna sprawa. Malutki kraj i wielka literatura. Bo przecież poza Beckettem także Joyce, Shaw, Yeats i inni. Skąd się to bierze?
O te tradycje, o tę kulturę trzeba by zapytać samych Irlandczyków. Bardzo nam tym zaimponowali. Na każdym kroku widać ogromną witalność tej małej nacji. Także, dodam od razu, świetną organizacją XXVIII kongresu Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy FIJ-IFJ, który odbywał się na terenie zamku dublińskiego, tuż obok XII-wiecznej wieży.
Pomówmy o samym kongresie. Ilu było uczestników i z jakich krajów?
Może nie uwierzycie, ale reprezentowanych było 130 organizacji i stowarzyszeń dziennikarskich z setki krajów. Trzystu uczestników i obserwatorów było przedstawicielami prawie pół miliona dziennikarzy z całego świata uprawiających nasz zawód. Nie ma większego zgromadzenia dziennikarskiego. W Dublinie mieliśmy praktycznie całą Afrykę , łącznie z takimi krajami jak Burundi, Gwinea Bissau czy Lesotho, całą Amerykę Łacińską i Karaiby, Azję i Oceanię oraz znaczącą część Europy. Można więc powiedzieć, że była to reprezentacja prawie kompletna.
Ale nasza dość skromna…
Rzeczywiście skromna liczbowo, ale mam nadzieję nie pod względem jakości i aktywności, zwłaszcza kuluarowej. Co zaś do samej liczby, zwłaszcza liczby przysługujących nam głosów wyborczych, jak i przy uchwalaniu poszczególnych rezolucji, to wiąże się ona z faktem, że w Polsce ciągle niewielu kolegów, zwłaszcza tych młodych, wstępuje do SDP czy SDRP. Sprawia to, że mamy mniej stowarzyszonych dziennikarzy niż na przykład Irak, Iran, Nepal , Sudan czy Pakistan, a od takich potęg jak Brazylia, Włochy, Niemcy, Wielka Brytania, Finlandia, Szwecja, Dania, Indie czy Rosja dzielą nas po prostu lata świetlne.
Z czego to wynika, czy o tym była mowa na kongresie?
Kongres początkowo był zdominowany przez kwestię podstawową – jak bronić życia dziennikarzy mordowanych niemal na co dzień podczas wykonywania zawodu w Pakistanie, Iraku, Afganistanie, Burundi czy w Palestynie. Słuchaliśmy pełnych dramatyzmu apeli przedstawicieli tych krajów. Uczestniczyliśmy wszyscy w cichym marszu pamięci głównymi ulicami samego centrum Dublina przy wstrzymanym ruchu, by złożyć kwiaty ku czci pomordowanych w ciągu ostatnich trzech lat kilku setek kolegów po piórze.
A kwestie sytuacji zawodu, utraty miejsc pracy, pauperyzacji naszej profesji?
O tym również była mowa i sprawy te znalazły odbicie we wspartej przez nas mocno rezolucji, przygotowanej przez delegatów z Francji.
Czy nie było żadnych różnic poglądów, spięć,konfliktów?
Doszło do jednego dużego konfliktu i właściwie pozamerytorycznego, lecz personalnego przy wyborze prezydenta naszej Federacji. Kandydował na tę funkcję dotychczasowy szef FIJ-IFJ Jim Boumelha z Wielkiej Brytanii oraz jako jego konkurent Philippe Leruth z Belgii. Niewielką przewagą głosów wygrał Anglik. Okazało się jednak, że w urnie znalazło się kilka nadprogramowych głosów. Spowodowało to protesty i napięcia, długotrwałą dyskusję, a w konsekwencji nawet wycofanie się z kongresu części delegacji niemieckiej i kanadyjskiej. Ostatecznie uznano jednak zwycięstwo Jima, zrobił to także jego rywal i to właśnie Jim Boumelha będzie nadal przewodniczył naszej organizacji mając jako zastępców (Philippe Leruth nie przyjął tej funkcji): Younesa Mjaheda z Maroka, Celso Schroedera z Brazylii i Jasminę Popovic z Chorwacji.
Jak układały się w toku kongresu stosunki między dwójką delegatów z dwóch organizacji dziennikarskich z naszego kraju?
Z mojego punktu widzenia jak najlepiej co zresztą na wszystkich obserwatorach zrobiło doskonale wrażenie. Byliśmy po prostu polską reprezentacją – i za tę współpracę chciałem mojej miłej koleżance serdecznie podziękować.
My również dziękujemy za rozmowę i zwięzłą informację.
Redakcja DziennikarzeRP
Komentarze
Pozostaw komentarz: