Nietolerancja po polsku

| 21 maj 2014  11:36 | Jeden komentarz

nacjonalisci

Pragnę opowiedzieć Państwu pewne wydarzenie sprzed kilku lat. Wydarzenie, które do tej pory nie daje mi spokoju. Przede wszystkim uczuliło mnie na resztę życia na zjawisko, które dziś triumfuje – na prymitywizm i zdziczenie w ludzkich postawach. Na skrajnie prawicowy styl i sposób życia.

Byłem wykładowcą uniwersyteckim i był to pierwszy przypadek tak drastyczny w moim życiu. Wśród moich kilkudziesięciu studentów IV i V roku Instytutu Dziennikarstwa UW, zwyczajowo już było kilku obcokrajowców, zarówno z państw europejskich, jak i spoza naszego kręgu cywilizacyjnego, w tym dwóch pochodziło z Afryki. Jak się wyczuwało, mimo mozaiki kulturowej, była to zgrana grupa, koleżeńska.

Do czasu. Zdarzyło się bowiem, iż jeden z Afrykańczyków, po latach studiów w Polsce postanowił odwiedzić rodzinę w święta. Cieszył się bardzo, bo najbliższych nie widział od lat, a w międzyczasie, kiedy studiował, braciszek niemowlak stał się chłopcem. Po powrocie do Polski wrócił do tego samego akademika, jednak w pokoju zastał nieoczekiwanego „waleta”, bardzo niezadowolonego, że „jakiś czarny” chce go pozbawić miejsca do spania.

*

To był dopiero początek zaskakujących i nieprzyjemnych wydarzeń. Wkrótce do pokoju studenta z Afryki przybyła wezwana przez anonima policja i przeszukała pomieszczenia. W biurku studenta znaleziono gotowe dilerskie paczuszki z białym proszkiem. Młodego człowieka skuto kajdankami i wyprowadzono. Trafił „na dołek” jednej z komend, z przestępcami. Tam spędził noc.
Na internetowej stronie Komendy Stołecznej Policji pojawił się komunikat o zatrzymaniu i zdjęcie przedstawiające plecy „złoczyńcy” prowadzonego jakimś korytarzem.

*

Monitorowałem sprawę. Już po zwolnieniu student opisał swoje przeżycia na stronie internetowej Merkuriusza Uniwersyteckiego (niestety i pismo i portal pod tym tytułem już nie istnieją). Po kilku dniach policja zachowała się „rycersko”, przysyłając do studenta przeprosiny. Potwierdziło się to, co młody człowiek mówił od początku – był niewinny. Sprawa wciąż jednak wymagała wyjaśnienia. Wobec dalszych nalegań studenta funkcjonariusze przyznali w rozmowie, że po przeprowadzeniu badań proszku stwierdzono, iż był to… cukier. Ktoś chciał go wrobić, fabrykując dowody przestępstwa. Tego jednak w dokumencie napisanym do studenta zabrakło. Afrykańczyk, już magister, wyjeżdżając z Polski do Wielkiej Brytanii, zabrał ze sobą korespondencję z policją. Tak na wszelki wypadek, aby mu nie przypięto niszczącej łatki: „diler”.

Kto stal za tą mistyfikacją? Tego policja nie wyjaśniła, ale wśród studentów sprawa była jasna: nielubianego za kolor skóry Afrykańczyka chciano się pozbyć z akademika. Numer z podrzuceniem torebek pozwalał dogryźć „czarnemu”, a przy tym miał doprowadzić do wyrzucenia go z uczelni. Tak się na szczęście nie stało.

Mimo upływu czasu, zakochany w Polsce Afrykańczyk koresponduje ze swoją grupą studencką na Facebooku.

*

Wertuję hasła wyborcze prawicy do Parlamentu Europejskiego, szczególnie te dotyczące swobód demokratycznych, praw człowieka, wolności sumienia, stosunku do Innych, np. do mojego byłego studenta o ciemnej karnacji skóry. Groza! Prymitywizm myślowy. Przeraża wręcz nienawiść do samej instytucji Unii Europejskiej, ale też do ludzi o odmiennych poglądach czy pochodzeniu. Widać to szczególnie w pomysłach, które głosi Korwin-Mikke, ten „błazen w muszce”, jak to nazwał go publicysta. Zacytujmy kilka z nich (źródło):

„Deklaracją praw człowieka podcieram się co drugi dzień”.

„Ten, kto sprzeciwia się karze śmierci, ma krew na rękach”.

„Ludzi pracy wziąć za pysk (…). Nigdy nie powiem, że będę dbał o ludzi pracy, będę dbał o ludzi po pracy. Ludzie pracy mają słuchać na dwóch łapkach ludzi po pracy”.


„Miejsce Grodzkiego [Anny Grodzkiej – red.] jest w cyrku. Między kobietą z brodą a Murzynem z takim 20-calowym”.


„Gdyby Lech Kaczyński nie zginął w katastrofie, stanąłby przed sądem jako zdrajca [za podpisanie traktatu lizbońskiego – red.]”.


„Co to są lewicowcy? To ludzie, którzy cały dzień ćpają i piją”.

W sprawie paraolimpiady: „Każdy ma prawo uprawiać dowolne ćwiczenie fizyczne i urządzać dowolne zawody. Można się tylko cieszyć, że inwalidzi też organizują zawody. Ze sportem nie ma to jednak wiele wspólnego – równie dobrze można by organizować zawody w szachy dla debili – lub turnieje brydżowe dla ludzi z zespołem Downa.”

Pytam się: czyżby ocknęły się z drzemki potwory z rysunków Goi? Korwin-Mikke nie jest przecież wyjątkiem.

Polecam zatem egzegezę działań – i w Polsce, i w Europie – naszej i obcej prawicy dokonaną przez Sergiusza Kowalskiego w tekście „Europejska antyeuropa” w Gazecie Wyborczej z 20 maja 2014 roku.

Polacy obudźcie się. Dzicz pod bramami!

Henryk Zagańczyk

Fot: Gazeta.pl

Komentarze

Jeden komentarz do “Nietolerancja po polsku”

  1. Wojtek
    niedziela, 25 - maj - 2014, godz. 17:54

    Pan artykul znalazlem na Studio Opinii. Tam tez zamiescilem pytanie, ale nie wiem czy pan tam zaglada, wiec powtorze. Jaka jest roznica pomiedzy „planem Balcerowicza” a JKM w kwestii ludzi pracy.

Pozostaw komentarz:





  • Międzynarodowa Legitymacja Dziennikarska

    legitymacja Członkowie naszego stowarzyszenia mogą uzyskać legitymacje dziennikarskie (International Press Card) Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy FIJ (IFJ), z siedzibą w Brukseli.
  • POLECAMY

    Dziennikarz Olsztyński 4/2023  
    BEZPIEKA WIECZNIE ŻYWA Trafiamy na książkę Jacka Snopkiewicza „Bezpieka zbrodnia i kara?”, wydaną wprawdzie przed trzema laty, ale świeżością tematu zawsze aktualna. „Bezpieka” jest panoramą powstania i upadku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, urzędu uformowanego na wzór radziecki w czasach stalinizmu.

    Więcej...


    Wojciech Chądzyński: Wrocław, jakiego nie znacie Teksty drukowane tutaj ukazywały się najpierw w latach 80. ub. wieku we wrocławskim „Słowie Polskim”, nim zostały opublikowane po raz pierwszy w formie książkowej w 2005 roku.

    Więcej ...


    Magnat prasowy, który umarł w nędzy 17 grudnia 1910 roku ukazał się w Krakowie pierwszy numer Ilustrowanego Kuryera Codziennego – najważniejszego dziennika w historii polskiej prasy. Jego twórca – pochodzący z Mielca – Marian Dąbrowski w okresie międzywojennym stał się najpotężniejszym przedsiębiorcą branży medialnej w Europie środkowej.

    Więcej ...


    Olsztyńscy dziennikarze jako pisarze Niezwykle płodni literacko okazują się członkowie Olsztyńskiego Oddziału Stowarzyszenia. W mijającym roku ukazało się sześć nowych książek autorów z tego grona. Czym mogą się pochwalić?

    Więcej ...



    Wyścig do metali rzadkich Niedawno zainstalowany w Warszawie francuski wydawca Eric Meyer (wydawnictwo o dźwięcznej nazwie Kogut) wydał na przywitanie dwie ciekawe pozycje, z których pierwszą chcemy przedstawić dzisiaj. To Wojna o metale rzadkie francuskiego publicysty Guillaume Pitrona, jak głosi podtytuł Ukryte oblicze transformacji energetycznej i cyfrowej.

    Więcej...

     

  • RADA ETYKI MEDIÓW

  • ***

    witryna4
    To miejsce przeznaczamy na wspomnienia dziennikarzy. W ten sposób staramy się ocalić od zapomnienia to, co minęło...

    Przejdź do Witryny Dziennikarskich Wspomnień

    ***

  • PARTNERZY

    infor_logo


  • ***

  • FACEBOOK

  • ARCHIWUM

  • Fundusze UE

    Komitety Monitorujące Reprezentacja Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej jest pełnoprawny, członkiem Komitetów Monitorujących programy krajowe i programy regionalne. Aby wypełnić wszystkie wymogi postawione przed Stowarzyszeniem Dziennikarzy podajemy skład poszczególnych Komitetów Monitorujących.

    Więcej...