NIEPOKORNA
Dziennikarze RP | 9 gru 2019 09:29 | Brak komentarzy
Olga Tokarczuk
O swoich miejscach na ziemi
Moi przodkowie i większość przodków dzisiejszych Dolnoślązaków to ludzie, którzy się przenieśli z Kresów Wschodnich i zaczęli budować Dolny Śląsk po wojnie. Ja Dolny Śląsk traktuję trochę jako kontynuację, dziwną kontynuację Kresów, gdzie to wszystko się zebrało i zaczęło istnieć na nowo w nowej sytuacji. Zawsze mnie interesowała sytuacja pogranicza nie tylko w znaczeniu geograficznym, nie tylko dlatego, że mój dom stoi tuż przy granicy polsko-czeskiej. Zawsze mi się wydawało, że to, co się dzieje poza centrum, na peryferiach – bo centrum rozumiem metaforycznie, jako coś, co jest oczywiste, ogólnie przyjęte – zwykle okazuje się jakimś rodzajem fermentu. (…) I, oczywiście, tu od razu też wchodzi pogranicze w rozumieniu pogranicza religii i kultur, pogranicza w sensie kontestowania tej oczywistości, która zawsze zakorzenia się w centrum.
O skłonności do herezji
Mam rodzaj podejrzliwości, że to, co ogólnie przyjęte, uważane za oczywiste – jest w jakiś sposób fałszywe. Myślę, że wzięło mi się to ze studiów psychologicznych; z wykształcenia jestem psycholożką kliniczną. Moje zafascynowanie peryferiami działania psychiki ludzkiej pchnęło mnie do studiowania psychologii i ta sama motywacja po- pchnęła mnie ku literaturze. Zawsze mi się wydawało, że w książkach, w powieściach w literaturze znajdę coś takiego, co jest dopełnieniem oczywistych farmazonów, które traktujemy jako rzeczywistość, jako coś naturalnego, ogólnie przyjętego. Instynktownie zawsze penetrowałam więc te właśnie peryferie i herezje bez względu na to, czy to była herezja psychologiczna w postaci np. pacjenta chorego na schizofrenię, czy nieortodoksyjnego wyobrażenia Boga. Te dwie rzeczy pociągały mnie zawsze, tak naprawdę – od kiedy pamiętam. Wydaje mi się, że zdrowo jest być heretykiem, pod każdym względem. Być heretykiem, to znaczy być kontestatorem, oznacza: nie przyjmować za oczywistość tego, co większość ludzi uważa za oczywistość. To jest postawa z definicji twórcza, postawa, która pozwala zająć punkty widzenia na to, co postrzegamy, nieco przesunięte, nieco nieoczywiste. Właściwie każde twórcze myślenie zaczyna się od czegoś takiego. (…) powiedziałabym, że w Polsce w ogóle brakuje mi herezji religijnych. Wydaje mi się, że od czasów, kiedy spaliliśmy bibliotekę arian w Lesznie, wielką bibliotekę pism nieortodoksyjnych, największą wtedy w Europie, zapomnieliśmy, że można kombinować, domyślać się, reinterpretować pewne prawdy.
I wydaje mi się, że pogodziliśmy się z prostą wersją religii obowiązującej tutaj, straciliśmy instynkt do szperania w tym, do podważania, przez co staliśmy się mało twórczy religijnie. Jeżeli spojrzymy na polski katolicyzm z tego punktu widzenia, okaże się, że na Zachodzie, w Niemczech, nawet na Dolnym Śląsku, powstawało mnóstwo różnych reinterpretacji religijnych. Podobnie na Wschodzie, gdzie prawosławie jest religią naturalnie, niesamowicie pączkującą różnego rodzaju nieortodoksjami, które śledziłam w „Biegunach”. (…) Każda prawda, każda doktryna, która działa zbyt długo i zbyt długo jest akceptowana jako oczywista – traci zęby, wypala się. (…) Zdrowo jest więc być heretykiem. Nie dać się spalić i nie dać się wygnać, ale nieustannie być czujnym i kontestować. Dotyczy to zarówno religii, jak i polityki, ogólnie przyjętych wzorów zachowania, zdrowia psychicznego, wszystkiego.
O Nagrodzie Nobla
Okropnie się czuję z tym Noblem! Myślę, że największym przekleństwem dla kilkuset autorów na świecie, może kilku tysięcy, może kilkunastu tysięcy pisarzy i poetów, jest czekanie na Nobla. To naprawdę najgorsza rzecz, która się może zdarzyć, niepokój, do którego już niektórzy znajomi się przyznają. Na początku października roztrzęsienie rąk, jakiś rodzaj niepokoju i sprawdzanie w telewizji (śmiech). Bardzo państwa proszę, żeby nie mówić o takich rzeczach, bo to jest dla mnie jakoś krępujące i okropne, i w ogóle nigdy bym sobie czegoś takiego nie życzyła, naprawdę. Nie wiem, już wolę złą recenzję w gazecie, z którą się mogę zmierzyć. A to jest nie wiadomo, czy komplement, czy, nie wiem, szpila. Tak że błagam. Nie.
Za Przeglądem nr 50, Źródło: „Odra” nr 12/2019
zapis spotkania w Domu Literatury w Warszawie w grudniu 2014 r.
Komentarze
Pozostaw komentarz: