Misja TVP? Prezes Braun: „M jak Miłość”, „Barwy Szczęścia”, „VIVA Najpiękniejsi”

| 5 mar 2013  16:04 | Brak komentarzy

media-tvp

Czy można mówić o misji?

Sebastian Kucharski: „TVP jest jak statek i dopiero po dłuższym czasie można zauważyć, w jakim kierunku płynie” – tak pan mówił. Strata TVP za 2012 r. wyniesie ponad 200 mln zł. Statek idzie na dno?

Juliusz Braun: To prawda, że rok zakończy się dużą stratą, ale wynik będzie znany na końcu marca. Każda liczba to dziś prognoza albo spekulacja.

Statek, choć z trudnościami, ale płynie. Nigdy nie straciliśmy płynności finansowej, a dziś stan kasy jest o niemal 100 mln zł lepszy niż w połowie 2012 r. Wynik stycznia jest o 15 mln zł lepszy niż w styczniu rok temu.

Kurs TVP zmieniamy już od dwóch lat, ale to trwa dłużej niż na transatlantyku. Jeśli chodzi o repertuar filmowy, to wciąż posługujemy się w istotnej części zakupami sprzed trzech czy pięciu lat. Gospodarność, nie mówiąc o przepisach prawa, nakazuje mi dziś wykorzystać także takie filmy, których zakupu dziś bym nie akceptował.

Przyszedłem w momencie, kiedy finansowanie publiczne osiągnęło dno. Do tego głębokie załamanie rynku reklamowego, którego nikt nie spodziewał. Dlatego wynik będzie zdecydowanie gorszy niż planowany. Ale – podkreślę – telewizja kosztuje blisko 700 mln zł rocznie mniej niż jeszcze pięć lat temu. To ogromne ograniczenie wydatków. Poza tym w 2012 r. w kosztach znalazły się Euro i igrzyska olimpijskie.

Dwa wielkie imprezy sportowe, na których TVP również straciła.

– Bezpośrednie koszty były większe niż bezpośrednie przychody. Ale zyskaliśmy w innych dziedzinach, dlatego uważam, że to był słuszny zakup.

Na zeszłoroczną stratę największy wpływ mają jednak koszty tzw. simulcastu, czyli jednoczesnego nadawania analogowego i cyfrowego oraz Euro i olimpiady. To razem blisko 200 mln zł. W tym roku takie wydatki się nie powtórzą i nie będzie już straty. Tym bardziej że wprowadziliśmy kolejne ograniczenia.

– We wszystkim – od produkcji widowisk po seriale. Teraz odcinek jednego serialu jest nawet o 20 proc. tańszy niż 3-4 lata temu.

Przedłużył pan umowę z firmą producencką Tomasz Lisa. Też były oszczędności?

– Nowa umowa obowiązuje od lutego. Dotyczy produkcji 37 odcinków. Wszyscy w TVP muszą trochę zaciskać pasa. Mogę powiedzieć, że koszty produkcji jego programu są teraz dużo niższe od tych, które zapisano przed laty w umowie zawartej przez Andrzeja Urbańskiego. Ale żeby nie było wątpliwości – decyzję prezesa Urbańskiego, który zadecydował o powrocie Tomasza Lisa do TVP, w pełni popieram.

Ma pan po dwóch latach urzędowania pomysł na to, aby TVP stanęła jeszcze na nogi?

– Bez finansowania publicznego TVP na nogi nie stanie. Mogłaby zrobić to sama, ale musiałaby się zmienić w telewizję komercyjną, a tym nie jestem zainteresowany.

Chcę uniwersalnej telewizji publicznej, takiej jak w całej Europie, w której też jest miejsce na rozrywkę i serial. Ale nawet seriale nie zawsze mogą się finansować z reklam. To widać po funkcjonowaniu TVN i Polsatu, które inwestują w produkcję, jakiej stacja publiczna nie może akceptować. Chodzi o tzw. docu-scripty, czyli paradokumenty, które są produkowane przy udziale amatorów. One są technicznie bardzo prymitywne. Nie zawsze jestem zadowolony z poziomu naszych programów, ale pewnych granic nie przekraczamy.

Spełniamy też liczne obowiązki – publicystyka, Teatr TV czy filmy dokumentalne. Są też transmisje mszy świętej w każdą niedzielę. Tego nie zapewni żadna stacja komercyjna, a jest to ważne dla blisko miliona obywateli, często ludzi starszych, unieruchomionych w domu.

Kilka lat temu mówił pan o piosenkarce Dodzie występującej w show TVP, że „szkodzi wizerunkowi stacji”?

– Podtrzymuję.

Teraz TVP rozpoczyna kolejną edycję show „Voice of Poland”, gdzie też mamy sporo tzw. bytów celebryckich.

– Kompletne nieporozumienie. Trenerzy w „Voice of Poland” to artyści, którzy trafili tam z racji swych kompetencji. To kwestia standardów. Zaproszenie Dody jako jurorki do show o tańcu na lodzie i jej słynne wulgarne dialogi z innymi jurorami przekraczało granice, których nadawca publiczny, odpowiadający m.in. za kształtowanie wzorców, przekraczać nie powinien. Do tej pory słyszę pretensje o „tańce na lodzie”, choć nie miałem z tym programem nic wspólnego.

Czyli są celebryci lepsi i gorsi.

– Nie wszyscy pasują do TVP. Ale już nie chcę mówić o tej nieszczęsnej Dodzie.

Mam przy sobie program TVP. Proszę pokazać, gdzie pan np. przykład widzi misję w poniedziałkowym wieczornym paśmie Dwójki (program z 11 lutego).

– Od razu mówię: jest wszędzie.

Proszę?

– Dwa seriale „Barwy szczęścia” i „M jak miłość”. Jest też relacja z imprezy „Viva Najpiękniejsi”. To akurat jednorazowa impreza, może nie jest to jakieś szczególne nasze zadanie, ale nie mam powodu tej gali się wstydzić.

Zwracam uwagę, że „M jak miłość” to serial bardzo dobrej jakości, profesjonalnie zagrany i sfilmowany. Chce go oglądać co tydzień kilka milionów osób, 40 proc. widzów wszystkich telewizji. My przyzwyczailiśmy ich do pewnego standardu. Pokazujemy seriale popularne i rozrywkowe, ale mające sensowne przesłanie.

Jak pan wytłumaczy widzom to, że z jednej strony mówi o stracie TVP, a z drugiej chce inwestować w kilka kanałów tematycznych.

– Robimy to także właśnie dlatego, żeby mieć gdzie zarabiać. Dziś już często połowa osób oglądających telewizję to widzowie kanałów tematycznych. Musimy być tam obecni.

Kanały tematyczne są różne i różne mamy wobec nich oczekiwania. Często na jednym oddechu ktoś mówi, że TVP ma nie mieć projektów deficytowych, ale ma być w pełni i wzorcowo misyjna. Tak się nie da. TVP Kultura zawsze będzie kanałem nierentownym w sensie ekonomicznym, ale w sensie społecznym bardzo zyskownym. A kanał TVP Rozrywka, który wystartuje za kilka tygodni, wkrótce przyniesie dochody.

Od lat o TVP mówi się jako o molochu z przerostem zatrudnienia, który najlepiej zaorać. Pana obecność nic tu nie zmieniła. Praktycznie każdy komentarz reżysera czy producenta krytykującego TVP podoba się opinii publicznej.

– Jak ludziom się powie, że wszyscy posłowie to idioci, to przecież też klaszczą. Ale kiedy emitujemy „M jak Miłość”, 7,2 miliona widzów siada i patrzy. I też klaszcze.

Zdarza mi się czytać w internecie, że nikt TVP już nie ogląda. A z badań wynika, że średnio programy TVP przynajmniej przez kilka minut ogląda 25 milionów ludzi! Nie zgadzam się z tym, że TVP to moloch. To instytucja zatrudniająca dziś dwa razy mniej pracowników niż sześć lat temu. Kilkakrotnie mniej niż media publiczne w Niemczech, we Francji czy w Wielkiej Brytanii.

Tylko w ciągu dwóch lat mojej obecności obniżyliśmy roczne koszty o blisko pół miliarda złotych. Proszę pokazać inną spółkę skarbu państwa z takimi wynikami.

Prosta statystyka: biorąc pod uwagę przychód na jednego pracownika przegrywacie z TVN i Polsatem.

– Statystyka czasem fałszuje rzeczywistość. Telewizja jest nie tylko nadawcą, ale także wielkim producentem. To wielka wartość. Sami produkujemy nie tylko wiele programów, ale też seriale takie jak np. „Rodzinka.pl”. Gdybyśmy sami nie zajmowali się produkcją, to wystarczyłoby dwóch pracowników, żeby je kupić na rynku.

Ale jeśli mamy sto osób, które pracują przy produkcjach, operatorów, oświetleniowców, także techników, to efektywność na jednego zatrudnionego jest rzeczywiście dużo mniejsza.

Poza tym TVP powinna mieć pewną rezerwę pracowników na czas szczególnych wydarzeń.

Skoro trudno oszczędzać na ludziach, to może lepiej na nieruchomościach?

– Przygotowaliśmy do sprzedaży nieruchomości, jeszcze z czasów Radiokomitetu, warte blisko 350 mln zł. To budynki, mieszkania, działka nad Zalewem Zegrzyńskim. Ale dziś na rynku nieruchomości też jest kryzys, więc trudno o nabywców, zwłaszcza że obowiązują nas bardzo rygorystyczne procedury. Ale staramy się tego balastu pozbywać.

A gdyby to od pana zależało, zdecydowałby się pan na budowę tej siedziby? Kosztowała prawie 190 mln zł.

– Jak na współczesne potrzeby telewizyjne jest ona zdecydowanie niefunkcjonalna.

M.in. w „Rzeczpospolitej” pojawiły się informacje, że za ubiegłoroczną stratę może pan zapłacić stanowiskiem.

– Nic o tym nie wiem. Media już kilka razy zapowiadały moje odejście, nawet wskazywały następcę, i jakoś się te plotki nie sprawdzały. Tym razem będzie tak samo.

Niedługo pojawi się nowy rynkowy gracz telewizyjny – konserwatywna TV Republika. Ma szanse na sukces w tych trudnych czasach?

– Będzie trudno, ale życzę im jak najlepiej. Uważam, że większy pluralizm na rynku informacji będzie tylko zyskiem dla wszystkich.

Pan nie myślał o zatrudnieniu w TVP któregoś z tzw. autorów niepokornych?

– Nie zamykamy drzwi przed nikim. Ale chcę, żeby w telewizji byli ludzie rzetelni, a nie „niepokorni”.

http://wyborcza.pl/1,75478,13460788,Misja_w_TVP__Prezes_Braun___Barwy_szczescia____M_jak.html?as=2#ixzz2Mg5aCVws

Komentarze

Pozostaw komentarz:





  • Międzynarodowa Legitymacja Dziennikarska

    legitymacja Członkowie naszego stowarzyszenia mogą uzyskać legitymacje dziennikarskie (International Press Card) Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy FIJ (IFJ), z siedzibą w Brukseli.
  • POLECAMY

    Dziennikarz Olsztyński 4/2023  
    BEZPIEKA WIECZNIE ŻYWA Trafiamy na książkę Jacka Snopkiewicza „Bezpieka zbrodnia i kara?”, wydaną wprawdzie przed trzema laty, ale świeżością tematu zawsze aktualna. „Bezpieka” jest panoramą powstania i upadku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, urzędu uformowanego na wzór radziecki w czasach stalinizmu.

    Więcej...


    Wojciech Chądzyński: Wrocław, jakiego nie znacie Teksty drukowane tutaj ukazywały się najpierw w latach 80. ub. wieku we wrocławskim „Słowie Polskim”, nim zostały opublikowane po raz pierwszy w formie książkowej w 2005 roku.

    Więcej ...


    Magnat prasowy, który umarł w nędzy 17 grudnia 1910 roku ukazał się w Krakowie pierwszy numer Ilustrowanego Kuryera Codziennego – najważniejszego dziennika w historii polskiej prasy. Jego twórca – pochodzący z Mielca – Marian Dąbrowski w okresie międzywojennym stał się najpotężniejszym przedsiębiorcą branży medialnej w Europie środkowej.

    Więcej ...


    Olsztyńscy dziennikarze jako pisarze Niezwykle płodni literacko okazują się członkowie Olsztyńskiego Oddziału Stowarzyszenia. W mijającym roku ukazało się sześć nowych książek autorów z tego grona. Czym mogą się pochwalić?

    Więcej ...



    Wyścig do metali rzadkich Niedawno zainstalowany w Warszawie francuski wydawca Eric Meyer (wydawnictwo o dźwięcznej nazwie Kogut) wydał na przywitanie dwie ciekawe pozycje, z których pierwszą chcemy przedstawić dzisiaj. To Wojna o metale rzadkie francuskiego publicysty Guillaume Pitrona, jak głosi podtytuł Ukryte oblicze transformacji energetycznej i cyfrowej.

    Więcej...

     

  • RADA ETYKI MEDIÓW

  • ***

    witryna4
    To miejsce przeznaczamy na wspomnienia dziennikarzy. W ten sposób staramy się ocalić od zapomnienia to, co minęło...

    Przejdź do Witryny Dziennikarskich Wspomnień

    ***

  • PARTNERZY

    infor_logo


  • ***

  • FACEBOOK

  • ARCHIWUM

  • Fundusze UE

    Komitety Monitorujące Reprezentacja Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej jest pełnoprawny, członkiem Komitetów Monitorujących programy krajowe i programy regionalne. Aby wypełnić wszystkie wymogi postawione przed Stowarzyszeniem Dziennikarzy podajemy skład poszczególnych Komitetów Monitorujących.

    Więcej...