Kto spoczywa na radzieckich cmentarzach

| 22 sty 2015  20:44 | komentarze 2

Foto: Krzysztof Żuczkowski

Foto: Krzysztof Żuczkowski


Zbliża się 70. rocznica wyzwolenia obozu Auschwitz. Wydarzenie to poprzedziły polsko-rosyjskie potyczki słowne, sprowokowane przez nieostrożne słowa ministra Grzegorza Schetyny. Dyskusja na temat „kto wyzwolił Auschwitz” tradycyjnie ożywia też  inny spór, dotyczący cmentarzy poległych żołnierzy Armii Czerwonej.  Tygodnik „Przegląd” opublikował ciekawy rys historyczny pt. „Kto spoczywa na radzieckich cmentarzach”. Zamieszczamy go poniżej.

Kto spoczywa na radzieckich cmentarzach

Autor: Krzysztof Pilawski.

Na warszawskim Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich, gdzie pochowano ich co najmniej 21,5 tys., zbiorowe groby enenów (od N.N. – osoba, której imię i nazwisko nie są znane) rozmieszczono z dala od monumentalnego wejścia przy ul. Żwirki i Wigury. Na każdym znajduje się niski, najczęściej mocno zmurszały, betonowy słupek. Dawniej na tych słupkach były wymalowane czerwone gwiazdy. Dziś po gwiazdach prawie nie ma śladu. Na niektórych zbiorowych grobach położono kamienne płyty lub wetknięto w murawę tabliczki z fotografiami, symbolami religijnymi (prawosławnymi, katolickimi i muzułmańskimi) oraz imionami i nazwiskami żołnierzy, którzy powinni tu spoczywać. Napisy są po rosyjsku, ukraińsku, białorusku, a nawet po polsku – liczbę Polaków w szeregach Armii Radzieckiej w czasie II wojny światowej szacuje się na ćwierć miliona. Płyty i tabliczki są dziełem krewnych czerwonoarmistów. Oznaczają pomyślnie zakończony proces poszukiwania miejsc pochówku bliskich, którzy nie wrócili z wojny.

Chciał zamalować wojnę

Na honorowym miejscu, wzdłuż głównej alei prowadzącej do 21-metrowego granitowego obelisku, ulokowano setki mogił osób zidentyfikowanych – głównie oficerów. Wśród nich jest starszy lejtnant Jakub Putin, który zginął 21 sierpnia 1944 r. Ze skanu dokumentu umieszczonego w internetowej rosyjskiej państwowej bazie danych Memoriał wynika, że zginął w wieku 21 lat. I miał na imię Jakow, a nie Jakub. Spolszczanie imion podczas ekshumacji ciał żołnierzy radzieckich było nagminne, dlatego na zidentyfikowanych grobach czerwonoarmistów na warszawskim cmentarzu jest wielu Janów (Iwanów). Można natrafić też na Grzegorza (Grigorija), Eugeniusza (Jewgienija), Stefana i Szczepana (Stiepan doczekał się kilku tłumaczeń).

Moją uwagę przykuł grób Nauma Sokolika, bo obok nazwiska zamiast stopnia wojskowego umieszczono słowo artysta. Dzięki niemu można się nieco dowiedzieć o jego życiu.

Sokolik urodził się pod koniec XIX w. (w 1897 lub – jak napisano na grobie – w 1898 r.) w Odessie. Jak w przypadku wielu odessitów (mieszkańców Odessy) w jego żyłach płynęła żydowska krew. Był malarzem, podpisywał swoje obrazy pseudonimami Ju i Sokolini. Po rewolucji należał do liderów nowej sztuki plastycznej w Odessie, był rzecznikiem „przeniesienia francuskiego ekspresjonizmu na rosyjską glebę”. W 1920 r. wyposażony w pełnomocnictwo komisariatu oświaty przyszedł do utworzonej za starego reżimu Szkoły Plastycznej Rysunku i Kreślenia W. A. Rejngbalda. Jako emisariusz rewolucji wybrał spośród uczniów cztery urodziwe, długonogie 17-latki, które uznał za najlepiej rokujące malarsko. Nazwał je Kolektywem artystek i wyszarpał od władz miasta mieszkanie porzucone po rewolucji przez właścicieli. Urządził w nim pracownię i szkołę. Drugim obok Sokolika nauczycielem Kolektywu artystek był „Rudy Misza” – tak potocznie nazywano brata Ilji Ilfa. Późniejszy klasyk radzieckiej literatury, autor „Dwunastu krzeseł” i „Złotego cielęcia”, podobnie jak młoda literacka Odessa przesiadywał w gościnnej pracowni Kolektywu artystek. Zapach farby mieszał się w niej z aromatem prażonej kukurydzy i grzanego wina. W czasie literacko-malarskich spotkań Ilja Ilf zakochał się w Marii Tarasenko, jednej z uczennic, która została jego żoną. Zachował się portret tej pięknej dziewczyny z 1921 r. pędzla Sokolika.

Podobnie jak wielu odesskich artystów Sokolik przeniósł się do Moskwy. Okraszał socrealizm ekspresjonizmem. Także walcząc na froncie, musiał czuć się bardziej artystą niż żołnierzem, skoro to słowo umieszczono na jego pierwszej mogile, obok szosy w Łajskach – wsi niedaleko Legionowa, w której po zaciętych walkach ocalało zaledwie kilka domów. Sokolik zginął 16 września 1944 r. Ekshumujący pięć lat później jego ciało przepisali do tzw. paszportu wszystkie informacje umieszczone na grobie. Znalazły się one na mogile na warszawskim cmentarzu.
Stalin skasował nieśmiertelniki

W Związku Radzieckim liczbę czerwonoarmistów poległych na terytorium Polski w latach 1944-1945 oszacowano na 600 tys. (nie obejmowała ona nigdy ok. 700 tys. żołnierzy radzieckich zmarłych w hitlerowskich obozach jenieckich na obecnych ziemiach polskich). Mimo upływu lat nie została ona zrewidowana w Rosji. „W ziemi polskiej spoczywa 600 tys. żołnierzy Armii Czerwonej”, podkreślił Władimir Putin, przemawiając na Westerplatte z okazji 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Gdy w 2013 r. student Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku ustawił w alei Zwycięstwa obok historycznego radzieckiego czołgu rzeźbę przedstawiającą czerwonoarmistę gwałcącego ciężarną kobietę, ambasador Rosji w Polsce oskarżył autora o znieważenie pamięci „ponad 600 tys. żołnierzy radzieckich poległych w walce o wolność i niepodległość Polski”.

Owe 600 tys. nie jest oczywiste – wynika z powojennych szacunków radzieckich, które niejednokrotnie okazywały się niedokładne lub celowo zniekształcone (np. Stalin bardzo zaniżał straty). Oficjalna statystyka strat ZSRR w II wojnie światowej zmieniała się. W latach 60. przyjęto, że zginęło 20 mln obywateli radzieckich, w okresie pierestrojki liczbę tę podniesiono do 26,6 mln. W maju ub.r. rosyjskie Ministerstwo Obrony ogłosiło, że w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, czyli w latach gdy ZSRR walczył po właściwej stronie, straciło życie 8,67 mln żołnierzy – o 1,5 mln więcej, niż oficjalnie podawano wcześniej.

Policzeniu czerwonoarmistów poległych na obecnych ziemiach polskich nie pomaga obowiązujący w ZSRR podczas wojny system identyfikacji ciał. Jesienią 1942 r. Ludowy Komisariat Obrony zabronił używania wprowadzonych półtora roku wcześniej nieśmiertelników – zakręcanych bakelitowych „piórników”, w których znajdowały się dwie kartki z danymi żołnierza i informacją o członku najbliższej rodziny. Gdy żołnierz umierał, jedna z kartek miała pozostać wraz z kapsułą przy ciele, a druga – wyjęta przed pochowaniem – potwierdzała jego śmierć i uzasadniała wpisanie nazwiska na tzw. listę bezpowrotnych strat. Zgodnie z podpisanym przez Stalina rozkazem jedynym dokumentem tożsamości miała zostać papierowa Książeczka czerwonoarmisty, którą wyjmowano z ubrania martwego żołnierza. Niektórzy, bojąc się, że zostaną bezimiennymi ofiarami wojny, wykonywali nieśmiertelniki samodzielnie – chowali karteczki z danymi w łuskach od nabojów, umieszczali swoje nazwiska na łyżkach. Jednak ogromna większość tego nie zrobiła.

W kwietniu 2013 r. na warszawskim cmentarzu pochowano szczątki 29 czerwonoarmistów ekshumowanych ze zbiorowej mogiły odnalezionej na obrzeżach wsi Krubki-Górki w powiecie wołomińskim. Zginęli w największej bitwie pancernej na ziemiach polskich. Stoczono ją pod Radzyminem na przełomie lipca i sierpnia 1944 r., brało w niej udział ok. 1 tys. czołgów.

Wszyscy polegli pozostali bezimienni, bo w grobie nie natrafiono na przedmioty pozwalające kogokolwiek zidentyfikować. Także w kwietniu 2013 r. na cmentarzu w Cybince w województwie lubuskim pochowano szczątki przeszło 400 żołnierzy ekshumowanych w Kostrzynie. W jednym ze zbiorowych grobów znaleziono medal Za Męstwo z indywidualnym numerem. To był jedyny przedmiot pozwalający poznać imię i nazwisko uczestnika krwawych walk o zamieniony w twierdzę Kostrzyn, nazywany wrotami do Berlina.

Z paszportem na cmentarz

Dużo większą wagę niż do pochówku szeregowych przywiązywano w Armii Czerwonej do miejsc chowania oficerów. Jeszcze w trakcie walk o Wrocław, w marcu 1945 r., przy obecnej ul. Karkonoskiej założono istniejący do dziś cmentarz oficerów radzieckich. Spoczywa na nim 763 oficerów, w tym jedynie 69 nieznanych. Szeregowych i podoficerów poległych w walkach o Wrocław grzebano w wielu miejscach, ich ciała ekshumowano w końcu lat 40. i złożono na obecnym Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich na Skowroniej Górze. Spoczywa na nim w zbiorowych mogiłach ok. 7,5 tys. żołnierzy, w ogromnej większości bezimiennych. Również w Cybince wojska radzieckie założyły dwa cmentarze – oficerski w centrum miasteczka i żołnierski na jego obrzeżach. Spoczywa na nich łącznie ok. 5 tys. żołnierzy.

Tylko nieliczne istniejące cmentarze zostały założone przez oddziały frontowe. Czerwonoarmistów chowano najczęściej w pobliżu miejsca, w którym ponieśli śmierć. Większość cmentarzy i kwater żołnierzy radzieckich powstała po wojnie. Po zakończeniu działań zbrojnych dokonano ewidencji wszystkich grobów i cmentarzy wojennych, wśród nich żołnierzy radzieckich. Trafiła ona do ówczesnego Ministerstwa Administracji Publicznej. Na podstawie danych z ewidencji w 1948 r. przystąpiono do ekshumacji zwłok i przenoszenia ich na teren wyznaczony na kwaterę lub cmentarz żołnierzy radzieckich. Podstawowym dokumentem związanym z ekshumacją i pogrzebaniem ciała w nowym miejscu był tzw. paszport (zapożyczono terminologię radziecką). W siedzibie Polskiego Czerwonego Krzyża w Warszawie przechowywanych jest przeszło 300 oryginalnych paszportów. Zazwyczaj to zwykły szkolny zeszyt, do którego wpisywano datę i miejsce ekshumacji, liczbę ekshumowanych ciał oraz dane o poległych umieszczone na grobach. Osoby dokonujące wpisów do paszportów często nie znały cyrylicy i popełniały błędy w pisowni nazwisk, nie mówiąc o powszechnej praktyce spolszczania imion. Przypadek Kostrzyna, w którym dokonano ekshumacji w 1953 r., wskazuje, że niekiedy prace prowadzono niedbale, nie odnajdując wszystkich ciał lub nie przenosząc części odnalezionych szczątków do przygotowanych kwater i na cmentarze czerwonoarmistów.

Pierwsza, zasadnicza część ekshumacji połączona z budową nekropolii miała miejsce między rokiem 1948 a 1954. W drugiej turze – w latach 1957-1958 – przenoszono szczątki na istniejące cmentarze. Opierając się na tych pracach, w latach 60. oszacowano liczbę pochowanych w Polsce czerwonoarmistów na mniej więcej pół miliona. Od tego czasu odnaleziono kolejne prochy, nie wiadomo też, ilu radzieckich żołnierzy spoczywa we wciąż nieodkrytych grobach. Nieznana jest również rzeczywista liczba ciał w nekropoliach urządzonych przez wojska radzieckie, które nie zostały poddane ekshumacji. Szczególny jest przypadek Kostrzyna – z powodu groźby katastrofy budowlanej w 2009 r. postanowiono przenieść cmentarz żołnierzy radzieckich zlokalizowany na tarasie bastionu Król dawnej twierdzy. Było na nim 200 grobów z tablicami informującymi o poległych. Gdy przystąpiono do uzgodnionej ze stroną rosyjską ekshumacji (Rosja jest zasadniczym partnerem Polski w sprawach dotyczących nekropolii czerwonoarmistów), okazało się, że groby są puste.

W warszawskiej siedzibie PCK znajduje się katalog – do złudzenia przypominający tradycyjny katalog biblioteczny – z nazwiskami ok. 70 tys. czerwonoarmistów poległych w czasie wyzwalania Polski. To najobszerniejsza i wciąż uzupełniana baza danych na ten temat. Mimo upływu czasu w państwach poradzieckich nie słabnie zainteresowanie losem przodków, którzy zginęli na wojnie. Po uruchomieniu przez władze rosyjskie w 2006 r. bazy Memoriał, PCK zalewają wnioski o znalezienie miejsca pochówku bliskich. W 2013 r. wpłynęło ich – przede wszystkim z Rosji, Ukrainy i Białorusi – ponad 2 tys. W tym samym roku udało się – dzięki pomocy PCK – zastąpić w ewidencjach cmentarzy ok. 1,2 tys. enenów imionami i nazwiskami. Nie jest to łatwe zadanie, bo bardzo wiele archiwalnych dokumentów radzieckich zawiera błędy i zniekształcenia. Najczęstsze dotyczą dawnych niemieckich nazw miejscowości, które po wojnie znalazły się w granicach naszego kraju.

Skopenko zmienił obywatelstwo

Po 1989 r. prawie wszystkie ulice Armii Czerwonej przemianowano (najczęściej na Armii Krajowej), a co najmniej połowę pomników wyzwolenia zlikwidowano. Spośród upamiętnionych w PRL radzieckich dowódców dobrze wspomina się jedynie Wasyla Skopenkę, który, wyzwalając Sandomierz, ocalił miasto przed zniszczeniem. Choć w Sandomierzu nie ma już jego ulicy, a pomnik pułkownika przeniesiono z centrum na cmentarz żołnierzy radzieckich, na którym jest jego grób, wciąż oddaje mu się cześć. Uratowało go ukraińskie pochodzenie. Oddaje się hołd nie radzieckiemu, lecz ukraińskiemu pułkownikowi. Dawny, organizowany od drugiej połowy lat 50., Międzynarodowy Wyścig Kolarski Przyjaźni Polsko-Radzieckiej im. płk. Wasyla Skopenki przemianowano na Międzynarodowy Wyścig Kolarski Przyjaźni Polsko-Ukraińskiej im. płk. Wasyla Skopenki.

Ataki na monumenty rosyjskich dowódców oraz pomniki wdzięczności nie słabną. Niektóre od rozbiórki ocalili polegli czerwonoarmiści. Na miejsca ich pochówków wojska radzieckie wybierały – jeśli było to możliwe – tereny zielone w miastach: parki i skwery. Część z tych grobów wyłączono z powojennej ekshumacji i pozostają na pierwotnym miejscu do dziś. Obok nich postawiono pomniki. Władze Nowego Sącza od ponad 20 lat podejmują próby rozebrania pomnika Armii Czerwonej, lecz nie mogą, bo pod nim spoczywają prochy sześciu radzieckich żołnierzy. Dokonanie w trybie jednostronnym zmian w tym miejscu, szczególnie ekshumacji, bez uzyskania zgody Moskwy byłoby pogwałceniem podpisanej w 1994 r. polsko-rosyjskiej umowy o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji. Wojewoda małopolski zapowiedział, że pomnik zniknie wiosną. 9 maja Rosjanie z wielką pompą będą świętować 70. rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem.

PS W tekście wykorzystałem m.in. informacje uzyskane od Bożeny Bigoszewskiej i Katarzyny Kubicius z Zarządu Głównego Polskiego Czerwonego Krzyża oraz od Adama Siwka z Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Autor: Krzysztof Pilawski. Tekst opublikowany w tygodniku „Przegląd”.

 

Komentarze

komentarze 2 do “Kto spoczywa na radzieckich cmentarzach”

  1. Lidia B.
    czwartek, 22 - sty - 2015, godz. 22:04

    Świetny tekst! Trzeba wreszcie odważyć się na pisanie prawdy, bo cenzura czy autocenzura zaczyna eliminować prawdę. A prawda była i nadal jest dramatyczna.
    Jeszcze upłynie parę lat i okaże się, że Polska nigdy nie była pod żadną okupacją albo, że sami sobie tę okupację i rzeź urządziliśmy. A te cmentarze poległych bezimiennych żołnierzy to wzięły się nie wiadomo skąd na naszej ziemi.

    Jeśli nie potrafimy uszanować majestatu śmierci tych biednych,wcielonych i powołanych do wojska żołnierzy różnych nacji,którzy polegli na naszej ziemi, jeśli nie wzruszają nas łzy płaczących po nich matek,żon i dzieci, to kim jesteśmy, my dumni Polacy? Kim jesteśmy?

  2. Roman
    sobota, 15 - sie - 2015, godz. 17:05

    Też uważam że świetny tekst!!!
    Rzeczywiście trzeba mieć dużo odwagi żeby o tym pisać w naszym kraju.

    Momentami wydaje mi się że jako Polacy bardzo skundliliśmy się, chociaż z pewnością nie wszyscy.

    Gratulacje i poparcie dla Autora!! Miałem kiedyś okazję go spotkać w Kijowie i cieszę się, że jest wierny temu o czym nam wtedy mówił.

    Pozdrawiam,

    Roman Wyrzykowski

Pozostaw komentarz:





  • Międzynarodowa Legitymacja Dziennikarska

    legitymacja Członkowie naszego stowarzyszenia mogą uzyskać legitymacje dziennikarskie (International Press Card) Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy FIJ (IFJ), z siedzibą w Brukseli.
  • POLECAMY

    Dziennikarz Olsztyński
    3/2024
     
    BEZPIEKA WIECZNIE ŻYWA Trafiamy na książkę Jacka Snopkiewicza „Bezpieka zbrodnia i kara?”, wydaną wprawdzie przed trzema laty, ale świeżością tematu zawsze aktualna. „Bezpieka” jest panoramą powstania i upadku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, urzędu uformowanego na wzór radziecki w czasach stalinizmu.

    Więcej...


    Wojciech Chądzyński: Wrocław, jakiego nie znacie Teksty drukowane tutaj ukazywały się najpierw w latach 80. ub. wieku we wrocławskim „Słowie Polskim”, nim zostały opublikowane po raz pierwszy w formie książkowej w 2005 roku.

    Więcej ...


    Magnat prasowy, który umarł w nędzy 17 grudnia 1910 roku ukazał się w Krakowie pierwszy numer Ilustrowanego Kuryera Codziennego – najważniejszego dziennika w historii polskiej prasy. Jego twórca – pochodzący z Mielca – Marian Dąbrowski w okresie międzywojennym stał się najpotężniejszym przedsiębiorcą branży medialnej w Europie środkowej.

    Więcej ...


    Olsztyńscy dziennikarze jako pisarze Niezwykle płodni literacko okazują się członkowie Olsztyńskiego Oddziału Stowarzyszenia. W mijającym roku ukazało się sześć nowych książek autorów z tego grona. Czym mogą się pochwalić?

    Więcej ...



    Wyścig do metali rzadkich Niedawno zainstalowany w Warszawie francuski wydawca Eric Meyer (wydawnictwo o dźwięcznej nazwie Kogut) wydał na przywitanie dwie ciekawe pozycje, z których pierwszą chcemy przedstawić dzisiaj. To Wojna o metale rzadkie francuskiego publicysty Guillaume Pitrona, jak głosi podtytuł Ukryte oblicze transformacji energetycznej i cyfrowej.

    Więcej...

     

  • RADA ETYKI MEDIÓW

  • ***

    witryna4
    To miejsce przeznaczamy na wspomnienia dziennikarzy. W ten sposób staramy się ocalić od zapomnienia to, co minęło...

    Przejdź do Witryny Dziennikarskich Wspomnień

    ***

  • PARTNERZY

    infor_logo


  • ***

  • FACEBOOK

  • ARCHIWUM

  • Fundusze UE

    Komitety Monitorujące Reprezentacja Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej jest pełnoprawny, członkiem Komitetów Monitorujących programy krajowe i programy regionalne. Aby wypełnić wszystkie wymogi postawione przed Stowarzyszeniem Dziennikarzy podajemy skład poszczególnych Komitetów Monitorujących.

    Więcej...