Kijów żagwiący…
Henryk Zagańczyk | 19 lut 2014 18:58 | Brak komentarzy
Kto opisze dramat Ukrainy dla obecnych i przyszłych pokoleń Ukraińców, tak jak to uczynił Melchior Wańkowicz dla nas, Polaków w swym Wrześniu żagwiącym? Kto? Tylko różnica jest zasadnicza: Mistrz Melchior pisząc reportaż mówił o inwazji faszystów na wolny kraj, w Kijowie strzela brat do brata, obrzuca brukowcem. Dziś zasięg przekazu inny niż ten Wańkowiczowski.
Do mnie bezpośrednie obrazy płonącego kijowskiego Majdanu przesłał Aleś, Białorusin, student polskiej uczelni – i mój niegdyś – pod wezwaniem: I am Ukrainian, z młodą, śliczną Ukrainką, która prosto z żagwiącego Majdanu, stojąc za barierą ognia recytowała w języku angielskim swoje wyznanie, że chce żyć w wolnym kraju, stąd znalazła się w tym miejscu…
Jej wezwanie poniosły w świat Facebook, YouTube i dziesiątki innych nośników. I niech nikt nie odważy się powiedzieć: NIE WIEDZIAŁAM, NE WIEDZIAŁEM!
Jest środa, 19 lutego, 2014. Majdan nadal walczy, ludzi protestujących atakują szwadrony rodzimej milicji. Doliczono się już kilkudziesięciu poległych, z obu stron. Ile istnień ludzkich odejdzie niebawem?
Tuż za miedzą graniczną trwają pokojowe igrzyska, trwa walka o medale… Europa zastanawia się i medytuje. Rządy dyktatorów, okrutnych!, trwają nadal…
My możemy tylko pisać w tej maleńkiej elektronicznej wiosce.
Henryk Zagańczyk
Komentarze
Pozostaw komentarz: