JARUZELSKI: WIELOPOLSKI, KTÓRY OSIĄGNĄŁ CEL

| 5 lip 2013  12:15 | Brak komentarzy

Generał Wojciech Jaruzelski jako minister obrony narodowej, a przedtem szef Głównego Zarządu Politycznego WP, przez szereg lat z właściwą sobie ostrożnością, ale też skutecznością, starał się uniezależniać wojsko polskie od Związku Radzieckiego.

W książce przedwcześnie zmarłego profesora Pawła P. Wieczorkiewicza znajduję jedno z potwierdzeń skuteczności tej polityki. Cytuje on za prof. Poksińskim: „Czyli Pan Generał (pytanie do Siwickiego) zakładał walkę w tym czasie (rok 1981)? Generał Siwicki: Oczywiście. (…) Atmosfera była w armii (to ja wiem) – oczywiście były wyjątki, byłyby i jakieś podziały – ale w większości nastrój był: własnymi siłami i kto do nas wkroczy, to będzie też przeciwnikiem. Takie nastroje były. I my, wojskowi, jako ci, którzy dowodzą, też musieliśmy to uwzględniać”. Wieczorkiewicz dodaje: „Wielu wyższych oficerów, i to zarówno LWP, jak i MO, było pewnych, że znaczna część ich podkomendnych stawiłaby interwentom (w 1981 r.) zbrojny opór” (Łańcuch historii, s. 252-253).

Wojciech Jaruzelski przyjął ideologię panującą (historia sprawiła, że był to komunizm) na takiej zasadzie jak baronowie bałtyccy, służąc w armii cesarza Rosji, przechodzili z luteranizmu na prawosławie i jak generał Józef Bem i inni oficerowie polscy, wstępując do armii tureckiej, porzucali katolicyzm i przyjmowali islam. Pojęcie apostazji w tych przypadkach bardzo mało znaczy. Wyznawanie religii panującej przez oficerów było wyrazem lojalności wobec suwerena, poniekąd sprawą honoru, czymś w każdym razie naturalnym. I dziś w Polsce, chociaż religia katolicka nie jest panująca, lecz tylko przemożna, nie dziwi nas, że oficerowie manifestują swoją przynależność do Kościoła, chociaż wielu z nich do niedawna uważało się za niewierzących.

Trudno dokładnie określić, kiedy ideologia komunistyczna w Polsce straciła znaczenie, oczywiste wydaje mi się, że gdy generał Wojciech Jaruzelski przejmował najwyższe urzędy w państwie, była już nieobowiązująca. Uważam, że pogląd na świat, Weltanschauung, jak mówią Niemcy, ma rzeczywisty wpływ na zachowania polityczne; zastanawiałem się więc, jaki system poglądów ogólnych zajął w umyśle Generała miejsce po zanikłym komunizmie. Zapytałem wybitnego polityka, który Jaruzelskiego blisko poznał podczas wspólnego zasiadania w Biurze Politycznym, z jakiej tradycji ideowej, z jakiego prądu politycznego jego zdaniem on się wywodzi. Odpowiedział mi bez wahania: z Czerwonych z powstania styczniowego. To źle – pomyślałem, bo potrzebny jest nam Wielopolski. I z jeszcze jednego powodu źle; żeby oko widziało rzecz, musi być różne od tej rzeczy. Wewnętrzny przeciwnik polityczny, „opozycja demokratyczna”, idzie ślad w ślad drogą radykałów z lat poprzedzających powstanie styczniowe, a wychowany w tej tradycji Jaruzelski, mając w tym przypadku oko za mało różne od rzeczy, może nie widzieć przeciwnika wystarczająco dokładnie*.

I rzeczywiście później, dyktując warunki, na jakich ma być wprowadzona demokracja, popełnił nieostrożności na niekorzyść swojego obozu i swoją własną.

Chociaż margrabia Wielopolski nie był jego bohaterem, okoliczności obiektywne sprawiły, że musiał wejść w jego rolę i okazał się Wielopolskim, który osiągnął cel. Operacja policyjna na dużą skalę, zwana przesadnie stanem wojennym, była „branką”, która się powiodła i zapobiegła katastrofie. Wśród zagranicznych znawców takich rzeczy wywołała podziw tak ze względu na skuteczność, jak też relatywnie nikłą liczbę ofiar. Branka 13 grudnia była tylko wyjaśnieniem zafałszowanej sytuacji, w wyniku czego każdy znalazł się w takim miejscu, jakie mu jego moc lub niemoc wyznaczyła. Rozumiemy, że siła i słabość nie są cechami raz na zawsze przypisanymi do tych samych podmiotów. One wędrują, przeskakują z jednego podmiotu na drugi. Jak się okaże, gen. Jaruzelski chciał „Solidarność” pozbawić siły, ale nie chciał jej zniszczyć. Gdy jego doradcom wydawało się, że jest ona już wystarczająco słaba, zlecił ministrowi policji przeprowadzenie negocjacji i odpowiednie urządzenie demokratycznych wyborów, tak aby nie były one ani mniej demokratyczne, ani mniej wolne niż za czasów Piłsudskiego. Miały być niekonfrontacyjne, to znaczy powinny zbliżyć do siebie oba obozy, co wydawało się możliwe, skoro jeden i drugi mają w sobie składnik „czerwono”- niepodległościowy.

W przejściu do władzy demokratycznej tkwi pewien problem drażliwy moralnie. Kadry władzy dotąd panującej zostały wydane na wieloletnie poniżanie przez nowych rządzących. Żal do Jaruzelskiego wśród tych kadr jest zrozumiały, ale mało kto przewidywał, że „Solidarność”, której zrobiono tyle ustępstw i tyle ułatwień w przejmowaniu władzy, okaże się tak małoduszna i mściwa i że w duchu tej mściwości będzie wychowywać młodsze pokolenia.

*

Komunizmowi od początku towarzyszyły dwie przepowiednie: jedna, że rozprzestrzeni się na cały świat, i druga, że zaraz upadnie. Wszystkie przepowiednie o upadku się sprawdzają, nieznana jest tylko data. I właśnie data upadku systemu radzieckiego wszystkich zaskoczyła, a nie sam upadek. Umożliwił to Michaił Gorbaczow, a pierwszym, który z tego skorzystał, był Wojciech Jaruzelski. Okrągły Stół i czerwcowe wybory dały empiryczny dowód, że Moskwa nie sprzeciwi się już obaleniu socjalizmu, i wszystkie kraje socjalistyczne natychmiast poszły w ślady Polski, już bez ryzyka i z pełnym poczuciem, że ze Wschodu nic im nie grozi. Polska, ponieważ była pierwsza, takiego poczucia mieć nie mogła.

Jaruzelski swoje plany radykalnej reformy ukrywał przed partią, stawiając ją w fałszywym położeniu. Sytuacja realna była taka, że masy członkowskie PZPR, według mojego rozeznania, chciały zmiany ustroju. Jaruzelski nie miał powodu przed nami kamuflować swoich celów, ale obawiał się sprzeciwu, oporu ze strony aparatu. W decydującej chwili historycznej partia została odsunięta na boczny i ślepy tor, a wydarzenia zostały tak wyreżyserowane, że to „Solidarność”, która dopiero co została zalegalizowana, rzekomo obaliła ustrój komunistyczny. „Solidarności” w każdym układzie zdarzeń przysługiwałoby znaczące miejsce w życiu publicznym, ale wprowadzenie gospodarki rynkowej (nazwałem to kontrrewolucją liberalną), wolnych wyborów i opcji zachodniej w polityce zagranicznej było wolą mas członkowskich PZPR i mogło być dokonane przez partię. Z powodu, że gen. Jaruzelski nam to zadanie historyczne odebrał i dał komu innemu, szanując go, my, byli członkowie PZPR, nie bardzo nosimy go w sercu, że tak powiem.

*

Jaruzelski jest spośród żyjących człowiekiem najbardziej zasłużonym dla Polski. Przyjdzie czas, gdy stanie się to oczywistością i nastąpi symboliczne wynagrodzenie mu małodusznych, mściwych szykan, jakie go spotykają. Proszę, żeby to zostało wpisane do protokołu. Jego wizerunek u potomnych zależy nie tylko od tego, co inni o nim napisali i jeszcze napiszą. Poza wszystkim innym stał się jeszcze wybitnym autorem, którego precyzyjnych ustaleń nie będzie mógł pominąć nikt interesujący się przełomem.

 

Autor: Bronisław Łagowski
Tekst pochodzi z Tygodnika PRZEGLĄD nr 27 (705)

Komentarze

Pozostaw komentarz:





  • Międzynarodowa Legitymacja Dziennikarska

    legitymacja Członkowie naszego stowarzyszenia mogą uzyskać legitymacje dziennikarskie (International Press Card) Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy FIJ (IFJ), z siedzibą w Brukseli.
  • POLECAMY

    Dziennikarz Olsztyński
    4/2024
       
    BEZPIEKA WIECZNIE ŻYWA Trafiamy na książkę Jacka Snopkiewicza „Bezpieka zbrodnia i kara?”, wydaną wprawdzie przed trzema laty, ale świeżością tematu zawsze aktualna. „Bezpieka” jest panoramą powstania i upadku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, urzędu uformowanego na wzór radziecki w czasach stalinizmu.

    Więcej...


    Wojciech Chądzyński: Wrocław, jakiego nie znacie Teksty drukowane tutaj ukazywały się najpierw w latach 80. ub. wieku we wrocławskim „Słowie Polskim”, nim zostały opublikowane po raz pierwszy w formie książkowej w 2005 roku.

    Więcej ...


    Magnat prasowy, który umarł w nędzy 17 grudnia 1910 roku ukazał się w Krakowie pierwszy numer Ilustrowanego Kuryera Codziennego – najważniejszego dziennika w historii polskiej prasy. Jego twórca – pochodzący z Mielca – Marian Dąbrowski w okresie międzywojennym stał się najpotężniejszym przedsiębiorcą branży medialnej w Europie środkowej.

    Więcej ...


    Olsztyńscy dziennikarze jako pisarze Niezwykle płodni literacko okazują się członkowie Olsztyńskiego Oddziału Stowarzyszenia. W mijającym roku ukazało się sześć nowych książek autorów z tego grona. Czym mogą się pochwalić?

    Więcej ...



    Wyścig do metali rzadkich Niedawno zainstalowany w Warszawie francuski wydawca Eric Meyer (wydawnictwo o dźwięcznej nazwie Kogut) wydał na przywitanie dwie ciekawe pozycje, z których pierwszą chcemy przedstawić dzisiaj. To Wojna o metale rzadkie francuskiego publicysty Guillaume Pitrona, jak głosi podtytuł Ukryte oblicze transformacji energetycznej i cyfrowej.

    Więcej...

     

  • RADA ETYKI MEDIÓW

  • ***

    witryna4
    To miejsce przeznaczamy na wspomnienia dziennikarzy. W ten sposób staramy się ocalić od zapomnienia to, co minęło...

    Przejdź do Witryny Dziennikarskich Wspomnień

    ***

  • PARTNERZY

    infor_logo


  • ***

  • FACEBOOK

  • ARCHIWUM

  • Fundusze UE

    Komitety Monitorujące Reprezentacja Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej jest pełnoprawny, członkiem Komitetów Monitorujących programy krajowe i programy regionalne. Aby wypełnić wszystkie wymogi postawione przed Stowarzyszeniem Dziennikarzy podajemy skład poszczególnych Komitetów Monitorujących.

    Więcej...