„Gdy rozum śpi”
Andrzej Maślankiewicz | 18 maj 2015 10:22 | Brak komentarzy
W przeddzień telewizyjnej debaty kandydatów na urząd prezydenta, w Katowicach odbyła się konferencja z udziałem pretendenta Andrzeja Dudy oraz przewodniczącego „Solidarności” Piotra Dudy i przewodniczącego OPZZ Jana Guza. W świetle reflektorów, przed dziesiątkami kamer trzej panowie splatając dłonie , wymieniając uśmiechy i grzecznościowe zapewnienia o wspólnych działaniach w obronie praw socjalnych i pracowniczych, demonstrowali jedność. Jan Guz nie odcinał się od demagogicznych obietnic kandydata na prezydenta, nie protestował, gdy sypały się obietnice z sufitu wzięte. Wyborcy oglądając ten spektakl „zjednoczenia” mogli mieć jedno skojarzenie : Jan Guz dołączył do grona wspierających Andrzeja Dudę.
Tymczasem Jan Guz, po konferencji, przystąpił do zaklinania rzeczywistości. Był w Katowicach , stał obok Andrzeja Dudy, popierał ale nie popierając. Biuro prasowe OPZZ rozesłało do mediów komunikat, w którym zwrócono uwagę, że związek nie udzielił poparcia Andrzejowi Dudzie. „OPZZ prowadzi jedynie rozmowy z p. Andrzejem Dudą wychodząc naprzeciw jego inicjatywie…” Andrzej Duda ma rzeczywiście inicjatywę – zostać prezydentem. Jan Guz po prostu wychodzi mu naprzeciw.
Kampania prezydencka trwa. Zrobiło się gorąco, chwilami „śmieszno”, a czasem wręcz głupio. Ludzie otwierają oczy coraz szerzej i pytają co się dzieje ? Szef OPZZ , lewicowej organizacji związkowej, czyni umizgi do pisowskiego kandydata na prezydenta. Co jest grane ?
Zrozumiałe, że Andrzej Duda sięga do związkowców, elektoratu socjalnego i pracowniczego. W kraju, w którym według kandydata PiS , jest wyłącznie zło i totalna bieda, niezadowolony elektorat socjalny można kupić obietnicami bez pokrycia. Również bez większego wysiłku da się wytłumaczyć zbliżenie Piotra Dudy do Andrzeja Dudy , bo przecież nie od wczoraj boss związkowy , chyba opływający w dostatek i wszelkie dobra, nie ukrywa związków z PiS – em. Ale kiedy obok tych dwóch panów staje „wespół – zespół” Guz, przewodniczący OPZZ i opowiada banialuki o wieloletniej walce o prawa pracownicze, oczywiście walce bez sukcesu, podpisując się pod wszystkimi demagogicznymi hasłami obu Dudów, akceptuje robienie wody z mózgu milionom Polaków, to zastanawiamy się w jakim kraju żyjemy. Czy to jeszcze jest rzeczywistość czy już science fiction, czy może wręcz cyrkowy spektakl gdzie na scenie występuje lawirant udający szefa lewicowej organizacji związkowej, który już poczuł wiatr z prawej strony.
Zachowanie Jana Guza wskazuje, że zdrowe myślenie , odeszło w przeszłość i teraz jak wielu przebiera on nóżkami, chcąc dołączyć do sztabu prawie już zwycięskiego. Bo jeżeli wybory wygra Andrzej Duda, a to może być możliwe, to Jan Guz, tak myśli w swej naiwności, będzie już na dobrej pozycji, w miejscu do dalszego trwania przez następne lata. Nadal będzie opowiadał jak to „walczy”, jak go nikt nie słucha i jaki to fatalny mamy rząd.
Chyba czas Jana Guza się kończy. Czyż nie powinien odejść? Ale Guz, spryciarz, chyba tak sprawnie pociąga za sznurki, manipuluje statutem , że ruszyć szefa nie sposób. Może to jednak jest ten moment. Guz bowiem spotkaniem w Katowicach wmotał się w układ nie do zaakceptowania przez, rzesze związkowców, sprzeniewierzył się idei OPZZ, zapomniał, że są związkowcy, którzy myślą inaczej niż szef koniunkturalista i nigdy nie przyszłoby im do głowy popierać w wyborach kandydata, z którym im nie po drodze.
Andrzej Maślankiewicz
Komentarze
Pozostaw komentarz: