Czy zamach na Muzeum Karykatury się uda?
Dziennikarze RP | 22 cze 2015 21:05 | Brak komentarzy
Autorski projekt Eryka Lipińskiego, który artysta usiłował zrealizować od lat 60. ubiegłego wieku, czyli unikalne nie tylko w Polsce i Europie, Muzeum Karykatury może zniknąć z przestrzeni publicznej Warszawy.
Stowarzyszenie Polskich Artystów Karykatury – kiedy Rada m. st. Warszawy podjęła 28 maja 2015 roku uchwałę „w sprawie zamiaru połączenia instytucji kultury m. st. Warszawy pn. Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego w Warszawie z instytucją kultury m. st. Warszawy pn. Muzeum Warszawy” – rozpoczęło działania mające doprowadzić do jej uchylenia i niedopuszczenia do unicestwienia samodzielnej i unikalnej jednostki muzealnej.
Na zwołanej 10 czerwca br. konferencji prasowej pod alarmującym hasłem: „Zamach na Muzeum Karykatury” pojawili się nie tylko karykaturzyści, byli stołeczni radni, przedstawiciele Ratusza, z dyrektorem stołecznego Biura Kultury, Tomaszem Thun-Janowskim na czele. Nie zabrakło syna Eryka Lipińskiego, Grzegorza Szczepaniaka – dyrektora Legnickiego Centrum Kultury (a Legnica to stolica polskiej karykatury). Odtworzono podczas konferencji , opinie przedstawicieli środowiska kultury, którzy „kawał życia” poświęcili temu muzeum: Joanny Bojarskiej-Syrek i Tadeusza Kaczmarka. Pierwsza mówiła o tym, ile dobrego zrobił czteroosobowy zespół, mając do dyspozycji niewielkie środki, wzbogacając początkowe prywatne zbiory Eryka Lipińskiego o karykatury, które powstały w XVIII wieku po współczesne. Wszystkie dotychczasowe działania pozwalały od lat na samodzielne działanie muzeum. Ponadto wyjątkowa, warta podkreślenia jest wg Bojarskiej- Syrek dbałość o wydawnictwa, czyli materialne dowody wystaw, które prezentowano przy Koziej 11. „Włączenie tego muzeum w struktury Muzeum Warszawy może spowodować jego zniszczenie, szkodliwe dla polskiego muzealnictwa i kultury”. Zaś Tadeusz Kaczmarek jako wiceminister kultury przekazywał miastu obiekt przy Koziej z przeznaczeniem na Muzeum Karykatury.
Przeciwnicy połączenia mówili: „Próbujemy zniszczyć to, co stworzył wizjoner. Urzędnicy chcą zniszczyć ten sen, który się ziścił”. Urzędnicy odpowiadali: „To nie jest zniszczenie i zrujnowanie, to stworzenie warunków do spokojnej, stabilnej działalności”.
A tak muzeum działało od początku, czyli od 15 września 1978 roku. Wtedy formalnie powstało Muzeum Karykatury jako Oddział Muzeum Literatury. Od początku 1983 roku, kiedy muzeum zmieniło siedzibę na tę obecną przy Koziej 11. Jednocześnie wydzielono go ze struktur Muzeum Literatury i zaczęło działać jako „samodzielna jednostka, placówka publiczna o charakterze kulturalnym, finansowana przez budżet państwa”.
Od tego czasu zgromadzono w nim około 20 tysięcy polskich i zagranicznych grafik artystycznych, malarstwa i fotografii o tematyce satyrycznej, od XVIII wieku po współczesność. W latach 1980-2015 zorganizowało 245 wystaw własnych w siedzibie, a zbiory prezentowano w kilkunastu krajach na świecie (było tych prezentacji 88). Znajdziemy w Muzeum Karykatury prace klasyków, takich jak: Maja Berezowska, Julian Bohdanowicz, Andrzej Czeczot, Ha-Ga, Zbigniew Jujka, Szymon Kobyliński, Zbigniew Lengren, Eryk Lipiński, Edward Lutczyn, Andrzej Mleczko, Henryk Sawka, Jerzy Zaruba i wielu innych.
Czy zatem może dziwić ten protest? Zwłaszcza że o planowanym włączeniu Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego w Warszawie w struktury Muzeum Warszawy zainteresowani dowiedzieli się z artykułu „Rok fuzji w kulturze”, opublikowanego 4 lutego tego roku w „Gazecie Wyborczej”. Zaczęli „uderzać” do wszystkich instytucji z prośbą o spotkania i możliwość przedstawienia argumentów przeciw temu połączeniu oraz wysłuchania argumentów za połączeniem. Adresatami tych wystąpień byli m.in. premier, minister kultury, Rada ds. Muzeów przy MKiDN, Rada m.st. Warszawy, stołeczne Biuro Kultury. Wszystkie te wystąpienia otrzymali uczestnicy konferencji prasowej.
Słuchając argumentów „za i przeciw” trudno nie zgodzić się, że karykatura to sprawa poważna i przypomnieć (głównie urzędnikom stołecznego ratusza, autorom tego pomysłu ), że „prawdziwa cnota krytyk się nie boi” i warto jeszcze raz pochylić się nad problemem,
Dlaczego? Może przekonująco zabrzmi na koniec opinia Grzegorza Szczepaniaka z Legnicy.
„W mojej opinii Muzeum Karykatury jest jednym z najbardziej oryginalnych muzeów w Polsce, placówką, którą należy chronić, a jej samodzielność jest czynnikiem niezbędnym do jego rozwoju.
Z uwagą wsłuchuję się w argumenty urzędników. Zgadzamy się na pewno co do jednego: muzeum trzeba wesprzeć, ale nie może się to odbywać poprzez likwidację jego samodzielności. Przecież nie brakuje innych narzędzi, którymi można skutecznie wspierać placówki kultury bez tak głębokich zmian, które są proponowane. Poza tym dostrzegam w ich wypowiedziach ogólniki, puste slogany i zatrważający brak troski o przyszłość Muzeum, wyrażany w zgoła niezrozumiałym przeświadczeniu, że tę przyszłość można zaplanować dopiero po przeprowadzeniu procesu połączenia. Tak się nie łączy instytucji, chyba że tak naprawdę nie o „włączenie” tu chodzi, a o likwidację.
Należy też wskazać na aspekt środowiskowy: Muzeum Karykatury jest jednym z najważniejszych swego rodzaju patronów środowiska karykaturzystów w Polsce i Europie. Proponowane przez władze Warszawy zmiany wyrządzą w tym środowisku straty trudne do oszacowania. Nie wolno do tego dopuścić.
Jest wreszcie Muzeum Karykatury placówką specyficzną, bo wyrastającą z Warszawy, ale ważną dla Polski, Europy i świata. Jest muzeum innym, niż wszystkie w Polsce, a podobnych, poza naszym krajem, jest niewiele. Stawiamy pytanie: czy naprawdę polską kulturę, kulturę Warszawy stać na takie szastanie tym, co w nich najoryginalniejsze?”
Barbara Janiszewska
Komentarze
Pozostaw komentarz: