CO POZOSTAŁO Z SIERPNIOWEGO ETOSU?
Andrzej Maślankiewicz | 31 sie 2015 09:09 | Brak komentarzy
W sierpniu 1980 roku było równie upalnie. Przed 31 sierpnia ( niedziela) „temperatura wrzenia” używając przenośni – towarzyszyła oczekiwaniom na podpisanie „Porozumień Sierpniowych”.
Siedzieliśmy, członkowie Komisji Rządowej , w gabinecie Klemensa Gniecha, dyrektora Stoczni im Lenina. Była to ostatnia „poczekalnia” przed wejściem do Sali BHP , gdzie miał się dokonać akt finałowy. Protokół 21 postulatów podpisali przedstawiciele obu stron , do parafowania pozostawał jedynie komunikat o zakończeniu strajku.
Wicepremier Jagielski siedział za dyrektorskim biurkiem , w głębi gabinetu Tadeusz Fiszbach –I sekretarz KW, obok wojewoda gdański Jerzy Kołodziejski i przedstawiciel KC Zbigniew Zieliński, ministrowie uczestniczący w negocjacjach, w otwartych oknach wartowali czujni „borowcy”. Cisza, skupienie, wyczekiwanie. Jagielski wpatrzony w aparat telefoniczny, w nerwowym odruchu, nie palił, zagryzał papierosa. Zdenerwowany. Twarz wicepremiera na przemian purpurowiała i bladła.
Stanowisko MKS było jednoznaczne. Jeżeli w Warszawie nie zostaną zwolnieni więźniowie polityczni, komunikat o zakończeniu strajku nie będzie podpisany.
W Warszawie przy Nowym Świecie obradują, tu złowrogo mruczy w oczekiwaniu Sala BHP.
Kilkuset robotników zgromadzonych w rozgrzanym pomieszczeniu i setki oczekujących w upale na zewnątrz, zaczynają tracić cierpliwość. Członkowie MKS wiedzą dobrze, że w tej sytuacji tylko władza musi ustąpić. Nie dowierzają. Ci w Warszawie – mówią – już kilka razy próbowali doprowadzić do odwołania strajku.
Cztery dni przed podpisaniem porozumień, po wcześniejszych uzgodnieniach między Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym i Komisją Rządową otrzymałem polecenie Fiszbacha: przygotuj komunikat do prasy. Ma zapowiadać koniec strajku.
„W dniu 28 sierpnia br. na posiedzeniu w Stoczni Gdańskiej , Komisja Rządowa do rozpatrywania postulatów załóg i problemów Wybrzeża Gdańskiego i Międzyzakładowy Komitet Strajkowy , mając na uwadze dobro kraju, oświadczają wspólnie , że dalszemu prowadzeniu rozmów potrzebny jest spokój i ład w całym kraju.
W związku z tym apeluje się do załóg zakładów i przedsiębiorstw, by objawów solidarności nie wyrażały przerywaniem pracy i strajkami.
Nie można dopuszczać do dalszego zwiększenia strat w naszej gospodarce.
Rozmowy Komisji Rządowej i Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego , prowadzące do końcowych ustaleń, będą trwały o czym społeczeństwo będzie informowane w prasie , radio i telewizji”
– Przyniosłem komunikat dla Wałęsy – zakomunikowałem blokującym wejście do sztabu MKS. Wyszedł Lis, spojrzał na te kilka zdań – odpowiemy.
Nie zdążyłem powrócić do KW gdy już z MKS przyszła telefoniczna odpowiedź.
– Komunikatu nie będzie – informował Lech Bądkowski.
W MKS nie wierzono w zapewnienia.
W gorące sierpniowe popołudnie stoczniowcy oczekiwali telefonu od zwolnionych z więzienia Kuronia, Michnika…
Jagielski czekał na decyzję z KC, czekał i przekonywał : tutaj może być tylko jedno zakończenie, zwolnieni więźniowie…
Oczekiwanie stawało się denerwujące. Nie sposób było przewidzieć jaki będzie finał. Sala BHP grzmiała coraz głośniej . Determinacja sięgała zenitu.
W gabinecie Gniecha grobowa cisza. Telefon milczał. Spoglądaliśmy po sobie i nikt nie miał ochoty na rozmowy. Jagielski robił się coraz bledszy. Wiele dni i nocy spędzonych na wyczerpujących, nie łatwych rozmowach, odbijały się zmęczeniem.
Odezwał się telefon…
Wychodzimy. zakomunikował wicepremier – Broń proszę zostawić…Idziemy parami.
Jagielski obok Wałęsy… Ja z moim odpowiednikiem w MKS Lechem Bądkowskim… Za stołem prezydialnym w Sali BHP zająłem miejsce obok Siły – Nowickiego, Bądkowski gdzieś się zapodział. Chciałem mu podziękować za wspólne przygotowanie czterech kolejnych wersji końcowego komunikatu. Pomyślałem : zrobię to później. Tego później już nie było. A kto dziś pamięta o nie żyjącym Lechu Bądkowskim?
Dziś o wielu innych z tamtego podniosłego czasu nie pamięta się. Ci, którzy zasiedli na stołkach jakże innej niż tamta z 80 roku „Solidarności” , piszą nową , swoją historię sierpniowego etosu, na piedestały wznieśli swoich bohaterów, przywłaszczyli sobie epokowe wydarzenie. Na rocznicowe uroczystości sierpniowych wydarzeń nie zaprasza się Borusewicza, ale honory oddaje Krzaklewskiemu i Śniadkowi. Prezydent Andrzej Duda za kolebkę powstania „Solidarności” uznaje stocznię w Szczecinie, dokonanie wielkiego przełomu przypisuje… Duchowi Świętemu.
Już dawno zapomniano, że do podpisania porozumień sierpniowych doszło w wyniku mądrości dwu stron: stoczniowej i rządowej, na tamten czas partyjnej. Gdyby rozsądek po tej – jak mówią – drugiej stronie nie zwyciężył, może bylibyśmy w zupełnie innym miejscu.
Wałęsa po złożeniu podpisu pod komunikatem końcowym 31 sierpnia powiedział: …nasz spór zakończyliśmy bez użycia siły, drogą rozmów i przekonywań. Pokazaliśmy, że Polacy jak chcą, mogą ze sobą zawsze porozumieć się. Jest to więc sukces obu stron. […] Andrzej Duda ani Piotr Duda nie mogę pamiętać sukcesu „obu stron”. Byli za młodzi, a współcześni historycy , jak ten student, który w swej pracy magisterskiej obwieścił, że przywódca „Solidarności” był ubekiem, manipulują historią na własny i polityków użytek. Dla nich zawsze będzie tylko jedna strona.
Magdalena Środa zastanawia się przed 35 rocznicą powstania „Solidarności”: Czego nowego dowiem się o najnowszej historii Polskiej ? Czy też, że „S” była ważnym wydarzeniem , ponieważ doprowadziła do wyboru Andrzeja Dudy na prezydenta?
Nie pomyliła się Magdalena Środa. Prezydent Duda na uroczystości rocznicowej przemawiając do solidarnościowców wyznał szczerze: to dzięki wam jestem prezydentem.
Ryszard Kapuściński w swoich Notatkach z Wybrzeża, pisał: „To było dramatyczne zmaganie, i święto. Zmaganie o swoje prawa i Święto Wyprostowanych Ramion, Podniesionych Głów. Cokolwiek jeszcze się stanie, od lata 1980 żyjemy w innej Polsce. Kto stara się sprowadzić ruch Wybrzeża do spraw płacowo-bytowych, ten niczego nie zrozumiał”.
Ci, którzy obecnie wdarli się pod sztandary „Solidarności” nie wiele z tamtego etosu zrozumieli. 10 milionowa „Solidarność „ wystąpiła wówczas przeciwko jedynie słusznej partii, ta obecna przykleiła się do partii chorej na władzę.
W tamto sierpniowe popołudnie , jak wielu Polaków czułem ulgę i radość. Jako bezpośredni uczestnik epokowego wydarzenia, czułem dumę z sukcesu, w którym była jakaś mała cząstka mojego udziału. Dziś po 35 latach towarzyszy mi uczucie zażenowania. Tak mało zostało z sierpniowego etosu.
Andrzej Maślankiewicz
Komentarze
Pozostaw komentarz: