Ryszard Zatorski: Zatoczyłem krąg
Dziennikarze RP | 20 lip 2015 09:01 | Jeden komentarz
W szczerości i autentyczności wspomnienie zawsze jest nieco inne niż pamiętnik, czyli zapisywanie zdarzeń i przemyśleń na gorąco – z dnia na dzień. Wspomnienia zapisywane po latach przedstawiają obrazy widziane i korygowane, choćby nawet podświadomie, przez późniejsze doświadczenia i wiedzę nabytą. Może się nawet zdarzyć, że stają się poniekąd literackim przetworzeniem dawnych wydarzeń. Żadnej z tych form – pamiętnika i wspomnienia – nie należy jednak wartościować jako lepszej czy gorszej, one są tylko inne. Nie znoszę natomiast wymądrzania się różnych „bohaterów”, którzy oceniają innych z perspektywy dzisiejszej, nie bacząc na uwarunkowania, jakie towarzyszyły postępowaniu ludzi przed laty, w odmiennych całkowicie wszak okolicznościach. Będę się starał, aby oddać to, co kierowało moim zawodowym losem bez takich emocji czy wyrachowania. Nie wiem, z jakim skutkiem.
Jan Miszczak: Z wysypiska wspomnień
Dziennikarze RP | 3 lip 2015 10:11 | Jeden komentarz
Szczerze mówiąc, nigdy nie wpadłoby mi do głowy, by napisać jakiekolwiek wspomnienia. Ale zadzwonił do mnie red. Józef Ambrozowicz. Powiedział, że ma ukazać się książka ze wspomnieniami podkarpackich dziennikarzy i chętnie widziałby w niej mój tekst. Józkowi się nie odmawia…
Zdzisław Szeliga: Dziennikarskie wspominki, czyli mamuta stopy odcisk subtelny
Dziennikarze RP | 24 cze 2015 09:17 | komentarze 4
Pierwszy impuls, dotyczący żurnalistycznych wspomnień, dotarł do mnie gdzieś pod koniec listopada 2014 roku. I przyznać muszę, że nie wzruszył mnie zbytnio. Poproszony przez kolegę Józka Ambrozowicza, udrożniłem mu jednak kontakty z ocalałą garstką mamutów przemyskiego dziennikarstwa. Ale oni, zaszyci w swoich emerytalnych matecznikach, raczej nie wykazywali zbytniego entuzjazmu, aby cokolwiek przenosić na papier. Mnie zmobilizował w końcu kolejny impuls, no i zacząłem dumać, o czym by tu, panie dzieju, nabałakać. Wspólnie z Jankiem Miszczakiem, długoletnim kolegą redakcyjnym z dawnego „Życia Przemyskiego”, doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie, jak usiądziemy spokojnie przy piwku, winku czy wódeczce (niepotrzebne skreślić, albo lepiej nie skreślać) i powspominamy sobie owe niegdysiejsze czasy. No, ale wówczas nie jest nam potrzebny żaden adresat ani słuchacz, czy też czytelnik.
> Czytaj dalej >>>
Józef Ambrozowicz: Pod prąd
Dziennikarze RP | 18 cze 2015 11:31 | komentarze 2
Do dziennikarstwa – jako 20-latek – trafiłem z przypadku, ale, jak się okazało, na całe życie. Po maturze, w 1964 roku, rozpocząłem pracę jako konstruktor w dębickiej WSK, ale technika jakoś mnie nie pociągała. Bardziej interesowałem się literaturą, sztuką, nawet występowałem w teatrze amatorskim w kilku spektaklach reżyserowanych przez aktora filmowego i dramatycznego Bronisława Kassowskiego i nagle… gazeta. W 1967 roku ukazał się w Dębicy dwutygodnik „Echo Załogi” – pismo międzyzakładowe. Oprócz Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego, w której pracowałem, wspólnie wydawały go jeszcze Dębickie Zakłady Opon Samochodowych „Stomil” i Zakłady Tworzyw Sztucznych w Pustkowie. Pierwszymi redaktorami byli: Edward Wróbel w „Stomilu”, Kazimierz Derlęga w WSK i Andrzej Pawlik w Pustkowie.