Bunty społeczne w II RP

| 1 sie 2020  15:45 | Brak komentarzy

Z prof. Januszem Mierzwą rozmawia Przemysław Prekiel

Józef Piłsudski po zamachu majowym powiedział w Sejmie: „Czynię próbę, czy można jeszcze w Polsce rządzić bez bata”. Następne lata pokazały, że było to niemożliwe?

– Brutalizacja życia publicznego to dziedzictwo I wojny światowej. Była powszechna w okresie międzywojennym, miała miejsce również przed zamachem majowym. Problemem po przewrocie było z jednej strony to, że skoro raz złamało się konstytucję, stawało się to nawykiem w różnych obszarach. Z drugiej – za przemocą często stały państwo i obóz rządowy. I nie mówimy tu o zgodnej z prawem działalności policji. Polska pomajowa jest obszarem działania tzw. nieznanych sprawców w oficerskich mundurach. Ich ofiarą padali niechętni sanacji publicyści czy politycy.

Policja była zbrojnym ramieniem sanacji? W państwa książce pada nawet określenie „policja sanacyjna”.

– To nie jest nasze określenie, to pojęcie ze źródeł. Policja zawsze jest zbrojnym ramieniem państwa. Jedną z immanentnych jego cech jest to, że ma prawo dysponować siłą, by zmusić obywateli do posłuszeństwa. Ta formacja to dziecko późniejszego prezydenta Stanisława Wojciechowskiego. Właśnie on przeprowadził przez Sejm ustawę tworzącą Policję Państwową. I rzeczywiście, choć niedoskonała, w późniejszych latach policja służyła państwu. Zmieniało się to po zamachu majowym.

W jaki sposób?

– To był proces łamania policjantom kręgosłupa – metodą drobnych świństw, przyzwyczajania ich do coraz większych nadużyć. Najpierw do ograniczania działalności publicznej opozycjonistów, później dopuszczając się fałszerstw wyborczych – na mniejszą skalę w 1928 r., na większą w roku 1930. Było to widoczne zwłaszcza na prowincji, gdzie policję wykorzystywano jako partyjną bojówkę. W efekcie od przełomu lat 20. i 30. część społeczeństwa utożsamiała działalność Policji Państwowej z jednym obozem politycznym – z sanacją. Na to, że jest to proces szkodliwy dla młodego państwa, zwracał uwagę m.in. Wincenty Witos. Niestety, w późniejszym okresie ten proces jeszcze się nasilił.

Przełomem z pewnością okazało się osadzenie byłych posłów opozycji w twierdzy wojskowej w Brześciu nad Bugiem. Na początku nikt o tym nie wiedział, ale czy później było ono wstrząsem dla społeczeństwa?

– Samo aresztowanie tajemnicą nie było – informacja o nim rozeszła się już 10 września 1930 r., natomiast to, co się działo z więzionymi w Brześciu, wyszło na jaw dopiero po ich zwolnieniu. Aresztowania były przeniesieniem sporu politycznego na zupełnie inny poziom, bo po raz pierwszy wobec działaczy legalnych partii sięgnięto po taki instrument. Protestowały przede wszystkim elity wywodzące się ze środowisk akademickich, które nigdy nie były bliskie sanacji. Wywierały one presję moralną na władzę, zwłaszcza na profesorów związanych z obozem sanacyjnym, np. na prof. Adama Krzyżanowskiego, posła BBWR, który po proteście oddał mandat. Nie przesadzałbym jednak z szerokim rezonansem społecznym. Aresztowania posłów nie wywołały jakiejś szczególnej reakcji mas, co negatywnie skomentował np. Witos. Liczył on na to, że w tej sytuacji kraj się ruszy. 14 września 1930 r., kilka dni po aresztowaniach, Centrolew planował wielkie manifestacje, ale doszło do nich jedynie w kilku miastach, m.in. w Warszawie i Toruniu. Skala protestu nie była jednak duża.

Symbolem Brześcia stał się płk Wacław Kostek-Biernacki. To był zaufany marszałka, człowiek do zadań specjalnych?

– Wykorzystywano go w sytuacjach, gdy bez oglądania się na konteksty i protesty należało osiągać cele. W 1930 r. nie pojawił się znikąd. Sławę okrutnika zdobył już w czasie I wojny światowej, kiedy jako dowódca żandarmerii legionowej w bezwzględny sposób rozprawiał się z prawdziwymi i domniemanymi szpiegami rosyjskimi. Później kręcił się w Krakowie w czasie zajść w listopadzie 1923 r. i brał udział w najściu oficerów na Sejm w 1929 r. Nie jest prawdą, że Józef Piłsudski nie wiedział o znęcaniu się nad aresztowanymi posłami. Miał świadomość tego, kim jest Kostek-Biernacki i co w Brześciu się dzieje. Inna rzecz, że sam Kostek doświadczył z powodu brzeskiego epizodu trochę przykrości. On i jego podkomendni spotkali się z ostracyzmem towarzyskim ze strony części korpusu oficerskiego.

Prof. Janusz Mierzwa – historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zajmuje się historią społeczną i dziejami administracji II RP. Wspólnie z Piotrem Cichorackim i Joanną Dufrat niedawno wydał „Oblicza buntu społecznego w II Rzeczypospolitej doby wielkiego kryzysu (1930-1935). Uwarunkowania, skala, konsekwencje”.

Pełna wersja wywiadu w tygodniku „Przegląd” nr 31 (1073)

Komentarze

Pozostaw komentarz:





  • Międzynarodowa Legitymacja Dziennikarska

    legitymacja Członkowie naszego stowarzyszenia mogą uzyskać legitymacje dziennikarskie (International Press Card) Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy FIJ (IFJ), z siedzibą w Brukseli.
  • POLECAMY

    Dziennikarz Olsztyński 4/2023  
    BEZPIEKA WIECZNIE ŻYWA Trafiamy na książkę Jacka Snopkiewicza „Bezpieka zbrodnia i kara?”, wydaną wprawdzie przed trzema laty, ale świeżością tematu zawsze aktualna. „Bezpieka” jest panoramą powstania i upadku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, urzędu uformowanego na wzór radziecki w czasach stalinizmu.

    Więcej...


    Wojciech Chądzyński: Wrocław, jakiego nie znacie Teksty drukowane tutaj ukazywały się najpierw w latach 80. ub. wieku we wrocławskim „Słowie Polskim”, nim zostały opublikowane po raz pierwszy w formie książkowej w 2005 roku.

    Więcej ...


    Magnat prasowy, który umarł w nędzy 17 grudnia 1910 roku ukazał się w Krakowie pierwszy numer Ilustrowanego Kuryera Codziennego – najważniejszego dziennika w historii polskiej prasy. Jego twórca – pochodzący z Mielca – Marian Dąbrowski w okresie międzywojennym stał się najpotężniejszym przedsiębiorcą branży medialnej w Europie środkowej.

    Więcej ...


    Olsztyńscy dziennikarze jako pisarze Niezwykle płodni literacko okazują się członkowie Olsztyńskiego Oddziału Stowarzyszenia. W mijającym roku ukazało się sześć nowych książek autorów z tego grona. Czym mogą się pochwalić?

    Więcej ...



    Wyścig do metali rzadkich Niedawno zainstalowany w Warszawie francuski wydawca Eric Meyer (wydawnictwo o dźwięcznej nazwie Kogut) wydał na przywitanie dwie ciekawe pozycje, z których pierwszą chcemy przedstawić dzisiaj. To Wojna o metale rzadkie francuskiego publicysty Guillaume Pitrona, jak głosi podtytuł Ukryte oblicze transformacji energetycznej i cyfrowej.

    Więcej...

     

  • RADA ETYKI MEDIÓW

  • ***

    witryna4
    To miejsce przeznaczamy na wspomnienia dziennikarzy. W ten sposób staramy się ocalić od zapomnienia to, co minęło...

    Przejdź do Witryny Dziennikarskich Wspomnień

    ***

  • PARTNERZY

    infor_logo


  • ***

  • FACEBOOK

  • ARCHIWUM

  • Fundusze UE

    Komitety Monitorujące Reprezentacja Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej jest pełnoprawny, członkiem Komitetów Monitorujących programy krajowe i programy regionalne. Aby wypełnić wszystkie wymogi postawione przed Stowarzyszeniem Dziennikarzy podajemy skład poszczególnych Komitetów Monitorujących.

    Więcej...