Anatomia prawd oczywistych: DLACZEGO W SZPONACH KRYZYSU TRWAMY?
Dziennikarze RP | 17 sty 2013 17:32 | Brak komentarzy
Od pięciu już lat europejskie realia nie napawają optymizmem. Ciągle borykamy się z kryzysem finansowo – gospodarczym, a zwłaszcza z jego negatywnymi skutkami. Wszelkie dotychczasowe poczynania zapobiegawczo – naprawcze nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, a to musi niepokoić. A czas ucieka…A dlaczego tak się dzieje? Aby na to pytanie odpowiedzieć, trzeba dokonać realnej oceny przyczyn, a potem – spróbować określić terapię i dalsze działania. A w tej, krytycznej wersji felietonowej, wygląda to mniej więcej tak…
MAKROPRZYCZYNY
Jest ich kilka i to o charakterze systemowym. Uogólniając i mówiąc bez ogródek – kapitalizm w obecnej wersji staje się stopniowo – przeżytkiem. Takie opinie coraz częściej padają z ust ekonomistów, analityków i części polityków – tak krajowych, jak i zagranicznych. Wszystkie podstawowe słabości systemu wolnorynkowej gospodarki rynkowej obnażył obecny kryzys europejski i światowy. I to w sposób dotkliwy społecznie. Za podstawową słabość uznaje się fakt, że dobro społeczne jest podporządkowane pogoni za zyskiem, zaś cele ogólnospołeczne są niedoceniane lub traktowane drugorzędnie, wręcz marginalnie. Zyski osiąga grupka najbogatszych. Rosną – i rozwarstwienie, i nierówności społeczne.
Wysokie bezrobocie zaś, to nic innego, jak dehumanizacja stosunków społecznych. Praca przestaje być źródłem bogactwa, tak ogólnego, jak i indywidualnego, bo ograniczone są możliwości jej podjęcia. Tworzy się paradoksalny „rynek pracy – bez pracy”.W tym wszystkim – giną dotychczasowe zalety systemu, do których zaliczano – prócz demokracji i wolności słowa – tworzenie warunków dla wolnej przedsiębiorczości, wyrównywanie szans rozwojowych, nie mówiąc już o poprawie statusu materialnego całego społeczeństwa. Już nawet konkurencyjność, podstawowy instrument w gospodarce rynkowej, staje się instrumentem zabójczym dla części małych i średnich przedsiębiorstw, które padają w „konkurencji” z wielkimi i transnarodowymi korporacjami czy ugrupowaniami oligarchicznymi. I wreszcie, to co miałoby być dobrem powszechnie dostępnym i odczuwalnym – to pieniądz. Ten tej dobroczynnej roli nie spełnia, bo jest w rękach tylko wąskiej grupy bankierów czy oligarchów. Co więcej – rządzi światem – i to tak zaborczo, że rządzi nawet rządzącymi. A to oznacza, że kieruje się własnymi, a nie społecznymi interesami.- Reszta stała się niewolnikami pieniądza.
POTRZEBA UCZŁOWIECZENIA
Aby ten stan rzeczy zmienić – potrzebna jest terapia. A tego bez rozumu – zrobić się nie da. Potrzebni są mądrzy i kompetentni ludzie. Bo to ludzie tworzą, ale i… psują. Potwierdził to 12 stycznia br. jeden z najwybitniejszych polskich ekonomistów telewizyjnym programie publicystycznym. Stwierdził on jednoznacznie, że przy wielu niedoskonałościach – „kapitalizm jest w zasadzie dobry, tylko ludzie są źli”. Oczywiście, nie wszyscy, a ci z nich, którzy decydują lub mają istotny wpływ na realia tak polityczne, jak i społeczno – gospodarcze. Nawiązał tym samym pośrednio do słynnej maksymy filozofa greckiego, Demokryta z Abdery, że „człowiek jest małym światem i podstawą wszelkiego istnienia”.
Więc dążąc do uzdrowienia systemu – trzeba stawiać na człowieka, a tym samym, na „uczłowieczenie” obowiązujących zasad i mechanizmów sprawczych w gospodarce i polityce, tak krajowej, jak i europejskiej czy światowej.
Ta idea „uczłowieczenia” powinna nas łączyć, a nie dzielić. A jest dokładnie na odwrót. Mało, że dzieli nas wszechwładny pieniądz, to i „partyjniactwo”, hołdujące zasadzie, że kto nie z nami, ten nasz wróg. Łączy nas ubóstwo i bieda, a reszta – dzieli nawet bogatych. Dzielą też politycy, zwłaszcza skrajni. Dzielą, to też paradoks, wybrańcy narodu w wyborach powszechnych, a wśród nich swoiste egzemplarze „pajacyków”, działających w myśl rosyjskiej, kabaretowej zasady „u kawo rot, to i pajot”, czyli… kto ma gębę – ten śpiewa. Są to na ogół „polne tenory”, których nikt rozsądny słuchać już nie chce…
Mikołaj Oniszczuk
Komentarze
Pozostaw komentarz: