13 grudnia 2014 roku: stan wojenny obywatela Kaczyńskiego

| 12 gru 2014  21:28 | komentarze 4

jaroslaw_kaczynski

Władysław Frasyniuk: „Ludzie, nie grajcie w teatrzyku Kaczyńskiego” wołał w wywiadzie na lamach Gazety Wyborczej, 25 listopada 2014 roku, znany opozycjonista z czasów PRL. I dalej: „Kaczyński narzucił nam swój scenariusz, a my gramy tak, jak nam pozwała. Zamach i Smoleńsk już się znudziły, potrzebne więc było nowe paliwo, aby rozwalać państwo. No i jest teza, że sfałszowano wyniki wyborów…”.

Jarosław Kaczyński: „Nie chcemy być poddanymi… Ewa Kopacz odmawia opozycji prawa do krytykowania przebiegu liczenia głosów. Tu słychać Urbana”… (Wprost, 24-30 listopada 2014).

Jak daleko sięgnę pamięcią, pan K. zawsze był w czołówce wydarzeń. Po nieszczęsnym dla polskich mediów i Polski postanowieniu Sejmu o likwidacji Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa-Książka-Ruch (Ustawa z dnia 22 marca 1990 roku) olbrzymi majątek o bilionowej wartości: gazety, czasopisma, drukarnie, budynki przeszły w prywatne – polskie i zagraniczne – ręce, w tym w niewiele znaczącej malutkiej partyjki Porozumienia Centrum, za pośrednictwem utworzonej przez ludzi Kaczyńskiego Fundacji Prasowej Solidarności.

W wyniku różnych zabiegów 11 stycznia 1991 roku popularny wówczas dziennik w Polsce – Express Wieczorny przeszedł na własność Fundacji braci Kaczyńskich. Oczywiście z prawem użytkowania budynku EW w Alejach Jerozolimskich 125. Wraz z tym panowie Kaczyńscy et consortes otrzymali drukarnię na Nowogrodzkiej (dziś siedziba PiS), zakłady będące niegdyś własnością RSW P-K-R przy ul. Srebrnej, magazyny na Woli.

Pierwszym redaktorem naczelnym Expresu Wieczornego został człowiek Jarosława Kaczyńskiego – Krzysztof Czabański.

Oczywiście, Expres Wieczorny przez nieudolność nowych właścicieli i upolitycznienie pisma, upadł. Gdy chylił się ku upadkowi, został sprzedany w ręce szwajcarskiej spółki Marquard Media, a po pewnym czasie zlikwidowany.

Tak to ów „trybun ludu” zawłaszczył po 1990 roku „moją” niegdyś gazetę, Express Wieczorny, w której przepracowałem najlepsze młode lata, ucząc się dziennikarstwa, i również tejże gazety drukarnię na Nowogrodzkiej, w której spędziłem niejedną noc na dyżurach, opracowując depesze na rano. A wszystko to czyniłem przed pójściem na wykłady na UW, psując wzrok w świetle neonówek od błyszczącej farby drukarskiej…

*

Po 1989 roku, po wyborach prezydenckich, prezydent Lech Wałęsa, „przytulił” Jarosława i brata Lecha w swojej kancelarii. Wkrótce – nie wchodząc w szczegóły – pożegnał braci, wyrzucając ich z Belwederskiej. Były pracownik kancelarii prezydenckiej, Jarosław, na czele swoich wielbicieli prowadzi kohortę pod Belweder. Po wściekłych okrzykach pod adresem Lecha Wałęsy podpalono kukłę.

Dziś, ze swoimi wiernymi oddziałami szef PiS zawłaszcza historię. 13 grudnia 2014 roku – maszeruje w Warszawie: Drogą Królewską spod pomnika Wincentego Witosa, aż do pomnika Józefa Piłsudskiego pod Belwederem „w obronie wolności polskich mediów”…(sic!). Oto cały Jarosław i jego propagandowy dwór. Grupa pielgrzymów idzie alejami Ujazdowskimi do cokołu Marszałka i może rozświetlić ponurą noc, wieszając na płocie Belwederu kukłę, tym razem prezydenta Komorowskiego, tak jak niegdyś spłonął symbol Wałęsy przy radosnym rechocie ciżby.

*

Ów mały prezes o wybujałym ego w swym dojrzałym życiu mając zawsze poparcie polskiego wybitnie i kostycznie prawicowego kleru, w tym hierarchów Kościoła katolickiego, tak jak teraz zaanektował purpuratów do komitetu organizacyjnego marszu. Ci jednak, spostrzegłszy swój falstart, pod naciskiem Watykanu, wycofali się. „Kościół ukląkł przed reżimem” – padają już komentarze fanatycznych zwolenników Jarosława.

Prezes, zwany też premierem, cmentarzem tragicznie zmarłego brata Lecha uczynił panteon narodowy – Wawel. Każdą „miesięcznicę” 10 kwietnia czci na swój sposób: tumultem zgromadzonych przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu, „wypierając” z murów Pałacu w tym dniu prezydenta Komorowskiego, który potulnie przenosi się do Belwederu. Po to ta demonstracja? Czy chęć wymuszenia do przyznania się, że „przypadkowo” został prezydentem?

*

Prezes nazywany jest przez swoich totumfackich premierem, a lud to kupił. I przyjdzie też czas, kiedy lud będzie czcił 13 grudnia jako dzień wyzwolenia spod jarzma reżimu PO. Wreszcie dadzą spokój swojemu dotychczasowemu wrogowi – Generałowi. Wiwat Jarosław, „Polskę zbaw”! Śpij spokojnie Żołnierzu! Generale!

Henryk Zagańczyk

Komentarze

komentarze 4 do “13 grudnia 2014 roku: stan wojenny obywatela Kaczyńskiego”

  1. Krzysztof
    środa, 17 - gru - 2014, godz. 12:45

    Urban by się pana nie powstydził. Znacie się?

  2. Lidia B.
    środa, 17 - gru - 2014, godz. 21:52

    Czy komentarz zamieszczony powyżej odnosi się na pewno do tekstu? A może to jakaś fobia przebrzmiała jego autora?
    Nie wolno poważnych spraw lekko traktować.Larum Rzeczypospolitej grają!

  3. Krzysztof
    środa, 17 - gru - 2014, godz. 23:50

    Podziwiam kunszt manipulatorski. To tez sztuka, tylko czy dziennikarska? Odwoluje sie do innego felietonu autora o etyce dziennikarskiej.

  4. Krzysztof
    czwartek, 18 - gru - 2014, godz. 19:37

    Zamiast Kaczyńskim niech zajmie się pan rzetelnością dziennikarską w tej sprawie np.:
    http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/komorowski-pod-kloszem-ochronnym,12507314487

    A może lepiej nie…

Pozostaw komentarz:





  • Międzynarodowa Legitymacja Dziennikarska

    legitymacja Członkowie naszego stowarzyszenia mogą uzyskać legitymacje dziennikarskie (International Press Card) Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy FIJ (IFJ), z siedzibą w Brukseli.
  • POLECAMY

    Dziennikarz Olsztyński 4/2023  
    BEZPIEKA WIECZNIE ŻYWA Trafiamy na książkę Jacka Snopkiewicza „Bezpieka zbrodnia i kara?”, wydaną wprawdzie przed trzema laty, ale świeżością tematu zawsze aktualna. „Bezpieka” jest panoramą powstania i upadku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, urzędu uformowanego na wzór radziecki w czasach stalinizmu.

    Więcej...


    Wojciech Chądzyński: Wrocław, jakiego nie znacie Teksty drukowane tutaj ukazywały się najpierw w latach 80. ub. wieku we wrocławskim „Słowie Polskim”, nim zostały opublikowane po raz pierwszy w formie książkowej w 2005 roku.

    Więcej ...


    Magnat prasowy, który umarł w nędzy 17 grudnia 1910 roku ukazał się w Krakowie pierwszy numer Ilustrowanego Kuryera Codziennego – najważniejszego dziennika w historii polskiej prasy. Jego twórca – pochodzący z Mielca – Marian Dąbrowski w okresie międzywojennym stał się najpotężniejszym przedsiębiorcą branży medialnej w Europie środkowej.

    Więcej ...


    Olsztyńscy dziennikarze jako pisarze Niezwykle płodni literacko okazują się członkowie Olsztyńskiego Oddziału Stowarzyszenia. W mijającym roku ukazało się sześć nowych książek autorów z tego grona. Czym mogą się pochwalić?

    Więcej ...



    Wyścig do metali rzadkich Niedawno zainstalowany w Warszawie francuski wydawca Eric Meyer (wydawnictwo o dźwięcznej nazwie Kogut) wydał na przywitanie dwie ciekawe pozycje, z których pierwszą chcemy przedstawić dzisiaj. To Wojna o metale rzadkie francuskiego publicysty Guillaume Pitrona, jak głosi podtytuł Ukryte oblicze transformacji energetycznej i cyfrowej.

    Więcej...

     

  • RADA ETYKI MEDIÓW

  • ***

    witryna4
    To miejsce przeznaczamy na wspomnienia dziennikarzy. W ten sposób staramy się ocalić od zapomnienia to, co minęło...

    Przejdź do Witryny Dziennikarskich Wspomnień

    ***

  • PARTNERZY

    infor_logo


  • ***

  • FACEBOOK

  • ARCHIWUM

  • Fundusze UE

    Komitety Monitorujące Reprezentacja Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej jest pełnoprawny, członkiem Komitetów Monitorujących programy krajowe i programy regionalne. Aby wypełnić wszystkie wymogi postawione przed Stowarzyszeniem Dziennikarzy podajemy skład poszczególnych Komitetów Monitorujących.

    Więcej...