Telewizja regionalna? Niezły żart!

| 11 wrz 2013  20:30 | Brak komentarzy

Z Wrocławia pisze WALDEMAR NIEDŹWIECKI

Na Woronicza święto. Włodarze TVP powołali do życia telewizję regionalną. Oczywiście z myślą i w trosce o tzw. teren, lekko upośledzony w prezentowaniu swoich problemów na telewizyjnej antenie. Teraz owa regionalna, to 18 godzin sprezentowanych ośrodkom, które powinny w ten sposób poczuć się mocno dowartościowane. I dąć w trąby o wspaniałomyślności prezesów z… Warszawy.

 

Tak naprawdę niewiele się w ośrodkach regionalnych programowo zmieni, za to przeżyją (już doznają!) kadrowe trzęsienie ziemi. A w centrali zmieni się o tyle, że przybędzie… kolejny program ogólnopolski. Pamiętam, kiedy równie szumnie zapowiedziano program regionalny, jako TVP3. (Dziś jest to TVP Info, de facto program ogólnopolski sterowany ze stolicy. To samo stanie się z telewizją regionalną).

Przeczytałem wywiad, jakiego dziennikarzowi „Gazety Wrocławskiej” udzieliła szefowa wrocławskiego ośrodka TVP pani Ewa Wolniewicz – Dżeljilji. I czegóż się z niego dowiedziałem? Ano tego, że ośrodek ma w całej puli „aż” dwie pozycje: program poświęcony sprawom pracy oraz godzinny, niedzielny prowadzony przez Marcina Rosińskiego (nie wiem tylko, czy poruszane w nim będą głównie sprawy naszego regionu). Poza tym to wszystko, czym dotąd zajmował widza w TVP Info w pasmach lokalnych, a było tego, jak na lekarstwo. Bo program informacyjny „Fakty”, czy „Reporterzy Faktów przedstawiają”, a także kilka innych odnoszących się do wydarzeń (np. kulturalnych) w regionie to już grali. Było też prawdziwie misyjne „Studio Wschód” red. Grażyny Orłowskiej, a nowość to jedynie cykl „Mój pierwszy dzień” – zresztą robiony przez firmę zewnętrzną. Niech nikogo nie zmyli (to stary chwyt) napis TVP Wrocław (często z dodatkiem „na żywo”), oglądany na ekranie naszego telewizora na kanale telewizji regionalnej przez ¾ doby. Bo towarzyszy on np. programowi traktującemu o problemach Podlasia, czy Małopolski. Dolnośląski widz z pewnością będzie zachwycony.

Pamiętam czasy, kiedy istniały tylko dwa programy ogólnopolskie i kilka godzin tygodniowo wejść na antenę typowo lokalną, głównie z programami informacyjnymi, sportowymi, publicystyką kulturalną. Mniej anten, ubogie środki techniczne (taśma filmowa, wóz transmisyjny o ograniczonych możliwościach technicznych), a programów o 200-300 procent więcej, niż obecnie. A także częsta obecność na antenie ogólnopolskiej, co biorąc pod uwagę wspomniane okoliczności, było wyczynem nie lada. Początek lat 90. ubiegłego stulecia (w TVP królowała już elektronika), to dla wrocławskiego ośrodka okazja do zaprezentowania potencjału dziennikarsko – realizatorsko – technicznego na antenie regionalnej, a tak naprawdę ogólnopolskiej. Nazywało się to „Antena 5”, i było bardzo dobrze oceniane nie tylko przez szefów z Woronicza, ale przede wszystkim telewidzów. A i ilość programów wyprodukowanych na antenę ogólnopolską przez ośrodek z Karkonoskiej musiała imponować. Nie korzystano jeszcze z usług firm zewnętrznych, więc nikt nikogo nie podejrzewał o kolesiostwo, tym bardziej o nie dość transparentne operacje finansowe. Anten przybywało, ale możliwości prezentowania prawdziwie lokalnych spraw wręcz odwrotnie. I tak zapewne będzie i tym razem. Jednak nie ten bajer jest największym zmartwieniem załóg ośrodków regionalnych, a sytuacja kadrowa.

Kierownictwo TVP przekonuje, że najlepszym rozwiązaniem dla większości pracowników – dziennikarzy, operatorów, montażystów, realizatorów – jest wywalić ich poza firmę, pozbawić etatów. Jednak przejęcie ludzi TV przez firmę zewnętrzną na rok, bez gwarancji dalszego zatrudnienia, wróży jak najgorzej.

We Wrocławiu kadrowa rewolucja zaczęła się jakiś czas temu. Dziś nie uświadczy się już żadnego realizatora – profesjonalisty (ani wizji, ani dźwięku, ani światła). „Dowołuje” się ich do konkretnej roboty, albo korzysta z usług przypadkowych „fachowców”. Dyr. Wolniewicz – Dżeljilji zamierza pozostawić na etatach jedynie 6 dziennikarzy, w tym szefa red. informacji (czyli „Faktów”) oraz sekretarza programowego (zarazem szefa archiwum). Pozostali kandydaci do 4. miejsc muszą zaliczyć testy oraz odbyć rozmowę sprawdzającą. Nawet ci z kilkunastoletnim stażem!

A co zdecyduje o być, albo nie być na etacie? Może los wyciągnięty z kapelusza, może dobry humor oceniających, a może… – zgadnij Szanowny Czytelniku sam.

Jest też do obsadzenia fucha w postaci szefa regionalnej agencji producenckiej. Tzn. takowy był, i dobrze sobie radził, ale teraz pora na swojego. Z tego, co wiem, będzie (a może już jest) nim ktoś, kto z tym rodzajem działalności nie miał dotąd nic wspólnego. Ba, pracował już we wrocławskim ośrodku, odszedł z niego dobrowolnie, kasując sporą gotówkę (tylko w takim przypadku mógł się na to załapać). Teraz nastał dla niego sprzyjający – przede wszystkim politycznie – układ, i to co było, nie ma znaczenia. Oto jeden z przykładów nowego w TVP.

Jeśli ktoś twierdzi, że telewizję regionalną czeka świetlana przyszłość, to kłamie. Ja raczej wróżę jej powolne odchodzenie w niebyt, co szczególnie ucieszy ludzi od dawna przymierzających się chociażby do przejęcia budynków przy Karkonoskiej. Póki co, współczuję tym, którzy lada moment trafią do firmy zewnętrznej (ciekawe, kto będzie jej właścicielem), by za kilkanaście miesięcy stanąć przed koniecznością założenia własnej, jednoosobowej firmy. To zaś może oznaczać ostateczne pożegnanie się z działalnością telewizyjną. Czy właśnie o to chodzi?

Waldemar Niedźwiecki

Komentarze

Pozostaw komentarz:





  • Międzynarodowa Legitymacja Dziennikarska

    legitymacja Członkowie naszego stowarzyszenia mogą uzyskać legitymacje dziennikarskie (International Press Card) Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy FIJ (IFJ), z siedzibą w Brukseli.
  • POLECAMY

    Dziennikarz Olsztyński 4/2023  
    BEZPIEKA WIECZNIE ŻYWA Trafiamy na książkę Jacka Snopkiewicza „Bezpieka zbrodnia i kara?”, wydaną wprawdzie przed trzema laty, ale świeżością tematu zawsze aktualna. „Bezpieka” jest panoramą powstania i upadku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, urzędu uformowanego na wzór radziecki w czasach stalinizmu.

    Więcej...


    Wojciech Chądzyński: Wrocław, jakiego nie znacie Teksty drukowane tutaj ukazywały się najpierw w latach 80. ub. wieku we wrocławskim „Słowie Polskim”, nim zostały opublikowane po raz pierwszy w formie książkowej w 2005 roku.

    Więcej ...


    Magnat prasowy, który umarł w nędzy 17 grudnia 1910 roku ukazał się w Krakowie pierwszy numer Ilustrowanego Kuryera Codziennego – najważniejszego dziennika w historii polskiej prasy. Jego twórca – pochodzący z Mielca – Marian Dąbrowski w okresie międzywojennym stał się najpotężniejszym przedsiębiorcą branży medialnej w Europie środkowej.

    Więcej ...


    Olsztyńscy dziennikarze jako pisarze Niezwykle płodni literacko okazują się członkowie Olsztyńskiego Oddziału Stowarzyszenia. W mijającym roku ukazało się sześć nowych książek autorów z tego grona. Czym mogą się pochwalić?

    Więcej ...



    Wyścig do metali rzadkich Niedawno zainstalowany w Warszawie francuski wydawca Eric Meyer (wydawnictwo o dźwięcznej nazwie Kogut) wydał na przywitanie dwie ciekawe pozycje, z których pierwszą chcemy przedstawić dzisiaj. To Wojna o metale rzadkie francuskiego publicysty Guillaume Pitrona, jak głosi podtytuł Ukryte oblicze transformacji energetycznej i cyfrowej.

    Więcej...

     

  • RADA ETYKI MEDIÓW

  • ***

    witryna4
    To miejsce przeznaczamy na wspomnienia dziennikarzy. W ten sposób staramy się ocalić od zapomnienia to, co minęło...

    Przejdź do Witryny Dziennikarskich Wspomnień

    ***

  • PARTNERZY

    infor_logo


  • ***

  • FACEBOOK

  • ARCHIWUM

  • Fundusze UE

    Komitety Monitorujące Reprezentacja Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej jest pełnoprawny, członkiem Komitetów Monitorujących programy krajowe i programy regionalne. Aby wypełnić wszystkie wymogi postawione przed Stowarzyszeniem Dziennikarzy podajemy skład poszczególnych Komitetów Monitorujących.

    Więcej...