SALOONY

| 28 lis 2013  18:01 | Jeden komentarz


Le_bal_pareW kraju liczącym 1 105 000 osób bezrobotnych*, z których 80 proc. nie ma prawa do zasiłku mówi się i pisze o istnieniu salonów! Gdzie? W zasadzie wszędzie. Otwieramy kolorowe, ogólnie poczytne czasopisma i co widzimy? Bywalców salonów – warszawskich głównie.

Przywykliśmy do tego, że Polacy sami już się podzielili (a może zostali podzieleni?) na tych, którzy „na salonach bywają”, i na tych, którzy tam nigdy nie trafią. Jak to się stało, że niemodne od dawna, wręcz zapomniane słowo „salon” znowu trafiło do naszego języka i naszej rzeczywistości? Czy ktoś naprawdę wie co to jest salon? Zastanówmy się. Czy są to miejsca, w których bywają artyści różnych maści i serialowi aktorzy przedstawiani w kolorowych gazetach jako gwiazdy? A może są to rezydencje wyrosłych w ostatnich latach „ludzi sukcesu” w interesach, które wraz ze swymi właścicielami z listy najbogatszych Polaków powinny trafić prosto do aresztu? A może jest to zwykły pokój w mieszkaniu zubożałej inteligencji, wiążącej koniec z końcem i nie mogącej odnaleźć ani siebie, ani drogi na salony? A może są to pokoje sejmowe i senatorskie? A może….Nieee, na pewno nie jest to pokój Polaka-szaraka!

Nie wiem gdzie są salony, bo nie mogę natrafić na przedstawicieli tzw. wyższych sfer, którzy wiedzą, że ich miejsce jest właśnie tam. Wiedzą też, że nobilitacja zobowiązuje do odpowiedniego postrzegania i rozumienia świata oraz szanowania ludzi, do traktowania problemów zgodnie z ich wagą.

Wiem natomiast jedno: w ogóle nie przyszłoby mi do głowy, że w naszym tak oryginalnym na tle innych państw Europy kraju mogą istnieć salony, gdyby nie fakt, że niedawno z kart jednego bardzo poważnego polskiego tygodnika rozległo się nawoływanie: niegodnych na salony nie wpuszczać i nie podawać im ręki! Najpierw ogarnęła mnie refleksja, którą już podzieliłam się po części na wstępie tego tekstu. Potem zaczęłam dalej rozmyślać i zgodziłam się, że nie każdemu musimy i powinniśmy podawać rękę. Może nas to czasami kosztować jej utratę lub – w najlepszym wypadku – utaplanie błotem. Jednak sprawa wydaje się poważniejsza niż pobrudzenie dłoni. Powyższe wezwanie dotyczy bowiem niewpuszczania na salony reprezentantów całkiem sporej gromadki tzw. elektoratu i to w Sejmie RP. Kogo? To pytanie domyślne, na inwencję czytelnika!

Obserwując nasze życie społeczne i polityczne za pośrednictwem kolorowych gazet, trudno nie dostrzec, że wiele kontaktów, koneksji, a może i realnych wpływów rodzi się właśnie na tych stronach. No, pewnie trochę przesadzam. My widzimy jedynie kto, z kim i gdzie się spotyka. Grono jest zawsze dobrane, stale to samo, wymieszane przykładnie – określeni politycy, określeni artyści, określeni ludzie interesów. Rozumiem, że nie są tam potrzebni ci, którzy nie odróżniają pokoju od salonu. Jednak często to właśnie ci ludzie potrafią świetnie odróżnić salon od saloonu, ale – z kolei – o istnieniu i charakterze tego ostatniego salonowi bywalcy zdają się zapominać.

Kiedy i jak to się stało, że jeszcze nie tak dawno równi sobie Polacy podzielili się na godnych bywania „na salonach” i tych, którzy tej łaski raczej nie dostąpią? A może linia podziału przebiega jeszcze inaczej? Po co te podziały, jakże śmiesznie sztuczne? To przez zgodę małe państwa rosną, przez niezgodę i największe upadają. Czy ktoś pamięta jeszcze babcię solidarność?!

JOLANTA CZARTORYSKA

* Felieton ukazał się w dzienniku SuperNowości w wydaniu 13-15 września 2002 r.

*

OD REDAKCJI DZIENNIKARZERP.ORG.PL:
Felieton SALOONY nadal „wisi” na blogu pani Jolanty Czartoryskiej, która tym tekstem rozpoczyna z nami współpracę. Po rozmowie z Autorką postanowiliśmy opublikować go i u nas. A to dlatego, że nadal jest w pełni aktualny – „KIEDY I JAK TO SIĘ STAŁO…, że jesteśmy tak podzieleni?” – pytamy też POLAKÓW!

Komentarze

Jeden komentarz do “SALOONY”

  1. Lech
    sobota, 30 - lis - 2013, godz. 18:20

    Zgadza się tekst jest nadal w pełni aktualny. Mam jednak wrażenie, obserwując naszą salonową elitę choćby w telewizyjnych dyskusjach że od 2002 roku „salony” nam nieco schamiały. Wszyscy mówią w tym samym czasie, każdy próbuje przekrzyczeć każdego a prowadzący dziennikarz nieraz tak się zapala, że przestaje prowadzić program i dołącza się do „salonu”. Dobre maniery są w zdecydowanym odwrocie. Myślę, że mamy to co sami sobie zafundowaliśmy.

Pozostaw komentarz:





  • Międzynarodowa Legitymacja Dziennikarska

    legitymacja Członkowie naszego stowarzyszenia mogą uzyskać legitymacje dziennikarskie (International Press Card) Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy FIJ (IFJ), z siedzibą w Brukseli.
  • POLECAMY

    Dziennikarz Olsztyński 4/2023  
    BEZPIEKA WIECZNIE ŻYWA Trafiamy na książkę Jacka Snopkiewicza „Bezpieka zbrodnia i kara?”, wydaną wprawdzie przed trzema laty, ale świeżością tematu zawsze aktualna. „Bezpieka” jest panoramą powstania i upadku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, urzędu uformowanego na wzór radziecki w czasach stalinizmu.

    Więcej...


    Wojciech Chądzyński: Wrocław, jakiego nie znacie Teksty drukowane tutaj ukazywały się najpierw w latach 80. ub. wieku we wrocławskim „Słowie Polskim”, nim zostały opublikowane po raz pierwszy w formie książkowej w 2005 roku.

    Więcej ...


    Magnat prasowy, który umarł w nędzy 17 grudnia 1910 roku ukazał się w Krakowie pierwszy numer Ilustrowanego Kuryera Codziennego – najważniejszego dziennika w historii polskiej prasy. Jego twórca – pochodzący z Mielca – Marian Dąbrowski w okresie międzywojennym stał się najpotężniejszym przedsiębiorcą branży medialnej w Europie środkowej.

    Więcej ...


    Olsztyńscy dziennikarze jako pisarze Niezwykle płodni literacko okazują się członkowie Olsztyńskiego Oddziału Stowarzyszenia. W mijającym roku ukazało się sześć nowych książek autorów z tego grona. Czym mogą się pochwalić?

    Więcej ...



    Wyścig do metali rzadkich Niedawno zainstalowany w Warszawie francuski wydawca Eric Meyer (wydawnictwo o dźwięcznej nazwie Kogut) wydał na przywitanie dwie ciekawe pozycje, z których pierwszą chcemy przedstawić dzisiaj. To Wojna o metale rzadkie francuskiego publicysty Guillaume Pitrona, jak głosi podtytuł Ukryte oblicze transformacji energetycznej i cyfrowej.

    Więcej...

     

  • RADA ETYKI MEDIÓW

  • ***

    witryna4
    To miejsce przeznaczamy na wspomnienia dziennikarzy. W ten sposób staramy się ocalić od zapomnienia to, co minęło...

    Przejdź do Witryny Dziennikarskich Wspomnień

    ***

  • PARTNERZY

    infor_logo


  • ***

  • FACEBOOK

  • ARCHIWUM

  • Fundusze UE

    Komitety Monitorujące Reprezentacja Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej jest pełnoprawny, członkiem Komitetów Monitorujących programy krajowe i programy regionalne. Aby wypełnić wszystkie wymogi postawione przed Stowarzyszeniem Dziennikarzy podajemy skład poszczególnych Komitetów Monitorujących.

    Więcej...