Oni się śpieszą, a my się nie dajemy

| 21 lut 2022  16:01 | Brak komentarzy

Dzisiejsze dziennikarstwo albo władzę sprawuje, albo o nią walczy

Publikujemy fragment rozmowy z Danielem Passentem, opublikowanej w numerze 20/2018 tygodnika PRZEGLĄD z 14 maja 2018 r.

W dziennikarstwie najgorzej być letnim. Słusznym, ale nudnym.

Są tacy, którzy może nie mają takiego temperamentu, nie mają pióra… Ale tacy w naszym zawodzie też są potrzebni, bo wypełniają 90% pisma.

A pan jest zadziora!

Owszem, byłem trochę zadziorny i złośliwy. I Rakowski, z którym się przyjaźniłem, nieraz na korytarzu redakcyjnym pytał mnie: „No, Passent, kogo dzisiaj opluwasz?”. On to mówił z ironią. Bo szczypałem w felietonach. Byłem ambitny zawodowo, podejmowałem się różnych rzeczy – że pojadę do Wietnamu, kiedy bombardowano Wietnam Północny. Że zrobimy z Marianem Turskim pierwszą w polskiej prasie rozmowę z dziećmi. Że gdzieś pojadę za jedną dietę, byle coś zobaczyć. Miałem żyłkę dziennikarską. (…)

Dziennikarzowi trudno uniknąć złych tekstów. Przy tej liczbie…

Może… Ale musi być także mądry, przyzwoity, dojrzały. Gdyby młodość wiedziała, a starość mogła! Pewnych rzeczy bym nie napisał. Ale zostałem felietonistą i spełniło się moje marzenie. Wtedy, kiedy startowałem, felietoniści odgrywali w czasopismach ważną rolę. Słonimski, Kisiel, potem byli Toeplitz, Urban, Hamilton, czyli Słojewski, Andrzej Dobosz, Janusz Głowacki. Ludzie ich czytali, oni mieli bardzo dobry kontakt z czytelnikami, uchodzili za autorytety. Bardzo mi to imponowało, bardzo kusiło. Taką pozycję chciałem osiągnąć.

I to się stało.

Można powiedzieć, że jestem spełnionym dziennikarzem.

Dziś dziennikarstwo jest łatwiejsze niż w czasach Polski Ludowej?

Trudno powiedzieć, czy jest łatwiejsze, czy trudniejsze, bo jest inne. Na przykład dziennikarstwa śledczego za moich czasów nie było. Nie było też dziennikarstwa sponsorowanego. W tamtych czasach dziennikarstwo było upartyjnione w inny sposób. A właściwie mniej upartyjnione niż dzisiaj. Dlatego że tamto dziennikarstwo zależało tylko od PZPR, ogólnie – od władzy. A dzisiejsze dziennikarstwo albo władzę sprawuje, albo o nią walczy. Temperatura wcale nie jest niższa. Dziennikarstwo w służbie polityki nadal istnieje. To widać na każdym kroku. Niech pan weźmie krytykę filmową. Wtedy przez partię atakowane były filmy Wajdy – „Człowiek z marmuru”, „Popioły”. Atakowane było kino moralnego niepokoju. A teraz atakowane są „Pokłosie”, „Ida”, „Twarz” Szumowskiej… Czytam w prasie prawicowej bardzo krytyczne o nich uwagi, przecież nie tyle z artystycznego, ile politycznego punktu widzenia. Że mają wymowę antypolską.

Kościotrupy moczarowców wyskoczyły z szaf i klekoczą.

Także dziennikarstwo historyczne, z powodu polityki historycznej, jest zatrute. Sprawa „żołnierzy wyklętych”, „polskich obozów koncentracyjnych”… Sprawa, która mnie bardzo osobiście przejmuje – stosunków polsko-żydowskich w czasie wojny. Takie wybielanie, egocentryczny patriotyzm lansowany przez obóz władzy, to liczenie, ilu myśmy uratowali, wymyślanie Janowi Grabowskiemu za „łajdacką robotę”. Zaangażowanie polityczne jest dziś nie mniejsze, niż było! To jest błędne koło. Z jednej strony my, jako dziennikarze, chcemy być obywatelami, którzy o coś walczą. Ale z drugiej – bez przerwy toczyć wojnę?

Całe życie toczy pan tę samą wojnę.

Ale wydaje mi się, że jak na człowieka, który toczy wojnę, jestem mało agresywny. Za bardzo skrępowany. Na przykład nigdy nie byłem człowiekiem wierzącym. A na temat roli i miejsca religii i Kościoła w Polsce może mógłbym to i owo napisać. Ale ja tej tematyki w ogóle nie ruszam. Trochę może ze względu na swoje pochodzenie. Przyjąłem, że to jest wewnętrzna sprawa katolików i nie pasuje, żebym ich pouczał. Pamiętam też, że jako felietonista unikałem pewnych tematów jako zbyt wielkich. Na przykład stosunków polsko-niemieckich. To jest tak ogromna dziedzina i w redakcji „Polityki” jest tak wspaniały autor jak Adam Krzemiński, że w ogóle na to poletko nie wchodziłem… Ale tematów nie brak, oby tylko starczyło sił.

To łagodne określenie – nie brak… Życie publiczne buzuje!

Buzuje, ponieważ oni nie chcą nas zostawić w spokoju. Wyprawiają niestworzone rzeczy, robią, co chcą, trybunały nie trybunały, sądy nie sądy, fundacje nie fundacje. Czego pan dotknie, wszędzie wpychają swoje łapy. I w dodatku się śpieszą. Wiedzą, że nie będą przy władzy wiecznie, i chcą jak najwięcej zmienić w jak najkrótszym czasie. Kłamią w żywe oczy! Kłamią w sprawie tego, jak wyglądała historia Polski w czasie okupacji, jak wyglądała po okupacji. I w PRL. Kłamią w sprawie stanu Polski w ruinie. Obiecują jakieś niestworzone rzeczy w rodzaju lotniska położonego 100 km od Warszawy, które ma przejąć cały ruch między Chinami, Polską, Ameryką. Odebrać pasażerów z Berlina, z Wiednia, z Frankfurtu, być wielkim hubem.

Gierek miał w sobie mniej megalomanii.

Proszę pana, jeżeli premier Morawiecki mówi, że są 35-letnie zaniedbania w dziedzinie nauk historycznych, podczas gdy ukazywały się dziesiątki, setki różnych świetnych książek, to coś w panu się burzy. Ciągają Tuska po sądach i prokuraturach. Po co? Robią takie rzeczy, że nasuwa się jeden wniosek – chcą opozycję wsadzić. Nie mówi tego Kaczyński czy Ziobro. Ale już ich prasa tak pisze. Zdaje mi się więc, że dzisiaj wrze, ponieważ ten rząd się nie zatrzymuje. Wydali 100 czy 200 mln dol. na Polską Fundację Narodową, na obronę dobrego imienia. My, jako dziennikarze, wiemy, od czego zależy dobre imię kraju. Jeżeli się przegrywa 1:27 albo jeżeli się wymienia żydowskich sprawców jednym tchem z polskimi, niemieckimi, rosyjskimi itd., nie pomogą żadne miliony dolarów na obronę dobrego imienia. Bo to idzie w świat, to jest zapamiętane, to jest powtarzane. Ludzie przeciwko temu się buntują.

Władza czuje się wtedy obrażona.

Im bardziej my się sprzeciwiamy, tym bardziej oni próbują nas zwalczyć. Wziąć nawet i głodem. Jeżeli minister sprawiedliwości zakazuje prenumerowania przez sądy takich gazet jak „Polityka”, plus oczywiście państwo przenosi wszystkie swoje ogłoszenia do swoich mediów, to znaczy, że nie wstrzymają się przed żadnymi krokami. Wrze, bo oni ciągle dolewają benzyny do ognia. Pocieszające jest, że czasami się cofają, jak dostaną mocny cios. Tak było w sprawie degradacji, w sprawie aborcji, w sprawach podatkowych… Oni się śpieszą, a my się nie dajemy.

Rozmawiał Robert Walenciak 
Fot. Krzysztof Żuczkowski

 

 

Komentarze

Pozostaw komentarz:





  • Międzynarodowa Legitymacja Dziennikarska

    legitymacja Członkowie naszego stowarzyszenia mogą uzyskać legitymacje dziennikarskie (International Press Card) Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy FIJ (IFJ), z siedzibą w Brukseli.
  • POLECAMY

    Dziennikarz Olsztyński 4/2023  
    BEZPIEKA WIECZNIE ŻYWA Trafiamy na książkę Jacka Snopkiewicza „Bezpieka zbrodnia i kara?”, wydaną wprawdzie przed trzema laty, ale świeżością tematu zawsze aktualna. „Bezpieka” jest panoramą powstania i upadku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, urzędu uformowanego na wzór radziecki w czasach stalinizmu.

    Więcej...


    Wojciech Chądzyński: Wrocław, jakiego nie znacie Teksty drukowane tutaj ukazywały się najpierw w latach 80. ub. wieku we wrocławskim „Słowie Polskim”, nim zostały opublikowane po raz pierwszy w formie książkowej w 2005 roku.

    Więcej ...


    Magnat prasowy, który umarł w nędzy 17 grudnia 1910 roku ukazał się w Krakowie pierwszy numer Ilustrowanego Kuryera Codziennego – najważniejszego dziennika w historii polskiej prasy. Jego twórca – pochodzący z Mielca – Marian Dąbrowski w okresie międzywojennym stał się najpotężniejszym przedsiębiorcą branży medialnej w Europie środkowej.

    Więcej ...


    Olsztyńscy dziennikarze jako pisarze Niezwykle płodni literacko okazują się członkowie Olsztyńskiego Oddziału Stowarzyszenia. W mijającym roku ukazało się sześć nowych książek autorów z tego grona. Czym mogą się pochwalić?

    Więcej ...



    Wyścig do metali rzadkich Niedawno zainstalowany w Warszawie francuski wydawca Eric Meyer (wydawnictwo o dźwięcznej nazwie Kogut) wydał na przywitanie dwie ciekawe pozycje, z których pierwszą chcemy przedstawić dzisiaj. To Wojna o metale rzadkie francuskiego publicysty Guillaume Pitrona, jak głosi podtytuł Ukryte oblicze transformacji energetycznej i cyfrowej.

    Więcej...

     

  • RADA ETYKI MEDIÓW

  • ***

    witryna4
    To miejsce przeznaczamy na wspomnienia dziennikarzy. W ten sposób staramy się ocalić od zapomnienia to, co minęło...

    Przejdź do Witryny Dziennikarskich Wspomnień

    ***

  • PARTNERZY

    infor_logo


  • ***

  • FACEBOOK

  • ARCHIWUM

  • Fundusze UE

    Komitety Monitorujące Reprezentacja Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej jest pełnoprawny, członkiem Komitetów Monitorujących programy krajowe i programy regionalne. Aby wypełnić wszystkie wymogi postawione przed Stowarzyszeniem Dziennikarzy podajemy skład poszczególnych Komitetów Monitorujących.

    Więcej...